29 maja 2012

Postać świętej Dziewicy Orleańskiej rozsnuła się nicią legendy w wyobraźni zbiorowej i została przetworzona na sto sposobów przez kulturę masową, dla Francuzów stanowi symbol narodowy i filar ich tożsamości, wzniesiony w XIX wieku po pożodze Rewolucji i wojen napoleońskich, zaś dla wszystkich katolików pamiętających, iż Kościół Chrystusowy jest Kościołem wojującym na ziemi, jest ona nieocenionym wzorem waleczności i heroicznego poddania woli Bożej przeciw wszystkim przeciwnościom.

Joanna przyszła na świat, gdy Francja pogrążona była w kryzysie podczas wojny stuletniej z Anglią. Była ona prostą wiejską dziewczyną pochodzącą z Domrémy-la-Pucelle w Lotaryngii, odznaczała się jednak większą niż jej rówieśniczki pobożnością i powagą wyprzedzającą jej wiek. Gdy miała trzynaście lat, ofiarowała Panu Bogu dziewictwo za sprawą nadprzyrodzonych wizji, jakie otrzymała. Ukazał jej się pewnego dnia święty Michał Archanioł i oznajmił, że ma ona podjąć misję wyparcia angielskiego okupanta z Królestwa Francji i doprowadzić do koronacji prawowitego następcy tronu delfina Karola VII. Przywódca hufców niebieskich miał wówczas powiedzieć: „Bóg, miłując Francję, każe ci udać się tam i spełnić powinność. Przez kobietę rozwiązłą i niegodną ginie Francja. Tylko czysta dziewica może ją ocalić z Boską pomocą”. Ową kobietą, przez którą ginęła Francja, była samozwańcza regentka Izabela Bawarska, żona króla Karola VI.

Następnie lotaryńskiej wieśniaczce ukazały dwie święte niewiasty wsławione oporem, jaki dały pogaństwu, mianowicie Małgorzata Węgierska – pośrednio, ponieważ została przez rodziców ofiarowana Bogu na służbę w intencji przezwyciężenia najazdu Tatarów, i męczennica Katarzyna Aleksandryjska, która upominała cesarza prześladującego chrześcijan. Te dwie święte dały Joannie kolejne wskazówki i udała się ona w towarzystwie krewnego Duranda Lassois do najbliższego garnizonu wojsk francuskich z prośbą o audiencję na dworze Karola VII. Nie została poważnie potraktowana przez hrabiego Roberta de Baudricourta i dopiero za drugim razem, gdy zyskała protekcję dwóch cenionych szlachciców, udało jej się przekonać dowódcę, by wysłał ją do delfina Karola. Mówiła wówczas: „W imię Boga, zbyt się ociągasz z wyprawieniem mnie, gdyż dziś szlachetny Delfin poniósł ciężką stratę niedaleko Orleanu; będzie z nim gorzej, jeżeli mnie do niego nie wyślesz”. Wkrótce nadeszły wieści potwierdzające przepowiednię tajemniczej lotaryńskiej chłopki.

Wesprzyj nas już teraz!

Udała się ona w męskim przebraniu na dwór w Chinon. Zrobiła bardzo dobre wrażenie na następcy tronu, był on skłonny uwierzyć śmiałej dziewczynie nawołującej go do natychmiastowej kontrofensywy na oblegany przez wojska Anglii i Burgundii Orlean. Chciał się jednak upewnić o wiarygodności niespodziewanej posłanki Niebios i w tym celu powołał komisję kościelną w Poitiers, która miała zbadać stan psychiczny i intencje Joanny. Wystawiła ona pozytywną opinię i zasugerowała prawdopodobieństwo, iż rzeczywiście misja owej kobiety-rycerza może być pochodzenia Boskiego. Ostatnim sprawdzianem miała być potyczka pod Orleanem… Joanna została wysłana na czele kilkutysięcznego oddziału pod sztandarem z zawołaniem „Jezus i Maryja”.

W roku 1429 przybyła ona pod Orlean, musiała jednak walczyć o swoją pozycję ze sceptycznie wobec niej nastawionym dowódcą Janem Orleańskim. Biorąc udział w radach wojennych, podnosząc ducha bojowego wśród żołnierzy, a – jak wynika z późniejszych zeznań oficerów – biorąca także udział w planowaniu taktyki walki i dowodzeniu oddziałami, doprowadziła ona wkrótce do odparcia nieprzyjacielskich wojsk spod Orleanu i odtąd cieszyła się uznaniem w kręgach wojskowych i dworskich. Orlean był strategiczną twierdza francuską, ponieważ bronił dostępu do ziem środkowej Francji i był ostoją wierności Koronie Francuskiej. Po tym zwycięstwie otworzyło się przed Joanną i jej wojskiem pasmo wygranych bitew przywracających kolejne miasta i ziemie pod panowanie francuskie. Pisała, a właściwie dyktowała – bo nie umiała czytać i pisać – listy do ludności miejscowości odbijanych z rąk angielskich, a także do przywódców wrogiego wojska – jednych krzepiąc na duchu, drugim zapowiadając kolejne klęski. Podniosła podupadającego ducha oporu wśród Francuzów i przełamała zachowawczy styl walki praktykowany przez ich dowódców – nakłaniała do zdecydowanej ofensywy, a prowadzone przez nią hufce wychodziły zwycięsko nawet z ryzykownych akcji.

Zasadniczą misją, jaką miała jeszcze spełnić, było doprowadzenie do przekazania sakry monarszej prawowitemu następcy tronu. Po zrealizowaniu śmiałego i kilkuetapowego planu wyparcia najeźdźców z kolejnych punktów strategicznych udało jej się doprowadzić do odbicia Reims z rąk Burgundczyków. Już nazajutrz po zajęciu miasta, w którym tradycyjnie odbywały się królewskie koronacje, pomazano tam świętymi olejami i nałożono koronę na skronie delfina Karola VII. Stanowiło to praktyczne rozstrzygnięcie trwającego sporu o sukcesję i podniosło prestiż faktycznego przywódcy narodowego oporu przeciwko najazdowi Anglików. Mężnej niewieście w rycerskiej zbroi udało się nawet nakłonić masy chłopskie do wsparcia oddziałów francuskich.

Nie był jej jednakże pisany los tryumfatorki, która osiada na laurach ziemskiej chwały – odrzuciła propozycję nadania tytułu szlacheckiego, jaką otrzymała od monarchy i podjęła dalszą walkę, która miała wkrótce zakończyć się pojmaniem jej przez wojska burgundzkie. W ostatniej chwili ostrzegała jeszcze księcia Burgundii Filipa Dobrego pisząc w liście: „Książę Burgundii, modlę się za ciebie – pokornie cię błagam – abyś nie wszczynał więcej wojny z świętym królestwem Francji. Wycofaj szybko swych ludzi z okupowanych obszarów i fortec tego świętego królestwa i w imię łagodnego króla Francji mówię ci, że gotów on jest zawrzeć z tobą pokój, na jego honor”. Ale już po nieudanej próbie odbicia twierdzy w Compiègne dostała się do niewoli i została odsprzedana panującemu wówczas w Anglii Janowi Lancasterowi.

Był to ostatni epizod jej bohaterskiej misji. Została postawiona przed krzywoprzysiężnym sądem inkwizycji pozostającej pod wpływem rządu. Zarzucono jej herezję i bycie czarownicą, niesłychane sukcesy militarne przypisując wsparciu mocy diabelskich, a także oskarżono o nieobyczajność z powodu męskiego stroju, który nosiła. Joanna zachowała podczas procesu zalecaną przez Chrystusa Pana prostotę gołębia i roztropność węża, zaskakując sędziów błyskotliwością swoich odpowiedzi. Została podchwytliwie zapytana, czy jest obecnie w łasce Bożej. Nie mogła odpowiedzieć „tak”, ponieważ człowiek nigdy nie może bez wątpliwości określić, czy jest w łasce, nie mogła też powiedzieć, że „nie”, gdyż oznaczałoby to przyznanie się do winy. Odrzekła wówczas, jak zanotowano w dokumentacji procesu: „Jeżeli nie jestem [w łasce], Bóg może mi jej udzielić, a jeżeli jestem, Bóg może mnie w niej utrzymać”. Nastraszono dzielną dziewczynę, że jeżeli nie podpisze dokumentu, który jej podają, to pójdzie do piekła. Podpisała ona swój własny wyrok, nie mogąc odczytać słów wypisanych na pergaminie. Została jednak poinformowana przez posłańca Bożego o podstępie, jakiego użyto, i odwołała swój podpis, co oznaczało ściągnięcie na siebie wyroku spalenia na stosie.

Podczas występnego procesu próbowała bezskutecznie odwoływać się do Stolicy Świętej albo choćby prosić o udział jakiegoś francuskiego duchownego – oczywiście bezskutecznie. 30 maja 1431 został ustawiony stos na rynku w Rouen, a męczennica świętej sprawy narodowej i wierności Bożemu wezwaniu, wyspowiadawszy się i przyjąwszy Komunię Świętą, została spalona na oczach ludu. W płomieniach ognia wykrzyczała słowa przebaczenia dla swych oprawców, konała zaś z najświętszym imieniem Jezusa na ustach. Lud poruszony tym widokiem miał wówczas krzyczeć: „Spaliliśmy świętą”.

Święta Joanna d’Arc została rehabilitowana w dwadzieścia lat po męczeńskiej śmierci, po zakończeniu wojny stuletniej i ostatecznym wyparciu najeźdźcy z królestwa Francji. Papież Kalikst III powołał komisję dla zbadania angielskiego procesu – wykazała ona, iż był on bezprawny, a w roku 1457 orzeczono niewinność Dziewicy Orleańskiej. Na razie jednak na tym się skończyło i miało minąć kilka wieków, nim wspaniała heroina Francji została wyniesiona do chwały ołtarzy. Jej postać powróciła na kartach dzieł historycznych w XIX wieku, kiedy część Francji poszukiwała swych chrześcijańskich korzeni po zaprowadzeniu rewolucyjnego porządku przez wypadki 1789 roku i późniejsze działania „Jego Rewolucyjnej Wysokości” Napoleona I. Następnie sprawa Joanny trafiła ponownie do Stolicy Piotrowej. Zajął się nią święty papież Pius X, który ogłosił dekret o heroiczności cnót, następnie beatyfikował Joannę d’Arc w 1909 roku. Papież Benedykt XV policzył ją między świętych w roku 1920.

Kościół wspomina św. Joanne d’Arc 30 maja.

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram