W niemieckim Chemnitz nie ustępują antyimigranckie protesty, które wybuchły w niedzielę, po tym jak jeden z imigrantów z Bliskiego Wschodu zamordował Niemca. W czwartek na ulice wyszło prawie 2 tys. osób. Z władzami miasta spotkał się premier Saksonii, który zaapelował o zachowanie spokoju i współpracę z policją.
Protesty w Chemnitz (Saksonia) rozpoczęły się, kiedy świętowano 875. rocznicę lokacji miasta. Podczas jednej z bójek zamordowany został 35-letni Niemiec, a policja zatrzymała podejrzanych. Są nimi 23-letni Syryjczyk i 22-letni Irakijczyk. Na ulicę wyszło zaprotestować ok. 800 przeciwników przyjmowania imigrantów. Byli wśród nich także zwolennicy radykalnej prawicy i neonaziści. Pomimo upływu kilku dni, manifestacje stale przybierają na sile. W czwartek na ulicach Chemnitz manifestowało między 1,5 a 2 tys. mieszkańców.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje niemiecka agencja „DPA”, w związku z przyjazdem do miasta premiera Saksonii Michaela Kretschmera, antyimigranckie manifestacje nadal są bardzo liczne, a sytuacja jest bardzo napięta. Premier spotkał się w Chemnitz z władzami i zaapelował o spokój oraz współpracę z policją, która zabezpiecza centrum miasta. Warto podkreślić, że protesty są na tyle poważne, że zdecydowano o skierowaniu dodatkowych sił bezpieczeństwa z sąsiadujących landów. Sytuację ma ustabilizować także policja federalna. Zażegnanie kryzysu nie będzie jednak takie proste, ponieważ manifestanci zapowiadają, że ich protesty przeciwko polityce imigracyjnej będą kontynuowane.
– Teraz chodzi o to, by konsekwentnie, spokojnie i rozsądnie egzekwować porządek. Nie pozwolimy, by radykałowie oraz skorzy do przemocy i prawicowi sprawcy panowali na ulicach – powiedział premier Saksonii Michael Kretschmer.
Źródło: TVP Info, PCh24.pl
WMa