30 lipca 2014

Św. Ignacy Loyola – Boży wojownik

(By Ralph HammannZébédée MILLER ou MÜLLER (Own workRalph Hammann) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0) or Public domain], via Wikimedia Commons)

Wciąż – tak jak pierwsi jezuici – chcemy „walczyć dla Boga pod sztandarem krzyża i służyć samemu Panu i Biskupowi Rzymskiemu, jego Namiestnikowi na ziemi” – mówi dla portalu PCh24.pl o. prof. Dariusz Kowalczyk SI, dziekan Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

 

Pierwsze trzydzieści lat życia św. Ignacego Loyoli obfitowało w światowe sprawy. Czy mógłby Ojciec opowiedzieć, jak w późniejszym czasie dzisiejszy patron wspominał te lata?

Wesprzyj nas już teraz!


„Opowieść pielgrzyma”, czyli „Autobiografia” Ignacego Loyoli (spisana w trzeciej osobie), rozpoczyna się od krótkiego spojrzenia w przeszłość: „Aż do dwudziestego szóstego roku życia był człowiekiem oddanym marnościom tego świata. Szczególniejsze upodobanie znajdował w ćwiczeniach rycerskich, żywiąc wielkie i próżne pragnienie zdobycia sobie sławy”. Inigo – tak brzmi jego hiszpańskie imię – nie różnił się od swoich rówieśników, którzy przebywali na różnych dworach, nabierając towarzyskiej ogłady, ćwicząc się w używaniu broni, marząc o rycerskiej sławie i podboju serc niewieścich. Można by Loyolę z tamtego okresu porównać do wielu dwudziestolatków, którzy dziś gonią za karierą w mediach, biznesie lub polityce: władza, sława, pieniądze, seks. Oczywiście karierowicze w XVI wieku byli katolikami, ale ich wiara była powierzchowna, oparta na pozorach życia religijnego.

 

Światowe życie zostało brutalnie przerwane przez armatni postrzał w nogę. Jakie dzieła czytał Ignacy podczas rekonwalescencji?


Tak! Pewna kula armatnia okazała się punktem zwrotnym w jego życiu. Chodzi o kulę, która strzaskała mu nogę podczas obrony twierdzy w Pampelunie w 1521 roku. Podczas rekonwalescencji Ignacy chciał czytać rycerskie romanse, ale nic takiego nie było pod ręką. „Dlatego – jak czytamy w „Autobiografii” – dano mu Życie Chrystusa i księgę Żywotów Świętych w języku hiszpańskim”. Podczas tej lektury przychodziły mu myśli: „Co by było, gdybym zrobił to, co św. Franciszek, albo co zrobił św. Dominik”. Ale zaraz potem powracał do marzeń o światowych wyczynach. W tym wszystkim prowadził go Bóg, który dał mu dostrzec (rozeznać), że chęć naśladowania świętych wiąże się z radością i pokojem, a myśli światowe pozostawiają go niezadowolonym i oschłym. Obserwując swe wewnętrzne poruszenia Ignacy podjął decyzję, że wejdzie na drogę naśladowania świętych i będzie służył jedynie Panu Jezusowi.

 

Od tego momentu rozpoczął się całkowity radykalizm św. Ignacego. Od wojowania ziemskiego przeszedł do wojowania o dusze. Jakie były jego losy aż do przyjęcia święceń kapłańskich?


Ignacy był radykalny, tyle że na początku był to radykalizm niedojrzały. Przyszły święty nie od razu przestał być porywczym, zadufanym w sobie człowiekiem. Bóg jednak przyjął jego dobre chęci i powoli je oczyszczał. A także strzegł przed kłopotami, w które przyszły święty sam się pchał w swej neofickiej zapalczywości. Nawrócenie Ignacego dokonało się w 1522 roku. Święcenia kapłańskie przyjął piętnaście lat później. A zatem Bóg przez wiele lat przygotowywał Ignacego do zadania założenia zakonu, który miał podjąć wiele pionierskich dzieł apostolskich. Jednym z etapów życia Ignacego był pobyt w Manresie, niedaleko Barcelony. Tam, nad potokiem Cardoner, pielgrzym doznał wizji duchowych i „otrzymał tak wielką jasność dla umysłu”, że – jak sam zapewniał – jeśli rozważy całe swoje życie aż do 62 roku życia, to nie nauczył się w nim więcej niż podczas tego jednego przeżycia. Nie znaczy to jednak, że Loyola zadowolił się mistycznymi doznaniami. Dość szybko zrozumiał, że jeśli chce skutecznie nauczać wiary, to musi podjąć regularne studia. Inkwizycja podejrzliwie patrzyła na takich, którzy pretendowali do nauczania bez odpowiedniego wykształcenia, w oparciu jedynie o osobiste doświadczenia. Z tego powodu Loyola był przez dominikańskich inkwizytorów wiele razy przesłuchiwany, a nawet więziony. Nigdy się jednak nie skarżył, choć dążył zawsze do pełnego wyjaśnienia wątpliwości na swoją korzyść. No i pokornie zasiadł, mając już trzydzieści lat, w szkolnej ławce. Ostatecznie studia ukończył w Paryżu. Tam też poznał swych pierwszych towarzyszy. Wśród nich był między innymi Franciszek Ksawery, późniejszy misjonarz Indii i Japonii.

 

Skupiona wokół Ignacego Loyoli grupa przyjaciół postanowiła udać się do Jerozolimy, by tam „poświęcić swe życie dla pożytku i pomocy duszom”. Z „jerozolimskich” planów niewiele jednak wyszło. Przybywają więc do Rzymu, by oddać się do dyspozycji papieża na służbę Kościołowi. Zajmują się opieką nad biednymi i chorymi, nauczaniem katechizmu. Rozważają jednocześnie, co powinni zrobić jako grupa. Owocem tych rozważań jest decyzja o założeniu zakonu. W 1539 roku przedstawiają papieżowi Pawłowi III „Formułę Instytutu Towarzystwa Jezusowego”. W ten sposób rodzi się zakon jezuitów.

 

Jakie były główne cele nowopowstałego Towarzystwa Jezusowego?


Pragnienie pierwszych jezuitów było jedno: służyć na większą chwałę Boga i dla zbawienia dusz. Oczywiście, to pragnienie znajdowało swe konkretne formy w zależności od potrzeb i możliwości. W każdym razie zakon jezuitów nie ograniczał swej misji do jakiejś z góry określonej, specyficznej posługi. Tym niemniej trzy rzeczy wysunęły się na pierwszy plan: misje w dalekich krajach – Azja, Ameryki, dawanie Ćwiczeń duchowych oraz szkolnictwo, czyli zakładanie imponujących rozmachem kolegiów.

 

Charakterystyczny dla jezuitów jest także czwarty ślub oddania się do dyspozycji Ojcu świętemu. Co on w praktyce oznacza?


Czwarty ślub posłuszeństwa papieżowi jest rzeczywiście wyróżnikiem jezuitów. Oczywiście kapłan, zakonnik ma być posłuszny papieżowi także bez składania specjalnego ślubu. W czwartym ślubie chodzi jednak o misję, to znaczy, że jeśli papież chce posłać jezuitę do jakiegoś kraju z misją, to – nawet jeśli kraj daleki, a misja niebezpieczna – jezuita pakuje tobołek i rusza. Zakon jezuitów zrodził się z pragnienia, aby służba Bogu w Kościele realizowała się bardzo konkretnie poprzez dyspozycyjność wobec Biskupa Rzymu.

 

Czy prawdą jest, że gdy jezuicie proponowane są godności kościelne, to dopiero za trzecim razem może on na nie się zgodzić?


Jezuita w uroczystej profesji przyrzeka, że nigdy nie będzie się starał o żadną godność w zakonie, ani poza nim i wypowiada takie oto zdanie: „Nie wyrażę zgody na wybór, o ile to będzie ode mnie zależało, chyba że z racji posłuszeństwa wobec tego, który może mi rozkazywać pod grzechem”. Jeśli zatem papież chce mianować jakiegoś jezuitę biskupem, to ten powinien prosić papieża o odstąpienie od takiego zamiaru, ale jeśli papież powtórzy swą wolę, to trzeba na mocy posłuszeństwa przyjąć urząd biskupa. Ta zasada daje jezuitom wielką wolność wobec tzw. kościelnej kariery.

 

Jezuici działali przede wszystkim poprzez prowadzenie kolegiów, gdzie nauczano młodzież niezależnie od jej wyznania. Jak wyglądał system edukacyjny w jezuickich kolegiach?


Od 1559 roku aż do kasacji zakonu w 1773 roku szkoły jezuickie posługiwały się jednolitym programem nauczania tzw. Ratio studiorum, który był oczywiście sukcesywnie reformowany. Program ten oparty był na gruntownym studium łaciny, greki oraz retoryki. Duży nacisk kładziono na zajęcia praktyczne, teatr szkolny, chór, orkiestrę. Inne przedmioty, to matematyka, fizyka, geografia, historia, filozofia i języki nowożytne. Całość dopełniała aktywność w organizacjach religijno-społecznych, jak np. sodalicje mariańskie. Nauczanie było bezpłatne, co przyciągało rzesze studentów, w tym nie-katolików, którzy niekiedy przechodzili na katolicyzm. Jezuicki system był przez wielu krytykowany jako zachowawczy, konserwatywny, ale były to krytyki raczej ideologiczne, niż merytoryczne. W każdym razie w XVI, XVII i XVIII wieku nikt nie stworzył lepszego systemu edukacji. Do dziś w wielu krajach „szkoła jezuicka” to marka najwyższej jakości.

 

Czy mógłby Ojciec opowiedzieć o „Ćwiczeniach duchowych”? Na czym one polegają? Czy wierny może przeprowadzić je indywidualnie, czy też konieczny jest wyjazd na rekolekcje ignacjańskie?


Oparte na Ćwiczeniach duchowych rekolekcje ignacjańskie mają dziś różne formy. Najbardziej rozpowszechnioną formą są rekolekcje ośmiodniowe, odprawiane w domu rekolekcyjnym. Popularną formą są tzw. rekolekcje w życiu codziennym, które pozwalają przejście przez jakiś etap Ćwiczeń bez konieczności oderwania się od codziennych obowiązków. Rekolekcje polegają głównie na cyklu robionych indywidualnie medytacji (trzy, cztery dziennie przy rekolekcjach zamkniętych). Potrzebny jest jednak kierownik duchowy, który nie tyle mówi, co trzeba robić, co raczej stwarza rekolektantowi możliwość obiektywizacji uczuć, przeżyć i przemyśleń. Celem rekolekcji jest uporządkowanie uczuć, aby rozeznać wolę Bożą, dokonać wyboru lub potwierdzić wybór już dokonany. Rekolekcje ignacjańskie to naprawdę nadzwyczajne narzędzie duchowej formacji.

 

Jak wyglądały ostatnie lata życia św. Ignacego?


Ignacy jako generał zakonu pisał Konstytucje, a przede wszystkim prowadził obfitą korespondencję ze współbraćmi i wspólnotami rozproszonymi po całym świecie. W ten sposób kierował rozwijającym się dynamicznie zakonem i utrzymywał jego jedność. Ignacy pracował do końca pomimo różnych trapiących go chorób. Zmarł zwyczajnie, w łóżku w swoim pokoju, przy kościele il Gesù w Rzymie.

 

Na koniec pozwolę sobie zapytać, jak to się stało, że jezuici – niegdyś zakon stojący na straży ortodoksji katolickiej – dzisiaj postrzegany jest jako jedna z bardziej progresywnych wspólnot?


Przez kogo jest tak postrzegany? W Rzymie jezuici prowadzą Radio Watykańskie i czołowe uczelnie papieskie: Gregorianę, Biblicum, Orientale. Jezuita jest rzecznikiem prasowym Stolicy Apostolskiej. To znak zaufania, jakim zakon św. Ignacego darzą papieże. Oczywiście, zdarzały się w przeszłości niedobre sytuacje, szczególnie w latach 60-tych i 70-tych, w których niektórym jezuitom brakowało posłuszeństwa papieżowi i należytego czucia z Kościołem. Ale umieliśmy zrobić rachunek sumienia. Ostatnia Kongregacja Generalna zakonu stwierdziła: „Każdy jezuita wezwany jest do pokornego uznania swoich błędów i braków, proszenia Pana o łaskę potrzebną do przeżywania swojej misji, a także – jeśli byłoby to konieczne – błagania o łaskę przebaczenia”. Wciąż – tak jak pierwsi jezuici – chcemy „walczyć dla Boga pod sztandarem krzyża i służyć samemu Panu i Biskupowi Rzymskiemu, jego Namiestnikowi na ziemi”. Także jezuici polscy, prowadzący wiele dzieł, w tym domy rekolekcyjne, dwie szkoły wyższe (Ignatianum i Bobolanum), media o ogólnopolskim zasięgu, parafialne i akademickie duszpasterstwa, dają świadectwo nie jakiejś progresywności, ale wierności Kościołowi i apostolskiej gorliwości. Nie patrzmy na jezuitów przez pryzmat medialnie nagłośnionych przypadków.

 

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie