W wyniku ataku na świątynię baptystów w Sutherland Springs na południu Teksasu zginęło co najmniej 26 osób. Ofiar mogłoby być znacznie więcej, gdyby nie fakt, że mieszkaniec pobliskiego domostwa odpowiedział z broni palnej na ogień napastnika.
W niedzielne przedpołudnie (czasu lokalnego) do świątyni wszedł 26-letni Devin Patrick Kelley. Mężczyzna wcześniej strzelał na zewnątrz, a następnie w środku – do uczestników nabożeństwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Napastnik odziany w kamizelkę kuloodporną dysponował karabinem półautomatycznym marki Ruger. Mężczyzna zamordował co najmniej 26 osób. 24 pozostałe są ranne. Jedną z ofiar jest 14-letnia córka pastora. Ofiary miały od 5 do 72 lat.
Zamordowanych byłoby z pewnością więcej, gdyby nie interwencja mężczyzny mieszkającego w pobliżu miejsca ataku. Korzystając z posiadanej broni odpowiedział ogniem na działania 26-latka. To wystarczyło, by Devin Patrick Kelley zaczął uciekać swoim samochodem z miejsca zbrodni. Mieszkaniec Sutherland Springs udał się w pościg za mordercą.
Podczas ucieczki samochód napastnika wypadł z szosy i roztrzaskał się. Kelley zginął – odnaleziono go martwego w pojeździe. Nie wiadomo jednak, jak doszło do jego śmierci. Śledczy biorą pod uwagę samobójstwo napastnika, wypadek drogowy oraz zastrzelenie go przez posiadającego broń obywatela Sutherland Springs. Również motywy mordercy nie są jeszcze znane.
Kondolencje ofiarom zbrodni złożył przebywający w Japonii prezydent USA Donald Trump.
Źródło: interia.pl
MWł
