Były już próby zaspokajania instynktu macierzyńskiego poprzez wypełnianie pustki zwierzakami, które traktuje się jak dzieci. Teraz niszczenie macierzyństwa weszło w kolejny etap. To reborny, czyli sztuczne dzieci na zamówienie mające imitować wymarzonego niemowlaka. Także chorego, by mocniej wzruszać. Takich kobiet chciałaby „Gazeta Wyborcza”?
Do Polski wkracza nowa moda. To reborny, starannie wykonane lalki – „jak żywe”, które mają wypełnić u kobiet pustkę spowodowaną niespełnieniem się jako matka. Zjawiskiem zachwyca się „Gazeta Wyborcza”, sprowadzając sprawę do hobby i porównując je do kolekcjonerstwa czy modelarstwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Lalki kosztują „parę tysięcy złotych” i wyglądają jak noworodki. „Niektóre są ciepłe, oddychają na niby, inne mają wady – np. rozszczep wargi albo zespół Downa. Żeby bardziej wzruszały” – tak zjawisko opisuje medium z Czerskiej.
Reborny są tworzone z myślą o kobietach, a te mówią o nich jako o „synku” czy „córce”. Kupno lalki traktują jak adopcję, kosztowną zresztą. Potem „noworodek” zwykle zaczyna swoje „życie” w mediach społecznościowych. Ale nie tylko. Kobiety kupują dla nich ubranka, foteliki…
„Lalkom reborn towarzyszy swoista otoczka. Tworzą je mamy, które nadają im imiona. Sam proces tworzenia to narodziny. Takich lalek się nie kupuje, wykonywane są do adopcji. Razem z dzieckiem przychodzi cała wyprawka – ubranka, kocyk, gadżety” – opisuje „GW”.
Moda na reborny zaczęła się w USA, teraz wkracza do Polski. Przez twórców traktowane są jak dzieła sztuki, a ich „adoptowanie” porównywane jest do kolekcjonerstwa czy modelarstwa. Reborny „niwelują uczucie pustki w mieszkaniu. A czasem są po prostu ozdobą domów”.
Macierzyństwo bez zobowiązań, na pokaz, dla zaspokojenia duszonego instynktu… Taki model kobiety podoba się liberalnej lewicy?
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
MA