7 czerwca 2018

Świadkowie nadziei w walce z terroryzmem

(fot. YouTube / Telewizja Serbinów)

7 czerwca 2018 r. przypada liturgiczne wspomnienie błogosławionych o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Polscy franciszkanie oddali swe życie za Ewangelię w Peru. Ponieśli śmierć męczeńską z rąk terrorystów z organizacji „Świetlisty Szlak”.  

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Chrześcijaństwo nie zaczyna się od rewolucjonisty, lecz od męczennika. Ludzkość zawdzięcza męczennikom nieskończenie więcej wolności niż zdołali jej zapewnić rewolucjoniści”. Te słowa przytoczone przez papieża Benedykta XVI można by uczynić mottem historii, której z woli Bożej staliśmy się świadkami i która dzięki decyzji Stolicy Apostolskiej dnia 5 grudnia 2015 r. znalazła swój chwalebny finał w stolicy Peru, Chimbote.

 

W dniu 05.12.2018 będziemy obchodzili już trzecią rocznicę beatyfikacji pierwszych polskich misjonarzy męczenników Ojca Zbigniewa Strzałkowskiego i Ojca Michała Tomaszka.

 

Warto sobie o nich przypomnieć ze względu na czasy w jakich nam przyszło żyć, gdzie zagrożenie terroryzmem jest nadal aktualne i namacalne, gdzie świat potrzebuje wsparcia i orędownictwa u Boga aby tą fale rewolucyjnego zła powstrzymać. Na myśl przychodzą mi słowa wypowiedziane w rozmowie z ówczesnym prowincjałem o. Jarosławem Zachariaszem:

 

„Marksistowscy terroryści z Sendero Luminoso nazwali ich wrogami rewolucji. Tej samej, która do dziś zostawia na ziemi i w ludzkich duszach przerażające ślady. Owszem, tych dwóch naszych braci stanęło rewolucjonistom na drodze do realizacji ich groźnych utopii, ale odpowiedź na pytanie, czym była ich „kontrrewolucja” i dlaczego zginęli, nie kończy się wraz z zamknięciem procesu beatyfikacyjnego, który jednoznacznie stwierdził, iż przelali swą krew, dochowując wierności Chrystusowi, Kościołowi i Ewangelii.

 

(…)Jestem przekonany, że odkrycie najgłębszego znaczenia męczeńskiej śmierci Zbigniewa, Michała jest jeszcze przed nami. Najważniejsze, by się z tym zadaniem zmierzyć!  W pewien jednak sposób ta historia będzie stale czekać na ten finał najbardziej przez Boga upragniony, w którym On, w Trójcy Świętej Jedyny, odbierze cześć w owocach naszego nawrócenia, albo jak w przypadku Zbigniewa i Michała w owocach naszego męczeństwa.”

 

 

Ojciec Zbigniew Strzałkowski

 

Urodził się w Tarnowie 3 lipca 1958 r. Ochrzczony został w bazylice katedralnej w Tarnowie. Rodzice mieszkali w pobliskiej wsi Zawada, gdzie prowadzili małe gospodarstwo rolne. Ojciec jego nadto pracował jako szklarz. Zbigniew miał dwóch starszych braci, z którymi się razem wychowywał.

 

W 1973 r. rozpoczął naukę w Technikum Mechanicznym w Tarnowie. Egzamin dojrzałości zdał w maju 1978 r. Jednocześnie uzyskał tytuł „technika mechanika”.

 

Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął pracę w Wojewódzkiej Dyrekcji Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich w Tarnowie, a później – w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Tarnowcu.

W roku 1979 wstąpił do zakonu franciszkanów. W podaniu o przyjęcie napisał: „Pragnę służyć Panu Bogu w zakonie jako kapłan, w kraju lub na misjach, gdziekolwiek mnie Bóg powoła, pragnę naśladować św. Franciszka i bł. Maksymiliana Kolbego.”

 

Z Zakonem związał się na całe życie w dniu 8 grudnia 1984 r., składając publicznie śluby wieczyste. Wkrótce po tym napisał podanie do prowincjała, w którym poprosił o skierowanie go do pracy misyjnej. W podaniu czytamy: „Gotowość wyjazdu na misje wyraziłem prosząc o przyjęcie do zakonu, a teraz po złożeniu profesji wieczystej, ponawiam ją.”

 

1 września 1988 r. udał się do klasztoru we Wrocławiu w celu rozpoczęcia przygotowań do wyjazdu na misje. Kiedy w rozmowach na temat sytuacji politycznej w Peru wspominano, że robi się tam niebezpiecznie, o. Zbigniew odpowiadał: „Gdy się jedzie na misje, trzeba być gotowym na wszystko”.

 

28 listopada 1988 r. wraz z o. Jarosławem Wysoczańskim udali się z Warszawy przez Moskwę do Limy. Po przybyciu na miejsce rozpoczęli intensywną naukę języka hiszpańskiego. Po kilku miesiącach rozpoczęli posługę kapłańską w nowej placówce zakonnej w Andach – w Pariacoto.

 

Talent organizacyjny łączył z ogromną pracowitością i wielką odpowiedzialnością. Jego domeną była troska o chorych. Leczył ich na duszy i ciele. Był miłośnikiem stworzeń.

 

 

Ojciec Michał Tomaszek

 

Urodził się 23 września 1960 r. w Łękawicy k. Żywca. Tato Michała zmarł w 1969 r., pozostawiając wdowę z czworgiem dzieci (dwie córki i dwóch synów bliźniaków). Cały ciężar utrzymania i wychowania dzieci spadł na mamę Michała.

 

Michał pochodził z pobożnej rodziny. Był ministrantem. Od wczesnych lat dziecięcych ze swoimi bliskimi pielgrzymował do położonego nieopodal franciszkańskiego Sanktuarium Matki Bożej w Rychwałdzie.

 

Po maturze, w roku 1980, wstąpił do Zakonu. W podaniu o przyjęcie napisał m.in.: „Już od dawna jestem przekonany, że mam powołanie do kapłaństwa i Zakonu, co miałem okazję gruntowniej przemyśleć w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy. Pragnieniem moim jest praca na misjach, by w ten sposób służyć Bogu i Niepokalanej”. Habit zakonny otrzymał w uroczystość św. Franciszka – 4 października 1980 r. Rok później – 1 września 1981 r. – złożył pierwsze śluby zakonne.

 

W czasie pracy duszpasterskiej w Pieńsku dowiedział się, że jego dwaj starsi współbracia – o. Zbigniew Strzałkowski i o. Jarosław Wysoczański – mają wkrótce wyjechać na misje do Peru. Zwrócił się wówczas z prośbą do swojego wyższego przełożonego o. Feliksa Stasicy o pozwolenie na podobny wyjazd. Prowincjał wyraził zgodę. Rok później, w lipcu 1989 roku, dołączył do nich.

 

Michał już w Polsce zdawał sobie sprawę z tego, że misja w Peru jest trudna i jego życie może być narażone na niebezpieczeństwo. Przed wyjazdem na misje, po pożegnalnej Mszy św. w parafii w Pieńsku, odważnie powiedział, że jeśli trzeba będzie dla sprawy Bożej złożyć ofiarę życia, to nie będzie się wahał.

 

W dniu 9 sierpnia 1991 roku jak zwykle Ojcowie Zbigniew i Michał celebrują Mszę św., a potem miało się odbyć spotkanie z młodzieżą. Po końcowym błogosławieństwie okazało się jednak, że za drzwiami czekają uzbrojeni terroryści.

 

Wiążą ojcom ręce. Żądają kluczyków od zakonnego samochodu: – Prezentu imperializmu, Jankesów – jak twierdzą. O. Zbigniewa przewożą przed budynek wójtostwa. Towarzyszy mu siostra Bertha, która z własnej woli zajęła miejsce w samochodzie. W drugim samochodzie siedzi o. Michał.

 

Ciała misjonarzy znaleziono kilka kilometrów od wioski, złożone twarzą do ziemi. Mieli roztrzaskane głowy, przestrzelone czaszki. Na plecach o. Zbigniewa kartka papieru z napisanymi jego krwią słowami: „Tak giną pachołki imperializmu”. Wraz z kapłanami zginął wójt gminy. Siostra Bertha, zanim została wyrzucona z samochodu, była świadkiem sądu nad kapłanami. Oto fragment treści oskarżenia:

 

Za podjudzanie przeciwko rewolucji modlitwą różańcową, kultem świętych, Mszą św. i Biblią. Za okłamywanie ludu Ewangelią i Biblią, bo wszystko to są kłamstwa. Religia jest opium dla ludu. Za głoszenie pokoju. Kto to czyni, musi umrzeć. Za imperializm, na którego czele stoi papież Polak.

 

Zanim doszło do egzekucji, grożono im śmiercią. Wielu opuściło wieś, ale polscy franciszkanie zostali – w pełni świadomi konsekwencji tej decyzji.

Mieszkańcy Pariacoto, naoczni świadkowie życia i śmierci polskich franciszkanów, umieścili na płytach ich grobowców takie oto napisy:

 

„Firmes en la Fe – Mocni w wierze,

Ardientes en la Caridad – Płonący miłością,

Mensajeros de la Paz – Posłańcy pokoju,

Hasta el martirio – Aż do męczeństwa”

 

W  dwadzieścia cztery lata po męczeńskiej śmierci i w sześć miesięcy po beatyfikacji polskich misjonarzy i w czasie kiedy świat znów jest zagrożony globalnym terroryzmem.

Po zamachach terrorystycznych w Belgi i Paryżu rodzi się pomysł aby nowi błogosławieni męczennicy stali się patronami Krucjaty w obronie przed terroryzmem.

 

Krucjata różańcowa w obronie przed terroryzmem jest inicjatywą franciszkanów skierowaną do wiernych, którzy widząc współczesne zagrożenie terroryzmem, pragną modlić się o pokój na świecie oraz za wszystkich poszkodowanych w wyniku działań terrorystycznych. Celem Krucjaty jest modlitwa o Boży pokój na ziemi przez wyzwolenie ludzkości z grzechu nienawiści, rodzącego podziały między ludźmi i narodami. Jest to również modlitwa w obronie przed różnymi formami terroryzmu.

 

Pomysł Krucjaty zrodził się w roku 2016, w dotkniętej atakami terrorystycznymi Belgii. Odważne świadectwo o. Michała i o. Zbigniewa w Pariacoto, ich pokój ducha oraz wierność Chrystusowi sprawiły, że dla wielu zagrożonych ludzi stali się orędownikami przed Bogiem. 5 maja 2016 r. bracia z krakowskiej prowincji franciszkanów zgromadzili się w sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej k. Przemyśla, gdzie przed ołtarzem Matki Bożej Kalwaryjskiej uroczyście rozpoczęli Krucjatę różańcową w obronie przed terroryzmem.

 

Przystąpienie do Krucjaty dokonuje się przez złożenie dobrowolnej osobistej deklaracji, którą należy wysłać tradycyjnie bądź elektronicznie na adres:

 

 

Krucjata Różańcowa w obronie przed terroryzmem

 

Hetmana Żółkiewskiego 14

31-539 KRAKÓW

 

lub

[email protected]

 

 

 

Przemysław Staroszyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram