Parodia „Stworzenia Adama” Michała Anioła – właśnie taki skandaliczny obraz reklamuje nową sceniczną propozycję Teatru im. Juliusza Słowackiego, skierowaną do widza pełnoletniego. Ponownie dla zyskania rozgłosu uderzono w tradycję chrześcijańską.
Aktorzy odtwarzający w „gaciach” (słowo to dobrze licuje z poziomem „artystycznej inscenizacji”) scenę „Stworzenie Adama”, znaną z Kaplicy Sykstyńskiej. Ich ciała są pokolorowane i tworzą skojarzenia z tęczą… Taki właśnie obraz stanowi reklamę nowej oferty Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Spektakl „Stary Testament-reanimacja” jest przeznaczony dla widzów dorosłych.
Wesprzyj nas już teraz!
Za spektakl odpowiada Agata Duda-Gracz, która napisała scenariusz inspirowany Starym Testamentem. „Wychodząc od ksiąg biblijnych (niekoniecznie tych najbardziej znanych, jak Księga Rodzaju czy Księgi Mojżeszowe), od tamtejszych bohaterów, próbuje przyjrzeć się naszym czasom. Zakłada, że dzieło stworzenia odbywa się dzisiaj. Wychodząc od pramaterii dla innych opowieści, od archetypicznych bohaterów, obserwuje ich postępujące skarlenie, niszczenie” – czytamy na slowacki.krakow.pl. Sztuka ma stawiać pytania o „Boga, miłość, motyw przebaczenia, o ateizm, o wolność i o zniewolenie”.
Czy po raz kolejny teatr chce stanąć po stronie przeciwników cywilizacji jaka wyrosła na fundamencie chrześcijańskim? Czy ludzie „sztuki” chcą na nowo pisać historię stworzenia, „reanimować” ją? Już sama reklama spektaklu nie pozostawia złudzeń, że nie jest to sztuka pisana z perspektywy chrześcijańskiej. Pozostaje pytanie, czy reklama jest „tylko” bezczelną prowokacją, mającą przynieść twórcom medialny rozgłos, czy też należy się na scenie spodziewać bluźnierczego paszkwilu w stylu „Klątwy”?
Bez względu na intencje twórców, katolicy nie mogą pozostać bezczynni wobec kolejnej już próby obrazy Pana Boga. Każdorazowo muszą oni przeciwstawiać się złu i jasno dawać do zrozumienia, że zgody na profanację nie ma i nie będzie. Tego typu akcje są bowiem obliczane na „przyzwyczajenie”, „oswojenie” z tym, że katolików obrażać można. Bezkarnie. I za każdym razem, gdy milczymy, granica ta jest przesuwana dalej.
MA