22 maja 2013

Rzecznik Praw Państwa

(Tomasz Paczos / Forum )

Nie broni ich gdy są zabijane. Nie interweniuje gdy chce się je deprawować. Uważa za dobre przepisy pozwalające siłą rozdzielać je od rodziny. I bierze za to nasze pieniądze. Jest rzekomo Rzecznikiem Praw Dziecka, choć bardziej pasuje do niego określenie Rzecznik Praw Państwa. Antyrodzinnym pomysłom rządu nie sprzeciwia się bowiem nigdy.

 

Instytucja Rzecznika Praw Dziecka została wprowadzona do polskiego systemu prawnego wraz z przyjęciem w 1997 r. Konstytucji RP. W art. 72 napisano, że „każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją”. I taki miał być cel funkcjonowania RPD.

Wesprzyj nas już teraz!

W obronie dobranocki


W ustawie precyzującej kompetencje Rzecznika podkreślono, że jest on powoływany również dla ochrony rodziny. Świadczą o tym następujące ustawowe zapisy: „Rzecznik przy wykonywaniu swoich uprawnień kieruje się dobrem dziecka oraz bierze pod uwagę, że naturalnym środowiskiem jego rozwoju jest rodzina”, i dalej „Rzecznik działa na rzecz ochrony praw dziecka, w szczególności (…) prawa do wychowania w rodzinie”. Co więcej, Rzecznik Praw Dziecka obejmując urząd ślubuje „strzec praw dziecka, kierując się przepisami prawa, dobrem dziecka i dobrem rodziny”.

Marek Michalak został Rzecznikiem w 2008 r. W lipcu kończy się jego pięcioletnia kadencja. Media donosiły kilka dni temu, że w związku z tym zintensyfikował politykę informacyjną i m.in. zaapelował do szefa TVP o nieskracanie „Dobranocki”. Nie zapowiedział jeszcze, czy będzie starał się o drugą kadencję, ale część obozu rządowego widzi go nadal na stanowisku RPD.

Składane rokrocznie przed Sejmem sprawozdania Rzecznika Praw Dziecka, na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Kilkuset stronnicowe dokumenty zawierają dziesiątki przykładów interwencji podejmowanych przez Michalaka. Występował do zarządów szpitali w kwestiach dzieci martwo urodzonych i problemów z ich pochówkiem, bezpłatnej mediacji w sprawach rodzinnych, a także w sprawach nieodpowiedniego traktowania małych pacjentów oraz w licznych związanych z molestowaniem seksualnym. Interweniował nawet w sprawie długotrwałości, a niekiedy przewlekłości postępowań o uregulowanie sytuacji prawnej dzieci umieszczanych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych i rodzinach zastępczych.

Problem w tym, że Marek Michalak nie chce w żaden sposób zająć się sprawami zajmującymi dziś setki tysięcy Polaków, przeciwko którym protestowały dziesiątki tysięcy ludzi. Dlaczego w tych sprawach głos Rzecznika nie jest słyszalny? Odpowiedź wydaje się prosta – są to sprawy w których trzeba by sprzeciwić się rządzącym. A to przecież oni właśnie zdecydują, kto będzie Rzecznikiem Praw Dziecka przez kolejne pięć lat.

Niepolityczny rzecznik


Rzecznik nie odpowiada na apele o zajęcie stanowiska w sprawie delegalizacji aborcji. Mimo iż opowiada się za tym większość Polaków, mimo, iż w ramach społecznego zbierania podpisów pod projektem ustawy zakazującym zabijania dzieci zebrano 600 tys. podpisów, rzecznik milczy. W rozumieniu ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia. W rozumieniu samego Michalaka chyba również, zajmował się wszak problemami z pochówkiem dzieci martwo urodzonych. Rzecznik stwierdził jednak  jakiś czas temu w rozmowie z PCh24.pl, że nie będzie zajmował się obroną życia nienarodzonych ponieważ według niego to… „temat polityczny”.  Dodał, że „zabieranie głosu w takiej dyskusji automatycznie umiejscowiłoby Rzecznika po którejś ze stron sceny politycznej, co byłoby sprzeczne z zasadami jego funkcjonowania”.

Nic dziwnego, że po takich mądrościach Rzecznika, obrońcy życia z Fundacji PRO wystosowali list otwarty do polskich parlamentarzystów domagając się odwołania Marka Michalaka ze stanowiska. Zauważyli bowiem, że Rzecznik sprzeniewierzył się złożonemu ślubowaniu. W Polsce zabija się głównie dzieci, co do których zachodzi prawdopodobieństwo, że mogą urodzić się chore. W ustawie o RPD czytamy natomiast, że „Rzecznik szczególną troską i pomocą otacza dzieci niepełnosprawne”… Tymczasem Michalak oświadcza, że mordowanie dzieci nienarodzonych nie leży w gestii jego zainteresowań.

Zgoda na demoralizację


Rzecznik bał się również zabrać głos w innej sprawie lansowanej przez obóz rządzący. Niemal sto tysięcy ludzi apelowało różnymi ścieżkami do premiera Tuska w obronie rodziny przeciwko planom legalizacji homozwiązków. Powszechna jest obawa przed wpływem tego typu usankcjonowanej demoralizacji – połączonej z organizowanymi w biały dzień paradami pederastów i lesbijek – na dzieci. Marek Michalak, który – w myśl ustawy – ma „podejmować działania zmierzające do ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją” głosu nie zabrał.

Zapytaliśmy również Rzecznika o inny aspekt demoralizacji – plany wprowadzenia obowiązkowego wychowania seksualnego w polskich szkołach. Wskazywaliśmy na obrzydliwe obrazki i instrukcje, którymi mogłyby być „raczone” nasze dzieci przez postępowych seks-edukatorów. Michalak stwierdził jedynie, że nie udzieli komentarza. Interwencji również nie podjął.  Czyżby dlatego, że były to plany popierane przez członków rządu?

Nie straszyć szkołą


Od kilku miesięcy ma w Polsce miejsce pewne przebudzenie w sprawach rodziny. Jak grzyby po deszczu powstają kolejne organizacje ludzi skrzykujących się by działać na rzecz praw dzieci i ich rodziców. W momencie gdy tzw. „,matki pierwszego kwartału” apelowały do premiera o zniesienie absurdalnych przepisów o wykluczeniu ich z prawa do dłuższego urlopu macierzyńskiego, a dziesiątki tysięcy ludzi protestowały przeciwko planom minister edukacji chcącej posłać do szkoły sześciolatków, Rzecznik również nie interweniował. Co więcej, mimo iż wydaje się, że rodzice wiedzą lepiej niż państwo, kiedy ich dzieci powinny iść do szkoły, Michalak wsparł plany rządu. Zaapelował, by „nie straszyć dzieci szkołą”. O społecznym projekcie ustawy posyłającym do szkoły dzieci siedmioletnie powiedział: „Niewątpliwie projekt obywatelski, pod którym podpisało się tak wiele osób, czy to są wszyscy rodzice to ja nie wiem, ale na pewno obywatele RP, wymaga pochylenia się nad nim i dyskusji”. Chamstwo zmieszane z wodolejstwem. Tak to jest, gdy zamiast Rzecznikiem Praw Dziecka, jest się Rzecznikiem Praw Państwa. A i w przypadku jakiegoś awansu rzecznika rządu – Pawła Grasia – Marek Michalak powinien być chyba przez premiera brany pod uwagę.

W tym samym czasie, w którym trwały wspominane boje rodziców z państwem, Polskę obiegła wiadomość o odebraniu dzieci kolejnym rodzinom. Marek Michalak udzielał wówczas wywiadów, w których krytykował niektóre decyzje sądów, jednocześnie twierdząc, że „odbieranie dzieci rodzicom jest dobrze uregulowane w prawie”. I apelował do stomatologów by donosili na rodziców swoich pacjentów. „Stomatolodzy także są odpowiedzialni za to, by zwracać uwagę na to, czy ich najmłodsi pacjenci nie są ofiarami przemocy ze strony dorosłych” – stwierdził.

Nie dajmy zwieść się konstytucyjną nazwą urzędu pełnionego przez Marka Michalaka. Rzecznikiem Praw Dzieci są przecież wyłącznie ich rodzice. Co roku przywiązanie do tego oczywistego faktu manifestują setki rodzin na licznych marszach dla życia i rodziny. Polacy od dawna wiedzą przecież, że na dzisiejsze państwo i jego instytucje liczyć nie mogą.

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie