23 grudnia 2013

Tajemnice Wcielenia i Narodzenia Pańskiego

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Syn Boży zstępując w łono Dziewicy stał się człowiekiem nie przestając być Bogiem. Bardzo lubię stwierdzenie C.S. Lewisa „od tego czasu Bogu i człowiekowi dobrze jest być razem”. Jezus Chrystus pokazał nam, jak wielką godnością otaczana jest ludzka natura – mówi dla PCh24.pl ks. Sebastian Heliosz, wikariusz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach-Murckach.

 

Cztery tygodnie temu rozmawialiśmy na temat adwentu. W jaki sposób liturgia prowadziła nas przez ostatnie dni? Na co zwracała uwagę?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Adwent, jak podkreślałem, przygotowuje nas na przyjście Jezusa Chrystusa. W drugiej części tego okresu liturgicznego, którą rozpoczynamy 17 grudnia, zwracamy szczególną uwagę na narodzenie Syna Bożego z Dziewicy Maryi. Prowadzą nas tak zwane Wielkie Antyfony, które opracować miał w VII w św. Grzegorz Wielki, a ostatecznie ukształtował w IX w. Amalariusz z Metzu. Antyfony, których treść jest zaczerpnięta ze Starego Testamentu, zaczynają się od słów: O Sapientia (Mądrości); O Adonai (Panie); O Radix (Korzeniu); O Clavis (Kluczu Dawida); O Oriens (Wschodzie); O Rex (Królu); O Emmanuel. Pierwsze litery tych antyfon, poczynając od ostatniej do pierwszej, tworzą zawołanie: „ero cras” – jutro przybędę. Jak więc widzimy, to zachęta do ciągłego wyczekiwania Jezusa, który może nadejść w każdej chwili.

 

W ramach pogłębienia liturgicznego polecam fragment Martyrologium Rzymskiego na Boże Narodzenie. Poniżej podaję wersję nieznacznie uwspółcześnioną: „Dnia ósmego przed kalendami styczniowymi; po upływie niezliczonych wieków od stworzenia świata, kiedy na początku Bóg stworzył niebo i ziemię; od potopu roku 2957; od narodzenia Abrahama roku 2015; od Mojżesza i od wyjścia Izraelitów z Egiptu roku 1509; od namaszczenia Dawida na króla roku 1302; tygodnia 65 według Danielowego proroctwa za 194 Olimpiady; od zbudowania miasta Rzymu roku 752; panowania cesarza Oktawiana Augusta roku 42; kiedy pokój powszechny był na ziemi, w szóstej epoce świata. Jezus Chrystus, wieczny Bóg i Syn Ojca wiecznego, chcąc najłaskawszym przyjściem swoim świat poświęcić, z Ducha Świętego poczęty i po upływie dziewięciu miesięcy od poczęcia swojego, w Betlejem judzkim rodzi się z Maryi dziewicy stając się człowiekiem”.

 

25 grudnia – skąd wiemy, że akurat w ten dzień narodził się Chrystus?

 

Warto tutaj podkreślić, że chrześcijanie do III wieku po Chrystusie w ogóle nie obchodzili świąt Bożego Narodzenia. Nawet sam pisarz kościelny Orygenes podkreślał, że „urodziny świętują tylko grzesznicy”. W pierwszych wiekach ważnym świętem była Epifania, czyli Objawienie Pańskie, kiedy wspominano chrzest, pierwszy cud w Kanie Galilejskiej, a później pokłon trzech mędrców. W tym czasie dominowało tak zwane myślenie idealistyczne, to znaczy wszystko w życiu Jezusa musiało być idealne, nawet daty i czas między kolejnymi wydarzeniami. Zatem gdy przyjmował chrzest miał mieć idealnie 30 lat, więc 6 stycznia był też datą Jego narodzenia. Idąc tym tropem dochodzono do tego, że i śmierć musiała być w tym samym dniu, a to już byłoby sprzeczne z przekazem biblijnym. Ustalono wtedy, że Boże Narodzenie miało miejsce 25 marca, co było zgodne z tradycją mówiącą o tym, że wtedy stworzono świat. Zatem 25 marca wspominano kreację świata ex nihilo, odkupienie świata, czyli niejako nowe stworzenie i pierwsze wydarzenie zbawcze Chrystusa, czyli narodziny. Rewolucję w tym sposobie myślenia przyniosły pisma Sekstusa Juliusza Afrykańczyka, który dowiódł, że Wcielenie miało miejsce dziewięć miesięcy przed narodzeniem, w czasie Zwiastowania, i to ono powinno być 25 marca wspominane. Boże Narodzenie przesunięto zatem na dzień 25 grudnia.

 

Nie bez znaczenia był także kontekst polityczny tego przesunięcia. W 218 roku cesarz Heliogabal ustanowił święto jednoczące wszystkich Rzymian, a mianowicie święto Słońca Niezwyciężonego (Sol Invictus). W 274 roku cesarz Aureliusz potwierdził ten kult solarny. 25 grudnia to dzień przesilenia zimowego, kiedy to właśnie Słońce zwycięża i dzień staje się dłuższy. W pewnej opozycji do oficjalnego systemu chrześcijanie zaczęli obchodzić narodziny Jezusa jako Słońca sprawiedliwości również 25 grudnia. W 336 roku zostaje to oficjalnie potwierdzone w liturgii rzymskiej.

 

A co Pismo Święte mówi nam o Bożym Narodzeniu?

 

Pierwsze rozdziały Ewangelii według św. Mateusza i Łukasza to teksty o narodzinach i wczesnych latach Jezusa. Znamy je doskonale, gdyż są bardzo obrazowe i szybko zapadają w pamięć. Nazywamy je Ewangeliami dzieciństwa. Każdy z autorów inaczej podchodzi do opisywania zdarzeń. Św. Łukasz podkreśla historyczny fakt urodzin Jezusa i umiejscawia go w konkretnych realiach. Św. Mateusz chce pokazać, że w Jezusie wypełniły się zapowiedzi proroków Starego Testamentu i to On jest oczekiwanym Mesjaszem. Warto pochylić się szczególnie nad rodowodem Chrystusa w Mt 1, 1-17. Dostrzeżemy tam obecność obok Maryi czterech kobiet, których życiorys nie był krystaliczny, a często były cudzoziemkami. Ewangelista Mateusz chce podkreślić, że zbawienie, które przyniósł Jezus, jest dostępne dla każdego człowieka niezależnie od jego przeszłości czy pochodzenia.

 

Czytając Ewangelie dzieciństwa warto wiele z opisywanych wydarzeń odnosić do siebie. Jesteśmy bowiem zapraszani, aby, podobnie jak pasterze, z prostotą serca pochylać się nad człowieczeństwem Jezusa, a jednocześnie, idąc śladem Mędrców ze Wschodu, chcieć nieustannie pogłębiać swoją wiedzę religijną. Od św. Józefa powinniśmy uczyć się stałej gotowości do działania i otwartości na Boże Słowo. Ten mąż bowiem bez wahania w nocy wyrusza zgodnie z rozkazem anielskim do Egiptu. Zachęcam: czytajmy i rozważajmy te ewangeliczne opisy Bożego Narodzenia z otwartym sercem, a wiele zaczerpniemy z nich do własnego życia.

 

Miejsce narodzenia Pana Jezusa było bardzo ubogie. Czy jednak Święta Rodzina spędziła życie w niedostatku?

 

Z pewnością Święta Rodzina nie należała do najbogatszych. O tym świadczy fakt złożenia ofiary świątynnej w postaci pary synogarlic w czasie Ofiarowania Pańskiego. Jednak z czasem Św. Józef jako człowiek ciężkiej pracy zarabiał tyle, że z pewnością nie cierpieli niedostatku. Na pewno nic im nie zbywało. Żyli jak normalna rodzina w tamtym okresie i regionie. Sam natomiast Pan Jezus nie był ubogi. Miał przecież bardzo bogatą szatę, w której szedł na mękę, nie stronił od dobrego i wykwintnego jedzenia i picia. Towarzyszyła mu grupa bogatych kobiet. Musimy pamiętać, że ubóstwo to nie jest brak pieniędzy. Cnota ta polega na nieprzywiązywaniu zbytniej wagi do spraw doczesnych i nie byciu niewolnikiem użytkowania dóbr.

 

W uroczystość Narodzenia Pańskiego wspominamy tajemnicę Wcielenia Syna Bożego. O czym mówi ta prawda wiary?

 

Wcielenie, to przyjęcie natury ludzkiej przez Drugą Osobę Trójcy Świętej. Syn Boży zstępując w łono Dziewicy stał się człowiekiem nie przestając być Bogiem. Bardzo lubię stwierdzenie C.S. Lewisa „od tego czasu Bogu i człowiekowi dobrze jest być razem”. Jezus Chrystus pokazał nam, jak wielką godnością otaczana jest ludzka natura. Jak wiele dobra w niej tkwi. Boże Narodzenie to arcyświęto godności człowieka. Bóg nam pokazuje, że nie jesteśmy tylko prochem i brudem, nic nieznaczącą cząstką Wszechświata, ale że jako ludzie stanowimy najważniejszy dla całej Trójcy punkt odniesienia. Taka antropologia stawia nas w centrum, ale pamiętajmy, że to wszystko mamy tylko dzięki Bogu samemu i Jemu należna jest wdzięczność. A tą najlepiej okażemy idąc drogą wskazaną przez Wcielone Słowo.

 

W tym kontekście polecam do medytacji fragment Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Wierzymy, że «od Boga wyszedł» (J 13, 3), «z nieba zstąpił» (J 3,13; 6, 33), «przyszedł w ciele» (1 J 4, 2), ponieważ «Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy… Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce» (J 1, 14. 16)”. A z tego rozważania niech wyjdzie od nas wielka wdzięczność za to, że sam Bóg zapragnął być człowiekiem.

 

O czym mówi liturgia poszczególnych Mszy w dzisiejszą uroczystość?

 

W Uroczystość Narodzenia Pańskiego kapłan może odprawić trzy Msze Święte, każdą z innego formularza mszalnego. Zwyczaj tych trzech Mszy pochodzi z VI wieku.

 

Pierwsza Msza to tak zwana pasterka odprawiana o północy. Początku tej celebracji należy doszukiwać się w Jerozolimie. Potem przeniknął do Rzymu. Mszę Św. odprawiał Papież w bazylice Santa Maria Maggiore, gdyż tam znajdowały się relikwie żłóbka. Drugą Mszę celebrował Ojciec Święty w drodze na Lateran w kościele Anastasis, który był pod auspicjami rządzących wtedy Rzymem Bizantyjczyków. Z kolei trzecią Mszę odprawiał Papież w swojej własnej bazylice na Lateranie. Od średniowiecza, aż do XX wieku owe trzy Msze miały podkreślać: pierwsza – odwieczne rodzenie z Ojca, druga – narodziny z Maryi Dziewicy, a trzecia – narodziny Jezusa w duszy człowieka.

Reforma liturgiczna po Soborze Watykańskim II zmieniła te formularze i odnoszą się one już wszystkie do tajemnicy Wcielenia i ziemskich narodzin Jezusa.

 

Co uczynić, by święta nie stały się jedynie celebrowaniem – skądinąd pięknych – polskich tradycji, a stały się prawdziwym, duchowym przeżyciem?

 

Po pierwsze na czas tych świąt polecam zaprosić solenizanta, czyli Jezusa. Można to uczynić na wiele sposobów czy to na modlitwie, czy w czasie w pełni świadomego przyjmowania sakramentów. Ważne, żebyśmy pamiętali o tym, co w tych świętach jest najważniejsze. Po drugie zdajmy sobie sprawę, że święta Bożego Narodzenia albo będą miały charakter religijny, albo nie ma żadnych świąt, a w zamian za nie jest tylko dekoracja, która może i jest bogata i kolorowa, ale też pusta i bardzo smutna. Po trzecie zamiast wpatrywać się całą rodziną w telewizor siądźmy przy dobrej kawie czy herbacie, pogadajmy, pośpiewajmy razem kolędy, albo wyjdźmy na spacer. Niech w ten cudowny czas znajdzie się moment na odwiedziny tych, którzy są samotni w naszym otoczeniu czy familii. Po czwarte chciejmy więcej rozmyślać nad tymi świętami, starajmy się wejść całym sobą w ten klimat. Przeżywajmy ten czas w radości, skupieniu i pogodzie ducha.

 

Wielu zapewne już 26 grudnia powie po południu: „Święta, święta i po świętach”. Co można zrobić, by święta trwały nieco dłużej, tym razem przez cały okres Bożego Narodzenia?

 

W tym kontekście polecam do medytacji tekst św. Ambrożego z jego wykładu Ewangelii Łukasza:

„On stał się Dzieciątkiem, abyś ty mógł stać się mężem dojrzałym,

On został owinięty w pieluszki, abyś ty był wolny od więzów śmierci,

On leżał w żłóbku, abyś ty mógł stać przy ołtarzach,

On przyszedł na ziemię, abyś ty mógł sięgnąć gwiazd,

On nie znalazł miejsca w gospodzie, abyś ty miał mieszkanie w niebie”.

 

Pan Jezus naprawdę chce nas wielu rzeczy nauczyć, wiele nam pokazać. Chce żebyśmy uwierzyli, że Bóg jest nam naprawdę bliski i nas doskonale rozumie i pragnie naszego szczęścia. Aby się to stało sami musimy wejść w tą jedność z Bogiem poprzez modlitwę, która ma przestać być dziecinnym paciorkiem, a stać się rozmową, adoracją i kontemplacją Najwyższego.

 

Polecam także przemedytowanie sobie w spokoju tekstów naszych pięknych kolęd. Zobaczymy wtedy ile jest w nich głębi, znaczeń i symboli. Po prostu cieszmy się i radujmy, bo Boże Narodzenie to dla nas także szansa nowego otwarcia, naprawy życia. Nie zmarnujmy tego.

 

Bóg zapłać za rozmowę!

Rozmawiał Kajetan Rajski

 

mat

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie