Więcej antykoncepcji oznacza więcej aborcji – przypomina dr John Grondelski, specjalista teologii moralnej na łamach „National Catholic Register”. Naukowiec wyjaśnia, że antykoncepcja i tak zwana aborcja są współzależne. „W krajach gdzie wprowadzono antykoncepcję, w ciągu jednego pokolenia pojawiała się także aborcja” – podkreśla.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedstawiciele największej w skali świata organizacji przemysłu aborcyjnego, amerykańskiej Planned Parenthood, często przekonują, że gdyby Kościół w rzeczywistości był pro-life, to zachęcałby do antykoncepcji, która – ich zdaniem – zapobiega aborcji.
„(…) wszędzie tam, gdzie antykoncepcja została zalegalizowana, w ciągu jednego pokolenia legalna staje się także aborcja. Nie ma na świecie kraju, gdzie jest legalna i powszechna antykoncepcja a jednocześnie zakazana aborcja” – napisał John Grondelski.
Antykoncepcja i aborcja to z pozoru dwie różne sprawy, również Kościół nigdy nie wrzucał ich do tego samego worka. Jednak badacz zauważa, iż łączy je motyw, dla którego są stosowane.
„U podstaw obu leży założenie, że człowiek jest panem i dawcą życia. Zarówno antykoncepcja, jak i aborcja sprzyjają postawie, że Boży dar życia musi spotkać się z aprobatą człowieka. Ten właśnie moralny akt arogancji sprawia, że dla wielu ludzi i społeczeństw aborcja jest tą samą moralną rzeczywistością i to dlatego jedno zjawisko pociąga za sobą drugie” – wyjaśnia Grondelski.
Są katolicy, którzy popierają antykoncepcję, ale nigdy nie zgodzą się na aborcję. „To charakterystyczne dla wielu katolików. Reszta świata uważa aborcję po prostu jako kolejny krok, gdy antykoncepcja zawiedzie. Dlatego uważam, że katolik nie może zgodzić się na antykoncepcję [także – red.], gdyż w ten sposób, w dłuższej perspektywie, zgadza się na aborcję” – wnioskuje naukowiec.
Źródło: vaticannews.va / KAI
RoM