Od 1 marca Gazprom nie dostarcza Ukrainie gazu. To efekt braku porozumienia z Kijowem – wynika ze słów Aleksandra Miedwiediewa, wiceprezesa spółki. Jak twierdzi Rosjanin, ukraińska firma Naftohaz uważa jednak, że to złamanie warunków kontraktu i zapowiada walkę o odszkodowanie. Przestrzega też Europę przed budową uzależniających Stary Kontynent od Rosji energetycznych instalacji, jak Nord Stream 2.
Ukraińcy nie otrzymują gazu, mimo że – jak twierdzą – przelali Rosjanom przedpłatę zgodną z fakturą oraz wyrokiem trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Instytucja rozstrzygała spór między Naftohazem a Gazpromem, domagającym się pieniędzy wynikających z klauzuli „take or pay” za lata 2009-17. Ukraiński koncert zauważa, że trybunał w całości odrzucił rosyjskie roszczenia, zmniejszył dziesięciokrotnie minimalną ilość dostaw obowiązkowych oraz nakazał dostosować kontrakt do standardów rynkowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo takiego wyroku i dokonania wpłaty przez Ukraińców, Rosjanie zakręcili kurek. Jak powiedział dziennikarzom Aleksander Miedwiediew, Gazprom zwrócił wpłaconą kwotę partnerowi, zaś gazu nie dostarcza, gdyż strony nie zawarły porozumienia w sprawie dodatkowych zapisów do obecnego kontraktu.
Strona ukraińska uważa jednak, że to Rosjanie złamali zapisy kontraktowe. Dlatego też Naftohaz zapowiada wystąpienie o odszkodowanie oraz zwraca uwagę Zachodu na zaistniałą sytuację – w związku z niespodziewanym wstrzymaniem dostaw, ukraiński koncert zaapelował do europejskich partnerów o rozwagę dotyczącą akceptowania umacniania pozycji rosyjskiego kontrahenta poprzez budowę Nord Stream 2. Budowie tej infrastruktury sprzeciwia się Polska. Zwolennikami koncepcji gazociągu omijającego Europę Środkową są natomiast Niemcy.
Źródło: tvp.info
MWł