W ostatnią sobotę byłem na polskiej mszy św. w jednym z kościołów w Londynie. Nie pierwszy raz byłem w tym kościele. Zwykle grała organistka, a jej gra, mówiąc eufemistycznie, nigdy nie satysfakcjonowała mnie ani jako wiernego ani tym bardziej jako muzyka.
Tym razem usłyszałem prawdziwe organy i grę na poziomie, co mnie ucieszyło. Niestety tylko do czasu, kiedy po błogosławieństwie kapłan odprawiający mszę skierował… pilota w kierunku odtwarzacza CD stojącego nieopodal ołtarza – i wtedy zabrzmiała pieśń na wyjście.
Tekst czytelnika o nicku Araghorn, napisany jako komentarz pod artykułem Nowozelandzcy biskupi: „iPad nie nadaje się do sprawowania liturgii”