Władze gminy Wilkołaz rozważają pójście w ślady sąsiada – gminy Zakrzówek, a to oznaczałoby skierowanie do sądu pozwu przeciwko aktywiście LGBT, który swoją „akcją tabliczkową” rozpowszechnia nieprawdziwe informacje o „strefach wolnych od LGBT”.
Wiele wskazuje na to, że Bart Staszewski będzie musiał rozliczyć się ze swojej aktywności w mediach. Aktywista LGBT wieszał na znakach drogowych z nazwami gmin podejmujących prorodzinne uchwały tabliczki z fałszywym komunikatem: „Strefa wolna od LGBT”. Jego akcja zyskała międzynarodowy rozgłos i stała się pretekstem do uderzenia w gminy oraz Polskę. Tyle, że rzekome strefy wolne od LGBT nie istnieją. Są wymysłem aktywisty.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwko Staszewskiemu kroki prawne podjął już samorząd gminy Zakrzówek, który chce bronić dobrego imienia gminy przed sądem. Władze uważają, że akcja aktywisty jest kłamstwem sugerującym, że rzekomo w gminie istnieje dyskryminacja czy segregacja ludzi na podstawie jakichś kryteriów.
Podobne działania rozważa Paweł Głąb, wójt gminy Wilkołaz, który jest zdania, że działanie aktywisty LGBT psuje wizerunek gminy i Polski na świecie. – To co zrobił pan Bart Staszewski, jest naprawdę wielce krzywdzące, bo zwykły obywatel w Unii Europejskiej, wyobraża sobie „strefę wolną od LGBT” – jak głosiła tabliczka wieszana przez pana Staszewskiego – jako to, że nie może tutaj przyjechać, wjechać i geje, lesbijki lub inne osoby nie mają tutaj wstępu. Jest to całkowicie nieprawdą – podkreślił w rozmowie z Radiem Maryja.
Najlepszym dowodem na szkodliwość działań aktywisty jest fakt, że nieprawdziwą narrację podjęła np. szefowa KE Ursula von der Leyen czy kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden, zaś KE – kierując się fałszywymi przesłankami – nie przyznała sześciu polskim gminom, które podjęły prorodzinne uchwały, środków z unijnego programu „Partnerstwo miast”.
Co ciekawe, materiał „rozbrajający” działalność Barta Staszewskiego opublikowała nawet „Gazeta Wyborcza” w swoim internetowym wydaniu, w którym przyznano, że „strefy wolne od LGBT” to wymysł. Autor akcji po tej publikacji rozważał skierowanie sprawy na drogę prawną. Materiał został dość szybko „zdjęty”. O sprawie pisaliśmy TUTAJ.
Źródło: radiomaryja.pl
MA