22 lutego 2018

Szef MSZ Ukrainy gotów uznać winę za rzeź wołyńską. Ale pojedynczych Ukraińców

(REUTERS/Gleb Garanich /Forum)

Szef ukraińskiego resortu spraw zagranicznych Pawło Klimkin zadeklarował gotowość do pójścia na kompromis z Polską i uznać winy pojedynczych Ukraińców za rzeź wołyńską. Opinię taką Klimkin wyraził podczas wizyty w Danii w środę 21 lutego.

 

Dość nieoczekiwaną, w kontekście ostatniego zaognienia relacji Kijowa i Warszawy, wypowiedź szefa ukraińskiej dyplomacji szeroko cytują media rosyjskie, które do tej pory chętnie eksponowały każde napięcie między Ukrainą a Polską czy Węgrami. Relacja z konferencji prasowej Klimkina w Danii, opublikowana na rosyjskim portalu „Infox.ru”, mówi nawet o tym, że szef MSZ Ukrainy wyraził gotowość „uklęknięcia przed polskimi ofiarami rzezi wołyńskiej”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Deklaracja złożona na konferencji prasowej ministrów spraw zagranicznych Danii i Ukrainy, Andersa Samuelsena i Pawła Klimkina, padła w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o dzisiejsze stosunki polsko – ukraińskie. Przekaz o gotowości uznania win Ukraińców za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej na Polakach poszedł więc w świat, który w ostatnich tygodniach jest faszerowany licznymi atakami na Polskę, w konsekwencji zmian w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej. Na Zachodzie krytyce poddano zapisy, które według polityków europejskich, amerykańskich i izraelskich mogą prowadzić do fałszowania znanych światu zachodniemu informacji o holokauście. Na Ukrainie zaś do tej krytyki dołączono sprawę zakazu propagowania w Polsce zbrodniczych ideologii nacjonalistów ukraińskich.

 

Portal „Inforesist.org” pisał nawet o tym, że w czasie spotkania w Monachium  prezydenta Petra Poroszenki z premierem Mateuszem Morawieckim ukraiński lider ostrzegał Polskę przed podejmowaniem dalszych kroków, które „zaszkodziłyby dwustronnemu dialogowi w kwestiach historycznych”. Jako takie zagrożenia Poroszenko wskazał „prawo antybanderowskie” oraz interpretacje postaw postaci historycznych, w Polsce ocenianych negatywnie, jak Bohdan Chmielnicki, ale gloryfikowanych na Ukrainie. Ukraińcom nie spodobało się porównanie Chmielnickiego do Hitlera. Podobnie nerwowe wypowiedzi ukraińskich polityków po przyjęciu nowelizacji ustawy o IPN tylko zaogniły sytuację.

 

Nastroje zbudowane przez propagowanie postaci takich jak Stepan Bandera, Roman Szuchewycz czy członkowie OUN i UPA, powodują, że dzisiaj na Ukrainie w czasie demonstracji i obchodów świąt, powszechnie używane są czerwono – czarne flagi OUN/ UPA. W zachodniej części dzisiejszej Ukrainy widok pomników postawionych na cześć działaczy OUN/ UPA, z wywieszonymi przy nich na stałe flagami państwowymi i banderowskimi, jest już powszechny. Na demonstracjach nacjonalistów dominują czerwono – czarne flagi i nawet wśród demonstrantów wspierających oficjalnie propolskiego Michaiła Saakaszwilego widok flag OUN/ UPA nie jest czymś nadzwyczajnym.

 

Doszło już nawet do tego, że w odpowiedzi na zmianę w polskiej ustawie o IPN radni miasta Tarnopol podjęli decyzję o zrównaniu znaczenia flag państwowych i banderowskich. W Dzień Bohaterów Niebiańskej Sotni (20 lutego) czerwono-czarne flagi OUN – UPA pojawiły się więc na centralnych ulicach Tarnopola. Od tej decyzji na wszystkie święta państwowe na budynkach publicznych Tarnopola będą powiewały dwie flagi – niebiesko-żółta i czerwono-czarna. Wobec takich antypolskich posunięć na szczeblu centralnym i lokalnym na Ukrainie wypowiedź ministra spraw zagranicznych Pawła Klimkina zabrzmiała raczej pojednawczo, choć znalazły się w niej słowa odzwierciedlające konsekwentną politykę historyczną Ukrainy, polegającą na zrównywaniu ludobójstwa ukraińskiego na Wołyniu z walkami prowadzonymi przez polskie formacje zbrojne, walczące z niemiecką III Rzeszą i jej sojusznikami. Ukraina znalazła się w trudnej historycznie sytuacji, z jednej strony promując organizacje współpracujące w czasie II wojny światowej z hitlerowskimi Niemcami, z drugiej próbując budować wizerunek państwa o prozachodnim kierunku rozwoju.

 

Jak podaje ukraińskie „Słowo i diło”, w czasie konferencji prasowej w Danii minister Pawło Klimkin powiedział nie tylko, że jest gotowy „zgiąć kolana przed polskimi ofiarami rzezi wołyńskiej” i uznać winy pojedynczych Ukraińców, ale także zadał pytanie, czy „polscy przyjaciele” są gotowi zrobić to samo. W świadomości Ukraińców buduje się cały czas schemat współodpowiedzialności dwóch narodów – Polaków i Ukraińców – za to, co stało się w czasie II wojny światowej. Przewodzi w takim tworzeniu historii szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wjatrowycz, który posługuje się pojęciem wojny polsko – ukraińskiej, unikając faktu, że w rzezi wołyńskiej banderowcy stanęli generalnie przeciw ludności cywilnej, kobietom i dzieciom. Niestety, w przekazywaniu prawdy  światu zachodniemu i społeczeństwu ukraińskiemu Polska nie odnosi sukcesów. Na wschód i zachód od Polski historia jest inaczej przekazywana i jest przekłamywana, co rzutuje na każdą ocenę działań naszego kraju.

 

Dlatego też w wypowiedzi Pawła Klimkina eksponowana jest nie tylko gotowość do pojednania, ale i oczekiwanie przeprosin o strony polskiej. Te dwa elementy chętnie eksponują media rosyjskie, wiedząc, że wobec faktów historycznych nasza dyplomacja nie może przejść obojętnie. Deklaracja Pawła Klimkina może więc być odebrana przez Polskę jako drobny krok do zminimalizowania napięcia między Warszawą a Kijowem, ale jeszcze nie jako deklaracja woli pełnej normalizacji stosunków, w oparciu o prawdę historyczną.

 

PK

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 624 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram