9 listopada 2012

Prezydent Obama, który pozostanie gospodarzem Białego Domu przez cztery kolejne lata, jako priorytet uznał uzdrowienie gospodarki. Jest jednak wielce prawdopodobne, że problemy na Bliskim Wschodzie pokrzyżują mu plany.

 

Amerykański przywódca będzie musiał sformułować strategię postępowania względem Bliskiego Wschodu. Do tej pory ludzie prezydenta i on sam podejmowali decyzje ad hoc, reagując doraźnie na procesy rewolucyjne.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Priorytetem polityki zagranicznej USA jest Iran. Jak na razie ani kary, ani negocjacje nie odwiodły tego kraju od chęci posiadania broni jądrowej. Ludzie Obamy poprzez tajne operacje i negocjacje opóźnili produkcję wzbogacania uranu. Przewiduje się, że na wiosnę Obama podejmie ostatni wysiłek, mający przekonać Iran do rezygnacji z programu jądrowego.

 

Niewielu wierzy w to, aby odniósł sukces. Będzie mógł jednak powiedzieć, że wyczerpał wszystkie możliwości negocjacyjne i tym samym łatwo przyjdzie usprawiedliwić ewentualną akcję zbrojną.

 

Obama jednak nie chce kolejnej długiej wojny z państwem arabskim, nawet jeśli jest do tego zachęcany i przynaglany przez Izrael oraz inne kraje islamskie. Amerykański prezydent obawia się protestówradykałów, nasilenia działań terrorystycznych wobec Stanów Zjednoczonych, wzrostu cen ropy naftowej itp.

 

Jeśli USA nie zdecydują się na zaatakowanie Iranu, istnieje realna groźba, że zrobi to Izrael. Urzędnicy administracji wielokrotnie wyrażali takie obawy podczas ostatniej kadencji Obamy, podkreślając potencjalne negatywne skutki jednostronnej akcji Izraela.

 

Analitycy nie mają wątpliwości, że Obama musi wreszcie wypracować spójną koncepcję postępowania względem świata arabskiego. Jego dotychczasowa polityka nie była ani idealistyczna, ani realistyczna. Opierała się na doraźnych decyzjach.

 

Podczas drugiej kadencji prezydent będzie musiał zdecydować, czy nadal chce wspierać pozorną demokrację w regionie, która prowadzi do przejmowania władzy przez radykalnych islamistów. Są oni nastawieni antyamerykańsko, dążą do narzucenia prawa szariatu oraz autorytarnych rządów.

 

Pierwszym testem stosunku Obamy do krajów arabskich będzie polityka wobec Egiptu, jednego z najważniejszych państw w regionie.

 

Warto obserwować, czy Obama będzie wspierał rząd islamistyczny, niezależnie od jego polityki, czy też będzie próbował wywrzeć presję na egipskich decydentów, aby przestrzegali pewnych norm i utrzymali traktat pokojowy z Izraelem.

 

Potencjalnie niebezpieczna jest też sytuacja w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej. Wstrząsy rewolucyjne mogą doprowadzić tam do przejęcia władzy przez jeszcze większych radykałów. Decyzje w Zatoce będą miały daleko idące konsekwencje dla znajdujących się tam amerykańskich baz obronnych jak również wpłyną na dostawy ropy naftowej.

 

Syria jest kolejnym wyzwaniem dla prezydenta. Administracja Obamy cały czas próbuje wymyślić najlepszą alternatywę dla reżimu Baszara al-Assada. Jeśli szybko nie upora się z tym problemem, istnieje realne ryzyko rozprzestrzenienia się konfliktu. Izrael i Turcja mogą dać się sprowokować. Poważne wyzwanie stanowi również – opanowany przez Hezbollah – Liban, który stał się irańską placówką.

 

Nawet Jordania – najbardziej lojalny sojusznik USA – może pogrążyć się w chaosie. Król jest coraz bardziej niepopularny. Wkrótce może okazać się, że prezydent będzie musiał dokonać wyboru: bezwzględnie wesprzeć przyjaciela albo poprzeć reformy para demokratyczne.

 

Poważnym wyzwaniem dla amerykańskiej polityki wciąż pozostaje terroryzm. Zabicie bin Ladena nie wyeliminowało tego problemu. Wydaje się, że jest coraz gorzej. Nowe komórki Al- Kaidy i innych ugrupowań terrorystycznych odbudowują się w Afryce oraz na Bliskim Wschodzie. 

 

Prezydent będzie musiał także prowadzić bardziej konsekwentną politykę na rzecz pojednania palestyńsko-izraelskiego. Dotychczas ludzie Obamy popełnili tak dużo błędów, że trudno mówić o jakichkolwiek rozmowach pokojowych. Palestyński prezydent odmówił wszczęcia negocjacji z Izraelem.

 

Zaostrzeniu może ulec sytuacja w samym Izraelu. Premier Benjamin Netanjahu ubiega się o reelekcję. Przedterminowe wybory odbędą się już w styczniu 2013 r. Jego plany dotyczące zawarcia kompromisu z opornymi Palestyńczykami -zwłaszcza teraz, gdy wokół Izraelajest coraz bardziej radykalnie a największym wyzwaniem stał się Iran – mogą pokrzyżować polityczni przeciwnicy.

 

 

Źródło: FA, AS.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 183 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram