8 grudnia 2014

„Niedobrze tam, gdzie mąż w spódnicy, a żona gatkach chodzi” – tyle miała dawniej do powiedzenia ludowa mądrość. Najnowsze trendy mody pokazują wszakże, iż defeminizacja mody staje się nie tylko coraz bardziej bezwstydna, ale także… pomysłowa. Polski rynek podbijają kolorowe leginsy z nietypowymi nadrukami. Teraz na wyeksponowanych częściach ciała możemy zobaczyć pejs Mickiewicza, wąs Traugutta albo fasadę kościoła Najświętszego Zbawiciela – oczywiście stanowiącą tło dla homo-tęczy. Wszystko to w ramach promocji bezwstydu i wyuzdania. 

 

W starych książkach i w opowieściach naszych babć możemy odnaleźć rozwinięcie biblijnej prawdy wyrażonej przez ludowe porzekadło: „Niedobrze tam, gdzie mąż w spódnicy, a żona gatkach chodzi” (por. Księga Powtórzonego Prawa XXII, 5). Siwowłose katolickie niewiasty pamiętają czasy, gdy wstyd był jeszcze dla większości kobiet nawet jeśli nie uświadomioną wartością, to przynajmniej obowiązującą normą. Warto też pamiętać, że samo słowo „wstyd” miało wówczas jednoznacznie pozytywne językowe korelacje w słowach takich jak „przyzwoitość”, czy pojęciach takich jak szacunek do samej siebie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ubiór wyrażał niezmienną od wieków koncepcję męstwa i kobiecości. Dlatego walczący o byt mężczyzna nosił spodnie, a chroniąca pokoju i ciepła domowego ogniska kobieta zakrywała swe kształty przed oczami nieupoważnionych obserwatorów. Konstytuowało to porządek świata, który oszczędzał niektórym mężczyznom oczopląsu spowodowanego nadmiarem wyzywających bodźców wzrokowych, a kobietom pomagał ochronić ich godność i zachować naturę, w jaką wyposażył je Stwórca.

 

No, ale wróćmy na wspaniałą niwę postępu – do dnia dzisiejszego. „Człowiek, który wynalazł leginsy, powinien dostać przynajmniej honorową Nagrodę Nobla. Na razie ma dozgonną wdzięczność większości mężczyzn na świecie. Kobiece uda i pośladki opięte leginsami to widok, od jakiego nie można oderwać oczu. Podziwiajcie!” – zachęcają redaktorzy Faktu.

 

Najnowszym krzykiem mody stały się w tym roku kolorowe leginsy z nietypowymi nadrukami. Firma Smoof & Loco oferuje leginsy z fragmentem „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki, z warszawskim Pałacem Kultury, z bocianami, arbuzami, liśćmi marihuany, starymi banknotami (na których widać m.in. podobiznę Romualda Traugutta), a nawet z fragmentami pierwszej księgi Pana Tadeusza i profilem Adama Mickiewicza, który znamy z medalionów Davida d’Angers. Trudno autorkom tych kreacji odmówić patriotycznej motywacji – deklarują one przecież chęć popularyzowania symboli polskości, wręcz dumy narodowej i podkreślają wagę wysokiej jakości polskich materiałów – ale jeszcze trudniej przyklasnąć temu tak pomysłowemu psuciu gustu i dobrego smaku.

 

Pomieszanie tak zwanych „naszych czasów”, które przebrały kobiety za mężczyzn za sprawą „damskich” spodni, tym razem wydało ze swego łona inwazję leginsów, a jak dowiadujemy się z Faktu, „zwykłe legginsy mogą być bardziej sexy od bikini”. Właścicielki firmy Smoof & Loco same nieświadomie diagnozują to zjawisko. „Legginsy są najlepszym elementem garderoby, jaki znamy. Pomyśl, że rano, spiesząc się do pracy próbujesz wcisnąć się w ulubione dżinsy. Jeśli są świeżo po upraniu, możesz mieć problem z dopięciem. A nic tak nie frustruje z rana jak nieodpinające się spodnie” – mówi jedna z nich. „ Legginsy oszczędzają czas. Przyznaję, że jestem wrogiem żelazka. W związku z tym, element garderoby, który nie wymaga jego posiadania jest moim zdaniem idealnym rozwiązaniem dla aktywnych i żyjących w pośpiechu Pań” – dodaje druga.

 

Widać stąd jasno, jak bardzo ubiór wyraża charakter człowieka i jak na pierwszy rzut oka odzwierciedla postępujące zmiany obyczajowe. Kiedyś za noszeniem spodni przemawiała ofensywa ideologiczna chcąca zatrzeć wszelkie różnice między kobietą i mężczyzną, dziś natomiast – nierzadko w dobrej wierze – noszenie czegoś takiego, jak leginsy uzasadnia się względami praktycznymi, niechęcią do żelazka, czy też artystyczną fantazją.

 

Tymczasem ów przylegający do ciała materiał – niezależnie od jego konotacji artystycznych – nie jest niczym innym, jak kolejną odsłoną obyczajowej rewolucji, która oswaja z bezwstydem eksponując te części ciała, które powinny być ponętne – ale dla męża, a nie tłumu przechodniów, kolegów z pracy i wszystkich innych napotkanych mężczyzn.

 


 

Filip Obara

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram