Pojawiła się szansa na zmianę prawa aborcyjnego w Norwegii. Wszystko za sprawą konieczności zawarcia koalicji przez rządzącą partię. Możliwość zmian doprowadziła do protestów zwolenników utrzymania obecnych przepisów.
W sobotę tysiące demonstrantów w norweskich miastach uczestniczyło w protestach. „Moje ciało, moje prawo”, „Obronić aborcję” – skandowali zwolennicy prawa do zabijania nienarodzonych.
Wesprzyj nas już teraz!
Wybory w Norwegii rozpoczęły się w 2017 roku. Erna Solberg, przewodnicząca centroprawicowej partii Hoyre pozostała premierem i zawarła koalicję z prawicową partią FrP. Wciąż jednak jej rząd dysponuje jedynie mniejszością w parlamencie. Następnie do koalicji dołączyła jeszcze partia Venstre. To jednak wciąż zbyt mało, by zdobyć parlamentarną większość.
Dlatego też rządzącym potrzebne jest zdobycie kolejnego koalicjanta. Kandydatem są chadecy z KrF. To chrześcijańsko-demokratyczne ugrupowanie postuluje oparcie społeczeństwa na obronie „życia i ludzkiej godności”. Partia ta zdobyła w ostatnich wyborach 5,6 procent głosów i zdobyła 10 miejsc w parlamencie. Może jednak odegrać rolę języczka u wagi.
KrF od momentu powstania stara się stworzyć alternatywę dla laickiej Norwegii. Już od lat 70. XX wieku chadecy dążą do ograniczenia zabijania nienarodzonych w tym północnoeuropejskim kraju.
Aborcja jest w Norwegii legalna od 1964 roku. Obecnie jest ona dopuszczalna do 12 tygodnia ciąży, a po tym okresie wymaga zgody dwóch lekarzy szpitalnych. Jak podaje Life Site News w 2017 roku, w tym kraju doszło do 12 733 aborcji.
W Norwegii mieszka ponad 5 milionów osób. Parlament (Stoiring) jest jednoizbowy, a w jego skład wchodzi 169 posłów. Norwegowie wybierają ich co 4 lata w wyborach proporcjonalnych.
Źródło: lifesitenews.com
mjend