W Szwecji epidemia koronawirusa cofa się, w przeciwieństwie do reszty świata, gdzie niepokojąco rośnie liczba zakażeń – twierdzi dr Anders Tegnell, naczelny epidemiolog kraju. Skandynawski kraj przyjął odmienną taktykę w walce z koronawirusem niż inne państwa, nie ogłaszając powszechnego lockdownu i wydając rozporządzenia jedynie w formie zaleceń.
Zdaniem Tagnella, w Szwecji bardzo szybko spada liczba zgonów, nowych przypadków zakażeń, a ciężko chorzy to już niewielka grupa pacjentów. Łączny bilans przypadków śmiertelnych zaliczonych do ofiar koronawirusa to 5702. W najgorszym okresie – na przełomie kwietnia i maja – średnio dziennie umierało nawet 70-80 osób. Podczas ostatniej doby „z powodu koronawirusa” zmarły 2 osoby.
Wesprzyj nas już teraz!
Ogółem liczba infekcji wyniosła w Szwecji blisko 80 tys. Jeżeli obecny trend spadkowy się utrzyma, to Szwedzi będą wkrótce mogli swobodnie podróżować – przekonuje Tegnell. Dania i Norwegia otworzyły granice dla mieszkańców niektórych regionów Szwecji, a w Sztokholmie – najbardziej dotkniętym pandemią – do normalnego trybu wraca komunikacja miejska. We wtorek przywrócono kontrole biletów.
Od początku Szwecja nastawiona była na wykształcenie tzw. odporności zbiorowej. Tym samym obrała zupełnie inną drogę niż inne państwa. Skandynawski kraj nie wygasił gospodarki, życia towarzyskiego, nie zakazał całkowicie zgromadzeń publicznych. Wytyczne rządu miały charakter zaleceń, a nie obowiązkowych obostrzeń. Główny epidemiolog kraju twierdzi, że ludzie, którzy przeszli zakażenie, prawdopodobnie będą odporni przez co najmniej sześć miesięcy, niezależnie od tego, czy wytworzyły im się przeciwciała, czy nie.
W nowych wytycznych opublikowanych we wtorek, szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego stwierdziła, że kontakt z osobami z grup wysokiego ryzyka jest teraz uważany za bezpieczny dla osób, które zostały zakażone.
Źródło: dorzeczy.pl
PR