Gdy w bocheńskim Domu Pomocy Społecznej z powodu koronawirusa zabrakło rąk do pracy, pomoc przyszła od sióstr dominikanek. Nie pierwszy to już raz okazało się, że w trudnych chwilach można liczyć na Kościół, a nie na zwykle głośne i krzykliwe w swoich działaniach „organizacje społeczne”.
Historia bocheńskiego Domu Pomocy Społecznej z szybkością błyskawicy obiegła media. Oto okazało się, że z powodu zarażenia koronawirusem część personelu trafiła do szpitala jednoimiennego w Krakowie. Pozostający na miejscu personel docierał do kresu swych sił. By zapewnić mieszkańcom DPS odpowiednią opiekę niezbędna była szybka pomoc.
Wesprzyj nas już teraz!
Na te potrzeby bez wahania odpowiedziały siostry dominikanki, które zgłosiły się do pomocy w DPS. „Potrzeba zaangażowania się w pomoc najbardziej potrzebującym jest dla nas jasna. To jest też taki czas, że trudno, żebyśmy siedziały bezczynnie” – powiedziała przełożona generalna zgromadzenia siostra Aleksandra Zaręba, w rozmowie z „Gościem Tarnowskim”.
Do bocheńskiego ośrodka przyjechało osiem sióstr i kapłan – misjonarz z Kazachstanu, który z racji zamkniętych granic przebywa w Polsce. Wspierają oni działania personelu i ratowników medycznych związanych z ośrodkiem. Wcześniej siostry dominikanki zebrały ponad 82 tys. zł na środki ochronne dla DPS. „Siostry dominikanki przyniosły nadzieję i dały przykład” – tak lokalne media opisywały pomoc. Bo ich postawa dała odwagę kolejnym wolontariuszom – nie tylko w Bochni.
Tak oto pandemia kroronawirusa przypomina nam, że w trudnych chwilach to ludzie Kościoła – wrażliwi na los bliźniego – w pierwszej kolejności gotowi są nieść pomoc. A trudna rzeczywistość szybko weryfikuje intencje ulicznych i internetowych krzykaczy walczących a to o różnorakie „prawa”, a to o rozdział państwa od Kościoła. Pamiętajmy o tym także, gdy pandemia minie.
MA