5 października 2018

Szok! We Francji można żyć biologicznie i nie istnieć prawnie

(źródło: pixabay.com)

Coraz więcej francuskich lekarzy odmawia dokonywania tak zwanej aborcji, powołując się się na klauzulę wolności sumienia i wskazując, że ofiarą pseudomedycznengo procederu padają żyjące osoby. Ostatnio taką własnie postawę zajął dr Bertrand de Rochambeau, przewodniczący Krajowego Związku Ginekologów i Położników.

 

W wywiadzie dla emisji Quotidien stacji TF1 de Rochambeau powiedział: – Dla lekarzy jest czymś ewidentnym, że nie są po to, by pozbawiać życia. W tym miejscu dziennikarka prowadząca rozmowę ripostowała: – Dziecko, które ma się narodzić, nie stanowi istnienia w sensie prawnym, w związku z tym nie jest zbrodnią dokonywanie aborcji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To jest Pani opinia, ale nie moja. Jako lekarz nie jestem zmuszony podzielać Pani poglądów, gdyż mam inne a prawo chroni moje sumienie – deklarował ginekolog.

 

Nie trzeba było długo czekać na reakcje rządowe wobec tej, dosyć ostrożnej przecież wypowiedzi. Agnès Buzyn, minister zdrowia oraz Marlène Schiappa, sekretarz stanu ds. równości między kobietami i mężczyznami, ostro potępiły lekarza, który ośmielił się powiedzieć prawdę. Dało to początek akcji mającej na celu usunięcie wciąż obowiązującej zasady wolności sumienia i przekonań lekarzy. Laurence Rossignol, była socjalistyczna minister zdrowia, przedłożyła projekt ustawy mającej na celu zniesienie prawa medyków do swobody sumienia.

 

–  W sensie macierzyńskim, embrion lub płód są istotami żyjącymi, więc posiadają życie, bo położnicy i położne strzegą jego rozwoju – jest życie u roślin, zwierząt i także u ludzi. Nie negując tego faktu, zwolennicy aborcji używają terminu „życie w sensie prawnym”. Niestety, formalnie mają rację, bo według ustawodawstwa francuskiego, dziecko dopiero mające się urodzić, nie istnieje – niezależnie od rzeczywistości – powiedział PCh24.pl dr Jean-Pierre Dickès, przewodniczący Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Lekarzy.

 

Dobrze obrazuje to przypadek Françoise Grosmangin, która będąc w ciąży straciła 29 lipca 1995 r. dziecko w czasie wypadku samochodowego, spowodowanego przez pijanego kierowcę. Domagała się odszkodowania. Po długich procesach sąd kasacyjny wydał wyrok 29 czerwca 2001 roku, deklarując: „By osoba zaistniała [w rozumieniu prawnym], musi być istotą żyjącą, to znaczy przybyłą na świat, a nie zmarłą wcześniej”. Oznacza to, że kryterium życia jest urodzenie się żywym. Dlatego nienarodzone, zabite dziecko nie ma przywilejów osoby w sensie prawnym.

 

Dziecko poczęte w łonie matki jest czymś niestniejącym, nie jest natomiast żadną osobą. Jest to tylko iluzja życia – życiem biologicznym, bez życia legalnego. Tak to jest zapisane w prawie. Wszystkie ustawy dotyczące przerywania ciąży opierają się na tej aberracji prawnej – wskazuje dr Dickès.

 

Dlatego Françoise Grosmangin dostała odszkodowanie za swój pobyt w szpitalu, odniesione rany i zwrot kosztów naprawy samochodu, ale nie za utracone dziecko.

 

Jest jednak nadzieja, że coś w tej materii zmieni się na lepsze. Skarga złożona do sądu przez kobietę, która znalazła się w podobnej sytuacji co pani Grosmangin, została przyjęta. Profesor Claude Sureau, były przewodniczący Akademii Medycyny oświadczył: „utrata płodu w takich okolicznościach nie może być postrzegana jako żadna strata”.

 

Franciszek L. Ćwik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram