8 sierpnia 2014

Św. Teresa Benedykta od Krzyża – filozof, karmelitanka, męczennica

(fot. Johann Brunner / commons.wikimedia.org, licencja cc)

W testamencie św. Edyta Stein zapisała: „już teraz przyjmuje śmierć  (…) za Kościół (…), w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego” – mówi dla portalu PCh24.pl o. dr Szczepan T. Praśkiewicz OCD, postulator Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych.


Jak wyglądała młodość Edyty Stein aż do czasu jej nawrócenia do Kościoła katolickiego?

Wesprzyj nas już teraz!


Edith Stein urodziła się we Wrocławiu 12 października 1891 roku w rodzinie żydowskiej. Zanim ukończyła drugi rok życia zmarł jej ojciec. Wtedy wychowaniem dzieci i kontynuowaniem rozpoczętego przez ojca handlu drewnem zajęła się matka. Edyta była dzieckiem bardzo żywym, można nawet powiedzieć – trudnym, była bardzo uparta i inteligentna. Głęboki kryzys światopoglądowy, jaki przeżyła w okresie dojrzewania sprawił, że porzuciła szkołę, zerwała z religią przodków i podawała się za ateistkę. Po częściowym pokonaniu kryzysu wznowiła naukę. W 1911 roku rozpoczęła studia na uniwersytecie, podczas których uwydatnił się jej zmysł badawczy. Właśnie poprzez filozofię zagłębiła się w poszukiwaniu tajemnicy sensu ludzkiego życia.

Powodowana tym dążeniem oraz w celu prowadzenia dalszych badań przeniosła się w 1913 roku do Getyngi, aby studiować filozofię na tamtejszym uniwersytecie, pod kierunkiem słynnego niemieckiego fenomenologa Edmunda Husserla. W fenomenologii znalazła „duchową ojczyznę”. Przeżyła kilka lat blasków i cieni. W sierpniu 1916 roku Edyta Stein obroniła pracę doktorską na uniwersytecie we Fryburgu Bryzgowijskim, gdzie do 1918 roku pracowała jako asystentka Husserla. Następnie starała się na próżno o katedrę uniwersytecką. Chociaż oficjalnie kobiety mogły obejmować stanowiska naukowe na uniwersytetach, to jednak ówczesna mentalność, zwłaszcza dochodzący do głosu antysemityzm niemiecki, udaremnił jej pragnienia.

Co zadecydowało o jej konwersji?


Różnorakie okoliczności, a przede wszystkim jej sposób akceptowania rzeczywistości i uczestnictwo w problemach ludzkich, co szczególnie ujawniło się podczas I wojny światowej, gdy jako wolontariuszka Czerwonego Krzyża pracowała w szpitalu zakaźnym w Hranicach na Morawach, ułatwiły jej stopniowe otwieranie się na świat wiary. W ciągu tych lat zmagań zewnętrznych i wewnętrznych zaczęła wzrastać miłość Edyty do Chrystusa aż do chwili, gdy w czerwcu 1921 roku, po lekturze „Księgi Życia” Świętej Teresy z Avili, pozwoliła Mu całkowicie zawładnąć sobą. 1 stycznia 1922 roku to dzień, w którym przyjęła chrzest w Kościele katolickim. Stał się on dla niej początkiem nowego życia. Od tego momentu starała się o ustawiczne pogłębianie swej przyjaźni z Chrystusem poprzez modlitwę, Eucharystię, lekturę i studia.

Po dziesięciu latach wstąpiła do Karmelu.


Miejscem jej realizacji stał się Karmel w Kolonii, do którego wstąpiła 14 października 1933 roku, mimo sprzeciwu swej matki, pobożnej i praktykującej Żydówki. Karmel oznaczał dla Edyty Stein osiągnięcie celu, do którego zmierzała od chwili przyjęcia chrztu oraz miejsce urzeczywistniania apostolskiej misji niesienia krzyża i współuczestnictwa w dziele Odkupienia.

Czy żydowska narodowość Edyty Stein nie była przeszkodą do jej wstąpienia do karmelitanek? Według antykatolików Kościół miał wszak być niegdyś antysemicki.


Kwestia ta pojawiała się już w przypadku św. Matki Teresy od Jezusa. Gdy jej przeciwnikom zabrakło argumentów, mogących podważyć jej autorytet, zaczęli się oni odwoływać do faktu, iż w jej rodowodzie figurują nazwiska żydowskie, co zresztą jest prawdą. Zaniepokojony tym wszystkim o. Hieronim Graciàn zapytał ją wprost, jak właściwie przedstawia się sprawa jej genealogii. Święta Teresa odrzekła: „To nie ma żadnego znaczenia, bo rzeczą najważniejszą jest dla mnie fakt, że jestem córką Kościoła”. Dla Edyty Stein Kościół jest Nowym Izraelem, a miłość do Kościoła utożsamia się z miłością do samego Chrystusa, Baranka bez skazy. W oktawie Bożego Ciała 1939 roku sporządziła testament, w którym napisała m.in., że „już teraz przyjmuje śmierć taką, jaką Bóg jej przeznaczył, z doskonałym poddaniem się Jego woli i z radością, (…) za Kościół (…), w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego”.

Jaki stosunek miała Edyta Stein wobec kultu maryjnego?


Karmelitanka Edyta Stein w swoich wypowiedziach na temat Maryi i Jej kultu nie odstaje w niczym od karmelitańskiej wizji kontemplowania Matki Chrystusa, a nawet przeciwnie, ubogaca ją swoimi dogłębnymi przemyśleniami. Edyta czyniła wszystko, by jej maryjność była odpowiednio ukierunkowana. „Na nic się zdadzą – pisała święta – wszelkie akty oddawania się pod Jej opiekę, cała maryjna pobożność, akademie i praktyki dewocyjne. (…) Stosowane metody i chwyty psychologiczne i estetyczne nabożeństw maryjnych, także symbolika kolorów, rzadko pogłębiają wiarę i kształtują maryjne postawy”. Według naszej Świętej należy raczej powierzyć się prowadzeniu Maryi w głębokiej wierze, jaka była Jej udziałem przez całe życie. Edyta Stein przestrzega przed czułostkowością, egzaltacją, afektami, bo one nie drążą w głąb duszy i nie są zdolne ukształtować postawy wiary, a jedynie przelotnie zachwycić i krótkofalowo zadziałać. Kult Maryi, rozumiany „po karmelitańsku”, powinien raczej przeniknąć całą osobę i wyrażać się w jej postępowaniu. Dlatego Edyta widziała – zgodnie z duchowością Karmelu – w Maryi swoją „Siostrę”, co z pewnością ułatwiało jej także jej żydowskie pochodzenie i utożsamianie się z Jezusową Matką jako Córką Abrahama.

Po tzw. nocy kryształowej siostra Teresa Benedykta od Krzyża została przeniesiona do holenderskiego klasztoru. Kilka lat później dosięgło ją tam jednak ramię narodowosocjalistycznej ideologii…


Jej osobista droga krzyżowa rozpoczęła się 2 sierpnia 1942 roku. Razem ze swą rodzoną siostrą Różą, która też przyjęła katolicyzm, została wyrwana z klasztoru i wywieziona do holenderskiego obozu przejściowego w Westerbork. Po deportacji do Oświęcimia obydwie zostały przeznaczone do komory gazowej, gdzie zginęły 9 sierpnia tego samego roku. Jej dążenie do upodobnienia się do Chrystusa i do Jego naśladowania zostały ukoronowane męczeństwem. Spełniło się to, co sama napisała: „Twój lud, Panie, Twego Izraela biorę głęboko w moje własne serce. W ukryciu modląc się i spalając w ofierze (…). Gdybym nie podzieliła losu mych braci, moje życie byłoby zmarnowane”.

Czy mógłby Ojciec opowiedzieć o cudzie, który przyczynił się do kanonizacji Edyty Stein?


Święta Teresa Benedykta od Krzyża potrzebowała do swej gloryfikacji kanonicznego stwierdzenia tylko jednego cudu. Była bowiem beatyfikowana na mocy dekretu o heroicznym męczeństwie, a męczenników Stolica Apostolska dyspensuje od potrzeby cudu do beatyfikacji. Jego zatwierdzenie wymagane jest jednak do ich kanonizacji, co też miało miejsce w przypadku naszej Świętej. Cud przedłożony do jej kanonizacji dokonał się w życiu dziewczynki Teresy Benedykty McCarthy z Brockton w stanie Massachussets (USA).

Małżonkowie McCarthy, ks. Emmanuel Ch. McCarthy, kapłan katolicki obrządku melchickiego i Mary M. Buman, rodzice dwanaściorga dzieci, po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat opuścili swój dom w Brockton (przedmieście Bostonu), aby udać się z tygodniową pielgrzymką do Rzymu. Po ich wyjeździe, do domu wdarła się epidemia grypy i dzieci, pod opieką najstarszej, 25-letniej córki, leczyły się lekarstwem tylenol. W dniu 19 marca 1987 roku, w którym rodzice przygotowywali się do podróży powrotnej z Wiecznego Miasta, najmłodsza ich córka Teresa Benedykta, licząca zaledwie dwa i pół roku, zatruła się tymże lekarstwem, spożywając nieokreśloną ilość tabletek. W stanie nieprzytomności została nazajutrz przewieziona przez swe starsze siostry – Michele i Kristin – do pobliskiego szpitala „Cardinal Cushing Hospital” w Brockton, gdzie pozostawała przez sześć godzin. Analizy medyczne wykazały ponad szesnastokrotnie wyższą od dopuszczalnej obecność acetaminophenu we krwi dziecka, spowodowaną przedawkowaniem tylenolu, które nastąpiło około dwudziestu godzin wcześniej. Wątroba dziewczynki była pięciokrotnie powiększona. Zagrożenie dla życia było tak wielkie, że niezwłocznie przewieziono dziecko w karetce pogotowia do „Massachusetts General Hospital” w Bostonie, gdzie poddano je intensywnej terapii pod kierownictwem dr. Ronalda E. Kleinmana, ordynatora szpitala, specjalisty z gastroenterologii dziecięcej. Zatrucie organizmu było bardzo wysokie, i – co więcej – trwało już od ponad 24 godzin.

Przy leczeniu dziewczynki, umieszczonej na oddziale intensywnej terapii, zmierzano początkowo ku przeszczepowi wątroby, i imię Teresy Benedykty figurowało na pierwszym miejscu na liście chorych oczekujących na ten zabieg, do którego potem nie doszło, bo od 24 marca stan jej zdrowia zaczął się niespodziewanie poprawiać. Podczas choroby córki rodzice wytrwale modlili się za wstawiennictwem bł. Teresy Benedykty od Krzyża. Po dwóch dniach przeniesiono dziecko na oddział terapii przejściowej, a od 28 marca leczono je na oddziale terapii zwyczajnej, by 5 kwietnia, całkowicie zdrowe, mogło wrócić do domu.

Najmłodsza córka małżonków McCarthy była oddana pod opiekę Siostry Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein), wówczas Służebnicy Bożej, od dnia swego urodzenia. Przyszła bowiem na świat 8 sierpnia 1984 roku, o godz. 20.45 w Brockton, kiedy w Europie, ze względu na różnicę czasu, był już 9 sierpnia – rocznica męczeńskiej śmierci Edyty Stein w komorze gazowej w Oświęcimiu. Dlatego też z woli swego ojca, katolickiego kapłana wschodniego obrządku melchickiego, została ochrzczona imieniem Teresy Benedykty.

Jakie przesłanie pozostawiła św. Teresa Benedykta od Krzyża członkom zakonu karmelitańskiego?


Edyta Stein – s. Teresa Benedykta od Krzyża była wierną do końca i Kościół nieomylną pieczęcią swego Urzędu Nauczycielskiego, to jest przez kanonizację potwierdził, że weszła, jako sponsa Christi (oblubienica Chrystisa) i jako filia Mariae (córka Maryi) tam, gdzie panuje prawdziwe życie i gdzie są już tylko wieczyste Gody Baranka. I tam pragnie też ona zaprowadzić innych: braci i siostry w Karmelu, którzy żyją w harmonii z maryjnym patrymonium Zakonu; synów i córki Kościoła, Nowego Izraela, wskazując w Maryi archetyp kobiety i jej misji w Kościele i w świecie; wszystkich, bez wyjątku, którzy – tak jak Maryja i tak jak ona sama – Bogu Jahwe, Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bogu Ojców naszych, objawionemu definitywnie w Chrystusie, zechcą być wiernymi, i to wiernymi do końca.

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie