27 października 2020

Konfrontacja z Kościołem i rządem PiS. Zagraniczne media o protestach w Polsce

(Jarek Praszkiewicz/ Forum)

Protesty wywołane przez radykalne grupy feministyczne, domagające się aborcji na życzenie w Polsce, są szeroko prezentowane w zagranicznych mediach. Agencje informacyjne mówią o „wściekłości” feministek z powodu „zaostrzenia już i tak  restrykcyjnego prawa aborcyjnego”, wyładowujących negatywne emocje zakłócając Msze.

 

Agencja AP zwraca uwagę na szamotaninę protestujących z policją m.in. w Katowicach i działania Młodzieży Wszechpolskiej. Przedstawiono także protest pod kościołem Świętego Krzyża w Warszawie i blokowanie schodów przez „grupę skrajnie prawicowych nacjonalistów”. Donosząc o gwałtowności protestów, wskazuje się na kwestię „jednej z najbardziej restrykcyjnych regulacji aborcyjnych w Europie” sugerując, że orzeczenie TK spowoduje prawie całkowity zakaz aborcji. Ponadto pisze się o wsparciu, jakie feministkom udzieliło część rolników i związek zawodowy górników.  Czytamy, że rozgniewane młode kobiety wdzierające się do kościołów i konfrontują z księżmi, co sygnalizuje „dramatyczną przemianę historyczną w Polsce, w której Kościół Rzymskokatolicki od wieków uznawany jest za najwyższy autorytet i gdzie takie wydarzenia byłyby jeszcze niedawno nie do pomyślenia”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zarzuca się ponadto Kościołowi, że chociaż zyskał szacunek w czasach PRL za wspieranie prodemokratycznych dysydentów w ich walce o wolność, to obecnie wspiera prawicowy rząd i nie potrafi poradzić sobie z serią skandali związanych z wykorzystywaniem seksualnym przez duchownych. Agencja AP sugeruje także, że niedzielne wydarzenia oznaczają dalszą eskalację wojny kulturowej w Polsce, gdzie „działaczki na rzecz praw kobiet i LGBT” coraz częściej zwracają się ku bardziej radykalnym metodom protestu, ponieważ czują, że lobbowanie na rzecz większych „praw” nie przynosi pożądanych rezultatów.

 

Reuters codziennie donosi o sytuacji w Polsce. Pisze o blokadach feministek w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, które to ma być równoznaczne z prawie całkowitym zakazem aborcji w kraju w większości katolickim. Jak zauważono, protestujący niosąc transparenty z napisami „Dość”, „Nie będę twoim męczennikiem” i „Chcę wyboru, a nie terroru” zgromadzili się w kilkudziesięciu miastach wbrew ograniczeniom sanitarnym. Przywołano także wypowiedzi protestujących mężczyzn i kobiet występujących z roszczeniem „prawa do aborcji”.  Zaakcentowano przepychanki między protestującymi a „skrajnie prawicowymi grupami” broniącymi świątyń.  Ponadto Reuters zwraca uwagę na relacje Kościoła Rzymskokatolickiego z „konserwatywnym i nacjonalistycznym rządem Prawa i Sprawiedliwości”, ugrupowanie, które doszło do władzy pięć lat temu obiecując „zaszczepienie bardziej tradycyjnych wartości”.

 

Agencja dodaje, że tłumy zebrały się ponownie w pobliżu domu lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, w zamożnej warszawskiej dzielnicy. Jednocześnie agencja sugeruje, że według krytyków orzeczenia Trybunał działał w imieniu partii, która w przeszłości wycofała się z wysiłków na rzecz zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Ponadto przypomina , że Trybunał Konstytucyjny był częścią rządowej gruntownej przebudowy systemu wymiaru sprawiedliwości, która według Komisji Europejskiej podważyła praworządność poprzez upolitycznienie sądów.

 

Anglojęzyczne media donoszą o sporadycznych protestach studentek lub radykalnych działaczek feministycznych pod ambasadami polskimi np. w Wielkiej Brytanii czy na Ukrainie, dokąd mają rzekomo jeździć polskie kobiety pragnące uśmiercić swoje dzieci poczęte. Akcentuje się także wypowiedzi dr Andrzeja Matyji, który skrytykował czas wydania orzeczenia przypadający na okres pandemii, mówiąc, że jest to „nieodpowiedzialne prowokowanie ludzi do wieców”, na których nie można zachować dystansu społecznego. Ponadto przywołuje się krytyczne wypowiedzi profesorów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy stwierdzili, że ogłoszenie orzeczenia podczas pandemii było „skrajnym dowodem braku odpowiedzialności za życie ludzi” i domagali się od prezydenta oraz premiera znalezienia wyjścia z trudnej sytuacji.

 

Oprócz tego pisze się, że orzeczenie skrytykowało także „wielu ginekologów”. Maciej Jędrzejko przekonywał, że wprowadzenie zakazu spowoduje wzrost liczby niebezpiecznych, nielegalnych aborcji, a edukacja seksualna i dostęp do środków antykoncepcyjnych to najlepszy sposób na ograniczenie jej liczby. Media zwracają uwagę, że orzeczenie kontrolowanego przez rząd PiS Trybunało miało obalić z trudem wypracowany kompromis w sprawie ustawy z 1993 r., będącej jedną z najsurowszych w europejskim ustawodawstwie, jeśli chodzi o dostęp do aborcji,

 

Media brytyjskie donoszą o proteście około 50  studentów w Cambridge w Parker’s Piece, skandujących, że „Prawa kobiet to prawa człowieka”, „Aborcja jest prawem człowieka” i „Moje ciało to mój wybór”. Jedna z uczestniczek protestu wyjaśniała, że nie chodzi tylko o aborcję, ale jest to także protest przeciwko ciągłym atakom rządu na wszystkich i wszystko, co nie jest zgodne z jego wizją społeczeństwa. Inny uczestnik wiecu mówił, że „Mamy u władzy rząd prawicowych fundamentalistów, który brutalnie narzuca nam swoją wizję społeczeństwa”.

 

Gazety przypominają, że przyspieszenie działań na rzecz „praw kobiet” w Polsce rozpoczęło się we wrześniu 2016 roku po tym, jak rząd odrzucił liberalizację prawa aborcyjnego i próbował wyegzekwować zakaz aborcji. Działania rządu wywołały falę protestów w 147 polskich miastach. Protesty w Cambridge wpisały się w serię demonstracji odbywających się obecnie w Polsce, a także w całej Europie, m.in. w Londynie, Paryżu i Amsterdamie. Marta Kotwas z UCL School of Slavonic and Eastern European Studies, specjalizująca się w prawicowym populizmie w Polsce, przekonywała, że „Jest tyle złości, ponieważ ludzie mogą zobaczyć, jak kwestia aborcji jest wykorzystywana jako kwestia polityczna, jak kobiety są wykorzystywane jako karta przetargowa przez aktorów politycznych”.

 

Media nie mają wątpliwości, że obecnie feministkom chodzi o otwartą konfrontację z Kościołem Katolickim. Złość protestujących miały zaostrzyć doniesienia o tym, że ​​lekarze nieufni wobec łamania prawa już zaczęli odwoływać planowane aborcje w Szpitalu Bielańskiego w Warszawie, który wydał stosowane zarządzenie dla swojego personelu. CNN akcentuje np. zakłócanie nabożeństw w całej Polsce i złość na „populistyczny rząd”, który miał naciskać na Trybunał, by zaostrzył ograniczenia aborcyjne, aby „zadowolić bazę partii i Kościół”.

 

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar z kolei udzielił wywiadu portalowi euractiv.com, tłumacząc, że dziś nawet ogłoszenie referendum w sprawie liberalizacji dostępu do aborcji nie jest dobrym pomysłem, ponieważ „w obecnych warunkach, w których partia rządząca ma nieograniczone możliwości propagandy i debaty w mediach publicznych, nie byłoby miejsca na prawdziwą i pogłębioną dyskusję”. Bodnar stwierdził, że kwestia dostępu do aborcji pojawiła się już wielokrotnie w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – np. w sprawie Alicji Tysiąc przeciwko Polsce – i nasz kraj ma problem z przestrzeganiem tego prawa. Rzecznik wskazał także, że w Polsce mają miejsce dwa procesy społeczne: z jednej strony na podziemie aborcyjne, a z drugiej na tzw. turystykę aborcyjną, która prowadzi do dokonywania aborcji przez Polki głównie w Niemczech czy na Słowacji. Bodnar skarżył się, że niektóre województwa, ze względu na powszechne stosowanie klauzuli sumienia, zostały całkowicie wyłączone z jakiejkolwiek legalnej możliwości aborcji, np. województwo podkarpackie. Jego zdaniem decyzja Trybunału Konstytucyjnego blokuje nawet to, co było do tej pory dostępne, choćby w minimalnym stopniu. Ponadto orzeczenie zapadło w bardzo szczególnych okolicznościach, w okresie obostrzeń sanitarnych. Jego zdaniem orzeczenie utrwala i pogłębia nierówności.

 

Bodnar zasugerował rozwiązanie, które przyjęto w Irlandii. – Zajmowałem się tematem tzw. Zgromadzenia Obywatelskiego, które działało w Irlandii w latach 2016-2017. Myślę, że był to ciekawy sposób poszukiwania rozwiązania, ale przede wszystkim zrozumienia wieloaspektowego problemu dostępności legalnej aborcji przez całe społeczeństwo – mówił. Po raz kolejny podkreślił, że referendum nie jest dobrym rozwiązaniem, gdy u władzy jest PiS, bo mogłoby to doprowadzić do znacznie większych podziałów społecznych, ponieważ cała kampania referendalna będzie oparta na podziałach społecznych.

 

Redaktor euractiv.com zauważył także, że Polska jest jednym z ponad 30 sygnatariuszy Deklaracji Genewskiej, która podkreśla fundamentalne znaczenie rodzin i ochrony dzieci przed i po urodzeniu. Bodnar żalił się, że „od kilku lat odczuwamy presję, by podkreślać wartości chrześcijańskie, lojalność wobec rodziny, wierność ojczyźnie i łączyć ideę ochrony tradycyjnej rodziny z koncepcją narodu”. Dodał, że według niego partia rządząca w Polsce powtarza pewien schemat, który widzimy w ruchach tak zwanej skrajnej prawicy w USA, w tym, co robi Viktor Orban na Węgrzech czy prezydent Jair Bolsonaro w Brazylii. Zauważył ponadto, że dążenie do zakazu aborcji to część szerszego międzynarodowego trendu. Jednak to, co dzieje się obecnie na ulicach, pokazuje, że nastroje wśród Polaków są zupełnie inne i być może jest to przełomowy moment na prawdziwą dyskusję o „prawach reprodukcyjnych”. Bodnar nie ma też wątpliwości, że obecne protesty są największymi od 2017 r. w sprawie niezawisłości sądownictwa.

 

Źródła: apnews.com, reuters.com, guardian.com, 9news.com, euractiv.com, varsity.co.uk, sbs.com.au, france24.com, edition.cnn.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram