25 marca 2012

Kubańska „Ostpolitik”

(Hawana. Kościół na placu San Cristobal. Fot. njansen/sxc)

Analitycy stosunków państwo-Kościół nie mają złudzeń, że podczas swej wizyty na Kubie papież Benedykt XVI utwierdzi strategię, którą Watykan pozwalał prowadzić lokalnemu Kościołowi przez trzy dekady. Polegała ona na wspieraniu reform gospodarczych rządu kubańskiego i unikaniu politycznej konfrontacji z reżimem. W zamian Kościół miał uzyskać pewien stopień autonomii, by móc powoli odbudować swoją pozycję. Watykańska polityka „pojednania” jest jednak powszechnie krytykowana przez Kubańczyków na uchodźstwie, którzy uważają, że władze kościelne powinny ostro sprzeciwiać się dyktaturze.

 

Kościół stara się być bezpartyjny – pisze na łamach „Foreign Affairs” Victor Gaetan. Jego zdaniem, stanowisko to przywołuje w pamięci „politykę wschodnią” (Ostpolitik) z czasów Zimnej Wojny, prowadzoną w większości krajów komunistycznych, szczególnie w tych, gdzie katolicy stanowili mniejszość. Dzięki temu, że Kościół nie krytykował ostro władzy politycznej i koncentrował się na posłudze wiernym, przetrwał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Gaetan przypomina, iż po rozpadzie Związku Sowieckiego reżim Fidela Castro stracił ogromne subwencje z Moskwy. W obliczu głodu i izolacji kubański dyktator zwrócił się w kierunku Watykanu, odwiedził Jana Pawła II w 1996 roku i zaprosił go na Kubę. Otwierając się na Kościół, Castro liczył na uznanie świata i rozwinięcie wymiany handlowej z zagranicą. Papież uzyskał zapewnienie, że na wyspie powstanie nowe seminarium duchowne oraz, że będzie miał możliwość  odprawienia Eucharystii w czterech miastach. Jan Paweł II powiedział wtedy: Niech Kuba, z całym swym potencjałem, otworzy się na świat, a świat niech otworzy się na Kubę.

 

Gaetan potwierdza, że od tamtego czasu Kościół może cieszyć się względną wolnością. Przypomina również, że twórcą polityki koegzystencji Kościoła z władzą komunistyczną jest kardynał Jaime Ortega y Alamino. Mianowany biskupem przez Jana Pawła II w 1978 r., arcybiskupem w 1981 r., a następnie drugim kardynałem Kuby w 1994 r., przeszedł dość trudną drogę, by wspiąć się na sam szczyt w hierarchii lokalnego Kościoła. Analityk „Foreign Affairs” stwierdził jednak, że kardynał przyczynił się także do osłabienia opozycji, uciekając się do dość twardej retoryki względem niej. Niedługo po ogłoszeniu amnestii dla więźniów w 2010 r. hierarcha odwiedził Waszyngton, gdzie odebrał nagrodę od Rycerzy Kolumba. Przemawiając podczas uroczystości wprawił w zdumienie kubańskich słuchaczy, nazywając uwięzionych aktywistów „skazanymi”, uznanymi przez Amnesty International za więźniów sumienia. Następnie spotkał się między innymi z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA, Jamesem Jonesem i zastępcą Sekretarza Stanu ds. Zachodniej Hemisfery, Arturo Valenzuela. Kardynał zabiegał o zbliżenie Kuby z USA i zniesienie embarga. Pół roku później Biały Dom zniósł ograniczenia w podróżowaniu w celach naukowych, religijnych i kulturalnych. W ciągu roku Hawana zwolniła ponad 100 więźniów politycznych, stawiając im warunek wyjazdu z kraju.

 

Analityk pisze, że otoczenie obecnego dyktatora ma swój plan. Rodzina Castro i elita wojskowa, która kontroluje biznes turystyczny, energetyczny, handel zagraniczny, a także rynek nieruchomości,  zamierza w przyszłości wytransferować za granicę  ogromne fortuny, tak, jak miało to miejsce w Rosji, gdzie post-komunistyczni aparatczycy stali się biznesowymi oligarchami. Gaetan zauważa także, że Kościół stoi przed poważnym niebezpieczeństwem, bowiem po upadku reżimu może zostać uznany za „paktującego z diabłem.” Przypomina, że po zmianie systemu w Polsce 15 procent duchowieństwa zostało oskarżone o kolaborowanie z dyktaturą. Podobnie – pisze Gaetan – nowe pokolenie na Kubie może nie docenić ‘ofiarnej’ roli Kościoła.

 

Czy zatem Kościół powinien pomagać reżimowi komunistycznemu i z nim współpracować?

Nieżyjący już brazylijski katolicki myśliciel Plinio Correa de Oliveira w swojej błyskotliwej analizie: Wolność Kościoła w państwie komunistycznym, która ukazała się w 1963 r. na łamach pisma „Catolicismo” i była żywo dyskutowana wśród katolików współpracujących z władzą komunistyczną za żelazną kurtyną – mówi wprost: jakiekolwiek modus vivendi z reżimem komunistycznym nie jest możliwe:

Jest rzeczą oczywistą że zainscenizowana względna tolerancja religijna niektórych rządów komunistycznych jest prostym fortelem, a zatem widoki na jakieś „modus vivendi” między Kościołem a jakimkolwiek reżymem komunistycznym nie mogą być brane na serio. Jakakolwiek ugoda z ludźmi, którzy, jak komuniści nie uznają istnienia Boga i moralności, nie daje gwarancji, że będzie uszanowana. I tak, przyjąwszy nawet, że dziś chcą naprawdę tolerować do pewnego stopnia Religię, jutro, skoro im to będzie odpowiadać, rozpętają przeciw niej najbardziej brutalne prześladowanie.

 

Correa de Oliveira nawiązał do misji, jaką ma do spełnienia Kościół: Misja nauczania Kościoła nie polega jedynie na nauczaniu prawdy, ale również na potępianiu błędu. Żadne nauczanie prawdy nie jest wystarczające jako nauczanie, jeśli nie zawiera wykazania i zbijania błędów wysuwanych przeciw prawdzie, Pius XII powiedział: ‘Kościół zawsze pełen miłości i dobroci dla osób błądzących, jednak zawsze wierny słowom swego Boskiego Założyciela, który rzekł: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie” (Mt 12, 30), nie może uchybić swemu obowiązkowi wykazywania błędu i demaskowania siewców kłamstwa’ (Wigilijne Orędzie Radiowe z 1947 – „Discorsi i Radiomessaggi”, tom IX, str.393).

 

Brazylijski myśliciel dodał: Skoro Kościół zdecyduje się na tolerowanie jakiegoś mniejszego zła, nie znaczy to, że zło takie nie ma być zwalczane z całą skutecznością. Correa de Oliveira już wtedy pisał o fatalnych skutkach kolaborowania w dyktaturą komunistyczną: Pokojowa koegzystencja Kościoła z władzą komunistyczną oddałaby ogromne korzyści komunizmowi: powstałyby bowiem nowe generacje katolików źle przygotowanych, oziębłych, którzy może ustami wypowiadaliby swoje Credo, ale w myśli i w sercu byliby przesiąknięci wszystkimi błędami komunizmu – słowem katolicy z pozoru i powierzchownie, ale komuniści w głębszych i autentycznych pokładach swej umysłowości. Po dwóch czy trzech pokoleniach wychowanych pod wpływem takiej koegzystencji, co pozostałoby jeszcze z katolicyzmu w tych narodach?

Czyż nie są to jakże aktualne słowa, doskonale opisujące sytuację w wielu państwach poddanych niegdyś komunistycznemu reżimowi, chociażby w naszym kraju?

 

Prof. Oliveira zachęcał ludzi wierzących do zdecydowanego zwalczania komunizmu. Mówił: By zniweczyć korzyści, jakie komunizm już osiąga na Zachodzie przez swoje wzmianki o pewnym odprężeniu na polu religijnym i społecznym, jest rzeczą ważną i pilną uświadamiać opinię publiczną co do oszukańczego charakteru tej „wolności”, udzielanej religii i co do niemożliwości koegzystencji między ustrojem komunistycznym – choćby złagodzonym – a Kościołem Katolickim. Nam wszystkim mającym obowiązek walki, niech Nasza Pani Fatimska udzieli odwagi wykrzyknięcia „non possumus” (Dz 4, 20) wobec podstępnych zamiarów międzynarodowego komunizmu.

 

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie