9 maja 2013

Do „Niezbędnika”, towarzysze!

(Lewicowa interpretacja historii zaskoczy nas jeszcze nie raz...)

„Teraz ze mną na solo nie wygrasz. Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i będę jak brzytwa”. Ten niepełny, ze względów obyczajowych, cytat z Józefa Oleksego już wkrótce będzie mógł z dumą przytaczać każdy lewicowy działacz i aktywista. By lewicowe umysły lśniły jak diament, chce zadbać sama wierchuszka SLD, wydając „Niezbędnik historyczny”.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

 

Lewica myśląca?

 

Za publikacją stoi związany z postkomunistami think-tank, któremu patronuje Ignacy Daszyński. Czy wspieranie nazwiskiem protegowanych Millera i Oleksego podoba się przedwojennemu socjaliście, trudno ustalić, ale nie o tym mowa. Do pierwotnej wersji niezbędnika dotarła „Rzeczpospolita”. Jego treść wzbudzała liczne kontrowersje ze względu na prezentowaną tam wizję historii. Teraz do rąk spragnionych edukacji działaczy SLD dotarła poprawiona wersja książki. Już samo określenie tego typu pozycji jako „niezbędnika” może dawać do myślenia. Czyż bowiem człowiek potrzebuje, by mu wskazywać, co jest niezbędne? Czyż nie na poszukiwaniu polega zdobywanie prawdziwej wiedzy? Przykład idzie z góry i z przeszłości. Tygodnik „Polityka” od dłuższego już czasu wydaje „Niezbędnik Inteligenta”, co jest w dwójnasób śmieszne, ponieważ o ile działacz partyjny ze znaczną stratą dla swojej umysłowości może posługiwać się wszelkiej maści „woprosami”, czyli wypiskami np. z Lenina czy innego Palikota, to inteligentowi to już raczej nie przystoi. Może intelektualiście chowanemu na Marksie i innych postępowych enuncjacjach tak, ale inteligentowi chyba nie bardzo.

 

Niezbędnik gwarantuje ubaw po pachy już na wstępie, ma on bowiem format czerwonej książeczki – taką ma okładkę. Lewica przyznaje się do poszukiwań „własnej przeszłości”, sięgając do tradycji PPS. Co na to powiedzieliby więzieni działacze przedwojennego ugrupowania, nie wiadomo. Można jednak zaryzykować tezę, że dumni ze swych rzekomych spadkobierców by nie byli.

Wyliczanie kolejnych przekłamań i zwykłych głupot zawartych w niezbędniku zajęłoby sporo miejsca: lewicowym sposobem postrzegania historii przeorano historię, np. AK i Powstania Warszawskiego.

 

Wycieczka w przeszłość

 

Szkoda, że twórcy niezbędnika nie sięgnęli głębiej w przeszłość. Być może odnaleźliby cząstki błądzącej i szukającej „historycznej konieczności” myśli lewicowej u Słowian, a także u wczesnych Jagiellonów na przykład. Jako herolda postępu ogłosiliby króla, no, powiedzmy towarzysza Kazimierza Wielkiego, który antycypując leninowskie plany elektryfikacji i industrializacji dał rozkaz do przekształcania Polski w murowaną.

 

Dlaczego autorzy niezbędnika nie dostrzegli tak oczywistych zależności między „dwoma nagimi mieczami pod Grunwaldem” z tak propagowaną przez lewicę filozofią gender? Dziwnie, czyż nie? Następny niezbędnik zapewne naprawi ten błąd.

 

Że za komuny było lepiej, to każdy prawdziwy i nowoczesny działacz lewicy wie od kołyski czy innego narzędzia patriarchalnej opresji. Dlaczego tak właśnie należy myśleć, wyczyta w niezbędniku. Nie ma mordów politycznych i SB, wsadzania opozycji do więzienia, zmuszania ludzi do emigracji, walki z Kościołem czy cenzury. Raj! Nie ma Poznania 1956, Grudnia 1970 czy Radomia 1976. Jest za to towarzysz Gierek i jego sukcesy.

 

Źle nam, oj źle!

 

Autorzy publikacji ubolewają, że po 1989 r. doszło do rozwarstwienia społeczeństwa na niespotykaną skalę, wzrostu biedy oraz bezrobocia. Coś jest na rzeczy, zwłaszcza z perspektywy mknącego swoim jaguarem posła Kalisza. Czy nie chciałby on latać prywatnym odrzutowcem? Pewnie tak, a tu „niespotykane rozwarstwienie”. Dawni działacze, funkcjonariusze SB i wszelkiej maści upiory komunistyczne też miałyby chrapkę na zasiadanie w radzie nadzorczej Gazpromu, a tu niespodzianka i trzeba się wyżywić za pobory dyrektora banku lub spółdzielni mieszkaniowej. Faktycznie upadek i rozwarstwienie.

 

Geniuszem nie po raz pierwszy zresztą błysnął Dariusz Joński z SLD, który z uporem maniaka w rozmowie radiowej używał określenia „lewicowi historycy” przeciwstawiając ich „prawicowym”. Dla posła Jońskiego jak widać prawda, której szukają historycy ma wymiar uzgodnieniowy i winna na niej ciążyć ideologiczna poprawność. Widać, że jest po lekturze niezbędnika.

 

Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie