5 października 2016

Swąd schizmy: kiedy różne grupy katolików prezentują radykalnie różne przekonania

(fot.REUTERS/Lucy Nicholson/FORUM)

W katolickiej parafii w irlandzkiej miejscowości Athy para lesbijek, które zrezygnowały z posługi parafialnej po zawarciu „cywilnego małżeństwa”, powróciła do aktywnego uczestnictwa w życiu parafii – przy głośnym aplauzie innych parafian. Czy to znaczy, że w tej parafii wszyscy są teraz mile widziani? Nie – źle patrzy się bowiem na tych, którzy takiej akceptacji homoseksualizmu się sprzeciwiają.

 

Na anglojęzycznym portalu Life Site News ukazał się wstrząsający artykuł opisujący sytuację w jednej z irlandzkich parafii. Phil Lawler, redaktor LSN opisał przypadek Anthony’ego Murphy, który sprzeciwił się znaczącej roli pary lesbijek w życiu parafii. Otrzymał tyle gróźb, że musiał, za radą lokalnej policji, przestać uczestniczyć w życiu parafii.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jacinta O’Donnell oraz Geraldine Flanagan były poważanymi członkiniami wspólnoty parafialnej w Athy: obie śpiewały w chórze, jedna była dyrektorem chóru, druga z kolei była nadzwyczajnym szafarzem Eucharystii. Były również lesbijkami, które zawarły ślub cywilny. (Zaproszenia na ślub zostały rozdane podczas prób chóru). Kiedy Anthony Murphy zgłosił, że aktywna rola lesbijek w posłudze parafialnej, sugeruje poparcie dla ich związku, proboszcz Ojciec Frank McEvoy, oddalił powyższy sprzeciw. Ale protesty Murphy’ego były na tyle niewygodne dla lesbijskiej pary, że dobrowolnie ustąpiły. Ale tylko na chwilę – donosi portal lifesitenews.com.

 

Reakcja ze strony pozostałych parafian – wsparcie dla O’Donnell oraz Flanagan, wrogość wobec Murphy’ego – spowodowała, że opisywana para powróciła do sanktuarium. W dzień swojego triumfalnego powrotu poprowadziły chór śpiewający pieśń „I Will Follow Him” [Będę za nim podążać] – która nie jest hymnem, ale popową piosenką z lat 60-tych, wykonaną przez Whoopi Goldberg i innych, w komedii „Zakonnica w przebraniu”. Opisywana para lesbijek została nagrodzona okrzykami, głośnymi oklaskami, które proboszcz ocenił jako „zasłużone”. Na zakończenie Mszy św. para stanęła przed ołtarzem z uniesionymi rękoma i zaciśniętymi pięściami, by otrzymać nowe oklaski – czytamy w portalu LSN.

 

„Jeśli oklaski, kiedykolwiek przełamują liturgię, z uwagi na jakieś ludzkie osiągnięcia, jest pewnym, że istota liturgii całkowicie zanika” – pisał jeszcze kardynał Joseph Ratzinger w „Duchu Liturgii”. Irracjonalnym jest uważać, że oklaski wywołane „ludzkimi osiągnięciami” były w tym wypadku elementem muzycznego wystąpienia pary. (Jeśli wsłuchać się w ich interpretację piosenki, dostępnej na You Tube, można łatwo przekonać się co chciały wyrazić). Widać wyraźnie, że oto katolicka parafia przyklaskuje homoseksualnemu związkowi. A wszystko to podczas liturgii.

 

Po tym szokującym spektaklu, jeden z pięciu księży, którzy znajdowali się przy ołtarzu w kościele Św. Michała, powiedział, że żałuje, że tam był. Ojciec Brendan Kealy wyjaśnił, że chciał uczestniczyć w obchodach 50 rocznicy święceń swojego kolegi księdza: Byłem tam obecny nie po to, by promować lub wyrazić swoje poparcie dla „małżeństw” tej samej płci lub, co wydawało się oczywistym, triumfalnego i zwycięskiego powrotu naszych muzycznych reżyserek, które stały się głównymi bohaterkami tego popołudnia. W moim przekonaniu msza została wykorzystana do poparcia „małżeństw” tej samej płci, które są wyraźnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła Katolickiego… Czułem, że główny cel sobotniej, popołudniowej mszy został okrutnie utracony i żałuję mojego w niej udziału.  

 

To szokujące słowa – zwraca uwagę dziennikarz Life Site News – bowiem oznacza to, że katolicki ksiądz „żałuje swojego uczestnictwa w Ofierze Mszy Świętej”. Czyż to nie znak, że dzieje się coś naprawdę złego? Po raz kolejny bowiem liturgia eucharystyczna została wykorzystana do celów politycznych, oraz w celach, które są niezgodne z nauczaniem katolickim. 

 

Autor artykułu o zajściach w Irlandii, Phil Lawler, zauważa, że wykorzystywanie Mszy Świętej do jakiegokolwiek innego celu niż religijny jest całkowicie nie do przyjęcia. Nawet jeśli pojawiające się rozproszenie przyjmuje formę wspaniałego występu muzycznego, jest to – jak wskazywał kardynał Ratzinger – nadużycie wobec liturgii. Msza św. jest Ofiarą Chrystusa, a liturgia należy do niego, nie mamy żadnego prawa, by naginać ją dla ziemskich celów.

 

Jednak, gdy cele te są sprzeczne z nauczaniem Kościoła, ofensywa staje się jeszcze bardziej bolesna, a zagrożenie dla katolickiej jedności bardziej wyraziste. Amerykańscy katolicy zmagają się z tymi trudnościami od lat, jako że prominentni katoliccy (nominalnie) politycy – od Kennedy’ego i Cuomo, przez Pelosi oraz Kerry’ego, aż do Biden’a i Kaine’a – wciąż podchodzą do Komunii, pomimo oczywistego pogwałcenia kluczowych nakazów Kościoła w kwestiach moralnych. Nieśmiali prałaci tłumaczą, że nie chcą czynić z Komunii politycznego pola walki, ale ta wymówka wydaje się nietrafiona. Kwestie te już stały się celem politycznej walki; uczynili je takimi politycy poprzez odmowę przyznania się do  zerwania z Kościołem – przypomina lifesitenews.com.

 

Prawo kanoniczne stanowi, że ci, którzy „trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim” – takim jak otwarte funkcjonowanie w bezprawnych związkach seksualnych, oraz ci, którzy publicznie wspierają zalegalizowane unicestwianie niewinnej istoty ludzkiej nie mogą być dopuszczani do Komunii Świętej, głównie z powodu zaangażowania w skandal. Ale jest jeszcze jedna przyczyna takiego stanowiska: przyjmowanie Komunii Świętej oznacza również bycie „w jedności” z Kościołem. Stwierdzenie, że jest się „w komunii” z innymi katolikami oznacza przyznanie, że wierzy się w to, co oni wierzą, oddaje się cześć tak jak oni oddają cześć, jest się wyznawcami tej samej wiary i spostrzega się siebie nawzajem takimi właśnie. Nie jesteśmy „w komunii” z naszymi protestanckimi przyjaciółmi, niezależnie od tek jak mocno ich kochamy i szanujemy; oni nie są z nami „w komunii” odkąd „oprotestowali” różne aspekty naszej wiary. Nie jesteśmy również „w komunii”  z Kościołem Prawosławnym, nawet jeśli ich wiara w Eucharystię, odpowiada naszej.

 

Jak można w wiarygodny sposób uargumentować, że Jacinta O’Donnell oraz Geraldine Flanagan – a także najwyraźniej większość parafian uczestniczących w tamtej sobotniej parodii – współdzielą tę samą wiarę co Anthony Murphy oraz ojciec Brendan Kealy? Nie można – pisze Lawler. Zwolennicy lesbijskiej pary zaprezentowali swoje wspierające homoseksualizm stanowisko na stornie internetowej – wyrażając zadowolenie z oczyszczenia wspólnoty… z prawicowych poglądów Murphy’ego, protestującego przeciwko jawnemu skandalowi. Oczywistym jest zatem, że ludzie ci nie będą wyznawać wspólnej wiary. Z całą pewnością nie znajdują się oni ze sobą „w komunii”.

 

Problem wiernych z Irlandii nie jest wyjątkowy. Coraz częściej katolicy nie zgadzają się, co to znaczy być w komunii, co to znaczy być katolikiem. Radykalnie odmienne poglądy są kultywowane, i dramatycznie odmienne cele są realizowane przez różnych członków w obrębie tych samych parafii, różnych parafian w obrębie diecezji, różne diecezje w całym Kościele powszechnym. (Przykładowo nierozerwalność więzi małżeńskiej znaczny podobno coś zupełnie innego w Filadelfii i Phoenix, niż w Argentynie i Niemczech). Podziały te będą kontynuowane, rozciągając tkaninę katolicyzmu, napinając jej szwy, grożąc poważnym rozłamem, do czasu konfrontacji. Jedność wiary wymaga jedności przekonań, a jedność przekonań wymaga przejrzystości.

 

Gorzki konflikt w irlandzkiej parafii św. Michała jest skrajnym przykładem konfliktów, które niestety stają się coraz częstsze w społecznościach katolickich. Konflikty te pojawiły się nagle latach 60-tych ubiegłego stulecia, osiągnęły swój szczyt w latach 70-tych i 80-tych, po czym – mogłoby się zdawać – na kilka dekad osłabły. Na nowo eskalowały jednak w ciągu ostatnich trzech lat, po elekcji Papieża Franciszka. Jak czytamy na Life Site News konflikty te dotyczą sporów o fundamentalne kwestie dotyczące tego, co to znaczy być katolikiem: debaty pomiędzy ludźmi posiadającymi poglądy niemożliwe do pogodzenia, którzy niekiedy sugerują (a czasami bez ogródek ogłaszają), że ich adwersarze powinni być wykluczeni z Kościoła. Konflikty te stanowią wyraźne i aktualne zagrożenie dla jedności wiary katolickiej i będą występować aż nie uzyskamy odpowiedzi na fundamentalne pytania obecnie w sporze.

 

Wielu dobrych katolików, kierując się najlepszymi intencjami, próbowało bagatelizować te napięcia, aby uniknąć ostatecznego starcia. Jednak ugodowe rozwiązanie nie jest możliwe do osiągnięcia, kiedy obie strony prezentują poglądy nie do pogodzenia. Zdrowy Kościół, w dłuższej perspektywie, nie może akceptować sytuacji, w której jedni jego członkowie starają się uśpić, to co inni uważają za niezwykle ważne. (Światowa wspólnota anglikańska, rozpaczliwie walcząca, by uniknąć formalnego rozpoznania schizmy, wyraźnie dostrzegalnej na świecie, to doskonały przykład). Pytania o fundamentalne kwestie nie mogą być ignorowane, zręcznie pomijane i pokrętnie wyjaśniane w nieskończoność. Ostatecznie brak odpowiedzi również stanowi jakąś odpowiedź: wyraża stanowisko, że prawda i integralność są mniej ważne niż czasowy spokój i komfort. Bo czy taka odpowiedź jest godna chrześcijan? – pyta Phil Lawler, redaktor LSN, opisując szokującą historię irlandzkiej parafii.

 

Źródło: lifesitenews.com

malk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 285 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram