Tajlandzkie Ministerstwo Cyfryzacji zdecydowało o zablokowaniu dostępu do blisko 200 stron internetowych, zawierających treści pornograficzne. Przeciwko tej decyzji protestują użytkownicy. Najpierw w sieci, a teraz także na ulicach domagają się zniesienia blokady.
Minister ds. cyfryzacji, Puttipong Punnakanta wyjaśnia, że „blokada jest częścią wysiłków rządu na rzecz ograniczenia dostępu do stron z pornografią i hazardem, które zgodnie z przepisami dotyczącymi cyberprzestępczości w Tajlandii, są nielegalne”.
Wesprzyj nas już teraz!
Strony pornograficzne wyłączono w poniedziałek wieczorem. Na reakcję użytkowników nie trzeba było długo czekać. Początkowo głosy sprzeciwu wobec nowych przepisów pojawiły się na Twitterze, jednak protesty szybko przeniosły się na ulice. Kilkudziesięciu aktywistów protestowało przed ministerstwem cyfryzacji, trzymając transparenty z hasłami „Free Pornhub” czy „Save Pornhub”.
Rząd Tajlandii od miesięcy zmaga się z protestami młodzieży i studentów, domagających się usunięcia premiera Prayutha Chan-ochy, byłego przywódcy junty, a także reform mających na celu ograniczenie uprawnień króla Maha Vajiralongkorna.
Ze statystyk opublikowanych przez jeden z najpopularniejszych serwisów pornograficznych, wynika, że Tajlandia znajduje się w pierwszej 20. pod względem źródła dziennego ruchu na platformie. Tajlandzcy użytkownicy spędzają też na stronie średnio więcej czasu niż użytkownicy z innych krajów – w ubiegłym roku średnia wyniosła 11 minut i 21 sekund.
Źródło: focus.pl
PR