12 lipca 2013

Szkic do biografii Sławomira Petelickiego (1946–2012). Genealogia, sowieckie korzenie i życie skrywane

„Nikt nie mówi, kim był gen. Petelicki, tylko wszystko sprowadza do teorii spiskowych” – tymi słowami kilka miesięcy temu skomentował tragiczną śmierć gen. Sławomira Petelickiego jego wieloletni towarzysz i przyjaciel gen. Gromosław Czempiński. Jednocześnie były oficer komunistycznego wywiadu i szef Urzędu Ochrony Państwa zapewnił w swoim imieniu oraz „bardzo bliskich kolegów i przyjaciół” Petelickiego, że w feralną sobotę 16 czerwca 2012 r. mieliśmy do czynienia jedynie z samobójstwem.

 

Szczególnie nonsensowne wydaje się uzasadnienie tezy o samobójstwie, które Czempiński tłumaczy… specyficznymi cechami charakteru Petelickiego, jego sprawnością fizyczną, a nawet „instynktem zabójcy”. Wspominając ponad 20 lat służby Petelickiego w wywiadzie PRL, Czempiński tradycyjnie dał słowo honoru, że walka z „dywersją ideologiczną” (emigracją, Polonią i Kościołem) była tylko „fragmentem działalności wywiadu”, a „Sławek” zajmował się tym jedynie przez „dwa lata”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wykorzystywanie sytuacyjnego zainteresowania mediów okolicznościami śmierci Petelickiego do wygłaszania podobnych opinii wpisuje się w trwający z górą 20 lat proces konsekwentnego fałszowania życiorysu współtwórcy jednostki „Grom” i jemu podobnych funkcjonariuszy bezpieki. Niestety, również zmarły generał miał w tym swój udział. Wyliczając medale i odznaczenia, które po 1990 r. otrzymał od Amerykanów, podkreślał swój profesjonalizm i zasługi, tłumacząc przy okazji, że w okresie PRL zajmował się wyłącznie „zdobywaniem dla Polski wynalazków”, nie rozpracowywał Polonii i „nigdy nie werbował Polaków”. Z czasem Petelickiemu uwierzyło nawet wielu antykomunistów, którzy z radością oglądali go w telewizji Trwam, zapraszali na Marsz Niepodległości i cytowali jego liczne

 

wypowiedzi krytykujące ekipę Tuska po 10 kwietnia 2010 r. Ostatnio, przy okazji wspomnienia osób szczególnie zasłużonych dla Polski, które zmarły w ostatnim czasie, nazwisko Sławomira Petelickiego pojawiło się obok Przemysława Gintrowskiego, Janusza Krasińskiego czy Anny Sucheni-Grabowskiej.

 

Jego medialny wizerunek budowały publiczne i komercyjne telewizje i stacje radiowe, prasa poważna, brukowa i erotyczny Playboy. W tym informacyjnym szumie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Środowiska konserwatywne najchętniej cytują wypowiedzi Petelickiego o tajemniczych sms-ach, którymi ludzie Platformy Obywatelskiej mieli instruować „swoich”, jak „medialnie zasypać” tragedię z 10 kwietnia 2010 r. Z kolei postkomuniści, ludzie tajnych służb i czytelnicy Gazety Wyborczej cenią go za szacunek do gen. Kiszczaka, obronę „grubej kreski” Mazowieckiego, dystans do płk. Kuklińskiego, napaści na gen. Polko i opowieści o różnych drogach prowadzących do wolnej Polski. Dopełnieniem kreowanego od lat wizerunku eks-komandosa, oficera Wojska Polskiego i profesjonalisty okazał się zredagowany dwa lata temu przez Michała Komara wywiad rzeka pt. Grom. Siła i Honor, który Petelicki zadedykował Krzysztofowi Kozłowskiemu.

 

W swojej opowieści Petelicki skupił się na historii jednostki wojskowej „Grom”, choć powraca również pokrótce do czasów dzieciństwa, domu rodzinnego, studiów uniwersyteckich i służby w bezpiece. Trzeba przyznać, że skrojony w tej książce obraz ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Potwierdza też chroniczną niezdolność byłych funkcjonariuszy SB do rozrachunku z przeszłością i udziałem w komunistycznym aparacie przemocy. Petelicki, podobnie jak jego resortowi przyjaciele – gen. Gromosław Czempiński i płk Aleksander Makowski, niechętnie opowiadają o swojej służbie dla sowieckiego imperium, któremu oddali przecież najlepsze lata swojego zawodowego życia. Grom. Siła i Honor jest jeszcze jednym przykładem amnezji środowiska funkcjonariuszy komunistycznych tajnych służb. Jaka więc była przeszłość człowieka, którego zgodnie wychwalają dzisiaj Czempiński, politycy SLD i PiS, ludzie zbliżeni do PO oraz wielu internautów-patriotów?

 

Sławomir Petelicki (ur. 1946 r.) pochodził z dość typowej rodziny komunistycznej. Jego matka – Hanna z domu Komosa, na ochotnika wstąpiła w 1945 r. do Ludowego Wojska Polskiego, była m.in. sekretarką szefa Departamentu Uzbrojenia WP w MON. Ojciec – płk Mirosław Petelicki, podczas wojny działał w komunistycznej partyzantce a później pracował w Oddziale Spraw Zagranicznych Sztabu Generalnego LWP. Peteliccy mieli dwóch synów – Sławomira (ur. 1946 r.) i Janusza (ur. 1953 r.). Sławomir był z zawodu prawnikiem. Studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczął w 1964 r. Egzaminy wstępne zdał zaledwie z wynikiem dostatecznym i na studia nie został przyjęty. Ostatecznie indeks uzyskał dzięki ojcu – płk. Mirosławowi Petelickiemu, który osobiście interweniował w tej sprawie u rektora UW. Z akt studenckich Petelickiego wynika, że już będąc studentem pierwszego roku prawa, był znany z ideologicznej pryncypialności. Prezentował „słuszne” poglądy na temat II Rzeczpospolitej, polskiego rządu na uchodźstwie i Armii Krajowej. Przyszły dowódca jednostki „Grom”, który tak często odwoływał się do tradycji „Cichociemnych” i paradował w mundurze skrojonym według przedwojennego modelu, w swojej pracy egzaminacyjnej z historii pisał m.in.:

 

Pierwszego września 1939 roku zmotoryzowane, zakute w stal dywizje Niemieckie ruszyły na Polskę. Zastały ją prawie bezbronną i nieprzygotowaną do odparcia napaści. Liczono na pomoc Anglii i Francji. Pomoc ZSRR odrzucono. […] Zawierucha wojenna otworzyła bramy więzień, w których Polska sanacyjna więziła komunistów. Więźniowie polityczni jako jedni z pierwszych chwycili za broń w interesie ojczyzny. Przykładem nie[ch] będzie Marian Buczek, wielki syn partii, który zginął w obronie Warszawy we wrześniu 1939 roku […]. Od pierwszych dni okupacji zaczęły tworzyć się liczne organizacje zbrojne. Były dwa kierunki: lewicowy i prawicowy. Lewica dążyła do sojuszu ze Związkiem Radzieckim, gdyż w nim widziała obrońcę i wyzwoliciela. Tworzą się takie organizacje, jak Towarzystwo Przyjaciół ZSRR, Sierp i Młot itd. Prawicowe ugrupowania spodziewały się pomocy ze strony Anglii i Francji. Reprezentowały one interesy burżuazji i obszarników. Kierownictwem był emigracyjny rząd Londyński. Podstawową siłą zbrojną rządu londyńskiego była Armia Krajowa. Dowództwo jej było wrogo ustosunkowane do ZSRR, gdyż w skład jego wchodzili wielcy obszarnicy i burżuazja. Dowódcą AK był gen. Bór – Komorowski. […] Zasadniczą rolę w walce z okupantem odegrała Polska Partia Robotnicza, utworzona pierwszego stycznia 1942 roku. Jej zbrojnym ramieniem była Gwardia Ludowa. Z GL solidaryzowała się ogromna większość Batalionów Chłopskich (BCh). Zbrojne akcje GL i BCh dały się ogromnie we znaki jednostkom niemieckim na terenie całego kraju. […] W 1944 roku utworzono Krajową Radę Narodową; był to tymczasowy rząd Polski, utworzony przez PPR (pierwszym sekretarzem PPR był Marceli Nowotko rozstrzelany przez hitlerowców). Pierwsze posiedzenie KRN odbyło się w nocy z 31 grudnia [1943 r.] na 1 stycznia 1944 roku. Przewodniczył mu Władysław Gomułka, a dowódcą obstawy był obecny Marszałek Polski Marian Spychalski. […] Bohaterami walki z najeźdźcą byli młodzi ludzie, tacy jak Hanka Sawicka i Janek Krasicki. Wierni synowie Polski, którzy oddali za nią życie. […] Na terenie Polski działały takie organizacje skrajnie prawicowe: Wolność i Niepodległość (WiN) i Narodowe Siły Zbrojne (NSZ). Ta ostatnia wielokrotnie plamiła się współpracą z Niemcami. Toczyła się już od samego początku walka o władzę w mającej się wyzwolić Polsce. Trwała walka o to, czy przyszła Polska będzie ludową czy też burżuazyjną i obszarniczą. Skrytobójcze mordy na członkach PPR i KRN były brzydką kartą historii Polski. […] Na terenie kielecczyzny [sic!] zostaje zrzucona brygada skoczków spadochronowych ze Związku Radzieckiego. Jest to brygada „Grunwald” pod dowództwem obecnego kontradmirała Sobiesiaka pseudonim „Maks”. Jest to oddział uzbrojony przez ZSRR i wysłany w celu tworzenia oddziałów partyzanckich. Na tych terenach działają oddziały AL pod dowództwem gen. Mieczysława Moczara.

 

Jednak mimo ideologicznego zaangażowania Petelicki nie zaliczył pierwszego roku i musiał repetować. Wbrew późniejszym opowieściom podczas studiów nie był wcale prymusem. Egzaminy zaliczał z reguły na oceny dostateczne, z których część zdawał nawet komisyjnie. Natomiast aktywnie udzielał się w oficjalnym życiu studenckim. Działał w Komisji Kultury Rady Okręgowej ZSP oraz pełnił różnorakie funkcje w Międzywydziałowym Kole Penitencjarnym. Dużo czasu poświęcał sportom walki, trenując judo w resortowym KS „Gwardia”. Nie opanował też żadnego języka obcego. Pracę dyplomową z zakresu kryminalistyki i kryminologii obronił dopiero w lutym 1970 r., kiedy już od ponad pół roku służył w wywiadzie cywilnym PRL. Ostatecznie studia ukończył z wynikiem dobrym. Fragmenty jego pracy dyplomowej opublikowano na łamach resortowej Służby MO.

 

Prośbę o przyjęcie do pracy w Służbie Bezpieczeństwa Petelicki skierował w czerwcu 1969 r., będąc jeszcze studentem Wydziału Prawa i Administracji UW. W ankiecie personalnej zadeklarował, że od 12. roku życia jest niewierzący, zaś w wieku 14 lat zainteresował się „szyframi i tajnym pismem”, a następnie wywiadem i kontrwywiadem, o których miał przeczytać wiele książek. Pisał też, że „praca w wywiadzie jest największym pragnieniem mego życia i sądzę, że praca w tym aparacie pozwoliłaby mi [na] spłacenie długu ludowej ojczyźnie za wykształcenie, jakie otrzymałem”.

 

Oficer kadrowy, który opracowywał kandydaturę Petelickiego, po przeprowadzeniu z nim rozmowy, odnotował, że ma do czynienia z osobą poważną, inteligentną i rozumną. Zaakcentował również należyte wychowanie kandydata oraz szczególne zainteresowanie kontrwywiadem i wywiadem. Podkreślił, że „w rozmowie podał, iż jego [Petelickiego – przyp. aut.] marzeniem była praca w wywiadzie”. Na zakończenie zarekomendował Petelickiego jako posiadającego predyspozycje do pracy w Departamencie I (wywiad) lub Departamencie II (kontrwywiad) MSW.

 

Co ciekawe, jeszcze niespełna półtora roku wcześniej Petelicki był naocznym świadkiem warszawskiego Marca ‘68. W swojej notatce służbowej dotyczącej swego kolegi ze studiów i późniejszego oficera wywiadu, Tomasza Szymborskiego, opisywał wydarzenia:

 

Podczas wydarzeń marcowych przebywałem na uniwersytecie, ponieważ 8 marca miałem ćwiczenia, a w dniach następnych dyżury w Radzie Okręgowej ZSP. Z moich obserwacji wynika, że tow. Szymborski nie brał udziału w zajściach. Ponadto, przypominam sobie, że gdy spotkaliśmy się po wydarzeniach i rozmawialiśmy na ten temat, zdania nasze odnośnie pochodzenia organizatorów zajść były zgodne.

 

Prawidłowa analiza „pochodzenia organizatorów zajść” w marcu 1968 r. okazała się przydatna, bowiem będąc członkiem Międzywydziałowego Koła Penitencjarnego UW i przygotowując pracę magisterską w Katedrze Kryminalistyki, mógł wizytować Zakłady Karne i badać „nielegalne porozumiewanie się tymczasowo aresztowanych”, wśród których byli także studenci zatrzymani w okresie Marca ‘68.

 

16 września 1969 r. Petelicki złożył ślubowanie w Departamencie I MSW, w którym w tym czasie trwała kolejna reorganizacja, zaś jednym z operacyjnych celów wywiadu stali się rozpracowywani w całym świecie „syjonisci”. Wywiad szybko pozbył się Żydów i ich stronników, potrzebował więc nowych kadr. Po latach Petelicki przyznał, że odpowiedniej rekomendacji udzielił mu jeden z czołowych „moczarowców” – gen. Tadeusz Pietrzak, były oficer Informacji Wojskowej i WSW, Komendant Główny MO i wiceminister spraw wewnętrznych. Zapomniał jednak dodać, że do pracy w Departamencie I MSW rekomendował go przede wszystkim gen. Stefan Szymański ps. „Osa” i „Góral” – podczas wojny brutalny dowódca oddziału AL na Kielecczyźnie, a później funkcjonariusz UB i KBW.

 

Szymański wsławił się grabieżą majątków ziemskich, łupieniem chłopów i mordowaniem żołnierzy NSZ i AK. Nawet sowieccy spadochroniarze, którzy przebywali w dowodzonym przez Szymańskiego oddziale, skarżyli się centrali w Moskwie, że swoimi napadami na ludność zdobył złą sławę, kompromitując PPR. Znana powszechnie jest jego akcja tzw. mordu w Denówku. 13 kwietnia 1944 r. w miejscowości Denówek koło Ostrowca Świętokrzyskiego zatrzymano pięciu żołnierzy AK z oddziału por. Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”. Wracali z urlopu do macierzystej jednostki. Napadł na nich oddział Szymańskiego. Szymański osobiście kazał wszystkich zlikwidować, a zwłoki ograbić. Z pięciu żołnierzy przeżył tylko Bogusław Nowakowski „Student”, któremu udało się uciec i złożyć meldunek lokalnym władzom AK. Pozostałych zakopano w zbiorowej mogile w lesie. Tuż przed zakończeniem wojny Szymański w stopniu majora objął wysokie stanowisko w WUBP w Kielcach. Kierował tam wydziałem ds. zwalczania bandytyzmu, tj. według komunistycznej nomenklatury polskiego podziemia niepodległościowego. Szczególnie zajadle ścigał jedynego świadka swej zbrodni Bogusława Nowakowskiego, który musiał uciekać z kraju. Podczas

 

jednego z przesłuchań w UB siostra Józefa Mazura „Słonia”, którego rozstrzelano w Denówku na rozkaz Szymańskiego, rozpoznała na jego ręce zegarek zamordowanego brata. Szymański w późniejszym okresie był m.in. zastępca dowódcy 12. Dywizji Piechoty (dowodził nią wówczas gen. Wojciech Jaruzelski), inspektorem ds. szkolenia MON, attaché wojskowym w Korei i w Bułgarii. Karierę wojskową zakończył w 1980 r. Zmarł w 2000 r. przed oficjalnym postawieniem przez prokuraturę zarzutów dotyczących zabójstwa żołnierzy AK w Denówku.

 

Nie ulega wątpliwości, że o wyborze rekomendujących zadecydował związany z sowiecką partyzantką okresu wojny płk Mirosław Petelicki. Późniejszy szef „Gromu” często przywoływał inspirujący przykład ojca „spadochroniarza” i „komandosa”, który służył w Brygadzie Spadochronowej „Grunwald”. Ten „bezpartyjny praktykujący katolik”, jak mówił o nim Sławomir Petelicki, brał udział w akcjach skierowanych przeciwko polskiemu podziemiu zbrojnemu na Kielecczyźnie. Warto nadmienić, że brygada „Grunwald” była sowiecką jednostką bojową powołaną w marcu 1944 r. przez gen. mjr. Timofieja Strokacza, podległą bezpośrednio Zarządowi IV NKWD. Jej dowódcą był sowiecki partyzant i spadochroniarz mjr Józef Sobiesiak „Maks”, z którym Mirosław Petelicki pozostawał w przyjaźni. Wbrew historii Brygady Spadochronowej „Grunwald” pisanej w okresie PRL-u głównie przez płk. Sobiesiaka – dowódcę brygady i przełożonego por. Sławomira Petelickiego, nie była to jednostka bojowa AL, ale faktycznie NKWD. Do AL brygadę „Grunwald” przypisano w czasach PRL w ramach retuszowania dziejów i pomnażania wysiłku zbrojnego komunistycznych partyzantów. Całością działań dywersyjnych i partyzanckich na tyłach armii niemieckiej koordynował i dowodził Zarząd IV NKWD na czele z gen. lejtnantem Pawłem Sudopłatowem. W swoich wspomnieniach gen. Sudopłatow wspomina genezę komunistycznych grup partyzanckich:

 

w pierwszych dniach wojny polecono mi objąć kierownictwo na całą robotą dywersyjno-wywiadowczą na tyłach armii niemieckiej, organizowaną po linii radzieckich organów bezpieczeństwa. W tym celu w NKWD sformowano specjalną komórkę przy Ludowym Komisarzu Spraw Wewnętrznych. […] Od razu stworzyliśmy wojskową jednostkę Grupy Specjalnej: Samodzielną Brygadę Strzelców Zmotoryzowanych Specjalnego Przeznaczenia. […] Na polecenie KC partii i Komiternu wszystkim politycznym emigrantom, którzy znajdowali się w Związku Radzieckim, zaproponowano wstąpienie do tej jednostki Grupy Specjalnej NKWD. Brygada była formowa na terenie stadionu „Dynamo”. Pod swoim dowództwem mieliśmy 25 tys. żołnierzy i oficerów, w tym 2 tys. obcokrajowców – Niemców, Austriaków, Hiszpanów, Amerykanów, Chińczyków, Wietnamczyków, Polaków, Czechów, Bułgarów i Rumunów.

 

Wśród funkcjonariuszy Zarządu IV NKWD podlegających Sudopłatowowi był m.in. Michaił Maklarski, szef biura białoruskiego, który wcześniej piastował funkcję Naczelnika Wydziału Ewidencji i Rejestracji Zarządu do spraw Jeńców w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Maklarski uczestniczył w operacji „rozładowywania” tych trzech obozów specjalnych[1]. Sam gen. mjr Timofiej Strokacz, który powołał do życia w marcu 1944 r. Brygadę „Grunwald”, był wysokim funkcjonariuszem NKWD – zastępcą Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRS, a w czasie wojny Szefem Sztabu Ruchu Partyzanckiego na Ukrainie (podległego Zarządowi IV NKWD).

 

Organizowane przez Sowietów na terenie Polski oddziały partyzanckie skupiały się w istocie na działaniach rozpoznawczych w stosunku do Polskiego Państwa Podziemnego i całej konspiracji niepodległościowej („białopolakow”). W ramach tzw. Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego i Oddziału Rozpoznawczo-Wywiadowczego działalność rozpoznawczą i agenturalną w latach 1944–1945 prowadziły także mobilne grupy spadochronowo-desantowo-wywiadowcze (w rodzaju grupy „Grunwald”), przerzucane sowieckimi samolotami na tyły armii niemieckiej. Po przerzuceniu miały tworzyć samodzielne rezydentury. Całość tych przedsięwzięć była podporządkowana Zarządowi IV NKWD oraz Głównemu Zarządowi Rozpoznawczemu i Głównemu Zarządowi Wywiadowczemu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Dawid Kornhendler vel Adam Kornecki, oficer polityczno-wychowawczy w Brygadzie „Grunwald” i towarzysz broni por. Mirosława Petelickiego, a następnie Szef Sztabu tzw. I Brygady AL na Kielecczyźnie, wspominał po wojnie o instrukcjach dotyczących rozpracowywania Polskiego Państwa Podziemnego, a także ścisłego powiązania swojej działalności z NKWD Dowódcą Brygady Kieleckiej AL był współpracownik sowieckiego wywiadu wojskowego o pseudonimie „Woron” Mieczysław Moczar, który w 1941 r. odbył kurs agentów bliskiego rozpoznania w ośrodku szkoleniowym NKWD w Smoleńsku oraz ukończył międzynarodową szkołę dywersji i wywiadu w mieście Gorki.

 

Udział płk. Mirosława Petelickiego w podporządkowanej Sowietom partyzantce nie jest jedyną skrywaną kartą w biografii ojca twórcy jednostki „Grom”. […]

 

 

Całość tekstu w 28 numerze Pisma Historycznego „Glaukopis”.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie