10 sierpnia 2019

Stanęliśmy murem!

(Fot. PCh24.pl)

Św. Augustyn pisał, że Bóg w swej wielkości nawet z grzechu potrafi wyprowadzić dobro. Nawet ohydny grzech Judasza nie zniweczył wszak planu zbawienia, więcej – Pan Jezus niejako wykorzystał go i, dawszy się zdradzić i ukrzyżować, odkupił grzechy rodzaju ludzkiego.

 

Można więc pokusić się o przypuszczenie graniczące z pewnością, że również z morza grzechu, w jakim tonie współczesny świat, Pan Bóg wyprowadzi jakieś dobro. Nawet z pełnej kłamstwa, nienawiści, bluźnierstw i pomówień wojny ideologii LGBT z Kościołem o duszę polskiego narodu, która rozgrywa się na naszych oczach. Zresztą – już wyprowadził! Czyż bezpardonowy atak na księdza arcybiskupa Jędraszewskiego podjęty przez homo-aktywistów i ich kamratów, nie wywołał dobrej reakcji katolików, nie obudził wielu, dotąd uśpionych i nieświadomych skali i natężenia dziejącego się na naszych oczach zła?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dokonane przez krakowskiego metropolitę porównanie komunizmu, który spętał kiedyś nasz kraj półwieczną niewolą, z ideologią forsowaną przez homo-aktywistów, to tylko stwierdzenie oczywistego faktu. Obydwa te nurty, wyrosłe zresztą na gruncie tego samego systemu filozoficznego – materialistycznego marksizmu – są przecież różnymi obliczami tej samej egalitarnej rewolucji. Obydwa występują w imieniu faktycznie czy rzekomo prześladowanej mniejszości i posługując się sprawiedliwościową retoryką postulują radykalną zmianę rzeczywistości. Obydwa są totalitarne – aspirują do sprawowania kontroli nad wszystkimi przejawami ludzkiego życia. Na tej samej zasadzie, na której zaczadzeni Marksem komuniści maszerujący z czerwonymi sztandarami walczyli o dyktaturę proletariatu, tęczowi neomarksiści z parad „równości” dążą do ustanowienia dyktatury LGBT.

 

Podobieństw jest zresztą znacznie więcej: tęczowy elgiebetyzm – podobnie jak czerwony komunizm – całkowicie obcy naszemu systemowi wartości i naszej kulturze, próbuje nam się narzucić z zewnątrz, nie brutalną przemocą tym razem, ale z zastosowaniem znacznie subtelniejszych metod. Wielkie koncerny i ponadnarodowe instytucje, a także służby dyplomatyczne państw włączają się w promocję homo-agendy, włączając ją do katalogu podstawowych praw, których poszanowanie ma rzekomo charakteryzować cywilizowane społeczeństwa. Zagraniczne korporacje łamią sumienia polskich pracowników, sprowadzeni zza granicy aktywiści LGBT dokonują ohydnych, bluźnierczych prowokacji wobec katolików, a wszelkie głosy krytyki są tłumione przez cenzurę fejzbuków, gugli i jutubów oraz pozwy, na które pieniądze daje międzynarodowy fundusz dla zawodowych rewolucjonistów.

 

Z komunizmem łączy także tęczową ideologię zakłamanie. Jej aktywiści dużo mówią o wolności i szacunku. Jak cenią sobie wolność, dowodzi choćby ich bezwzględne dążenie do narzucania całemu społeczeństwu kagańca politycznej poprawności, kończącego z wolnością słowa i zgromadzeń. Jaki mają szacunek do reszty narodu, pokazują ich obsceniczne, pełne nienawiści do naszej kultury i wiary manifestacje. Dobitnie demonstrują, że w kontrolowanym przez nich świecie dla nas, katolików nie ma miejsca.

 

„Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa” – wypowiedział więc arcybiskup Jędraszewski tę oczywistą oczywistość i został… bezpardonowo i gremialnie zaatakowany. Posypały się nań oszczerstwa, pozwy, groźby, a nawet… donosy do Watykanu. Co szczególnie obrzydliwe, do nagonki prowadzonej przez radykalną lewicę i organizacje sodomitów przyłączyli się również dziennikarze i publicyści reprezentujący rzekomo katolickie redakcje.

 

Na szczęście, w obronie arcybiskupa stanęło nieporównywalnie więcej Polaków, niż było uczestników ataku przeciwko niemu.  Murem za arcybiskupem ustawili się wierni jego archidiecezji i świeccy oraz kapłani z całej Polski, dając temu wyraz zarówno w postaci publikacji, wpisów na forach internetowych, akcji poparcia i wreszcie dzisiejszej manifestacji pod krakowską kurią.

 

Jednak trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy zachowali się, jak trzeba. No cóż, nihil novi sub sole. Czyż nie tak samo było właśnie w czasach zniewolenia komunistycznego? Jedni stawiali czynny lub bierny opór czerwonej hydrze wznoszącej imperium zła, inni – wręcz na odwrót, przyłączali się do niej, chcąc maszerować w forpoczcie postępu. Ale byli też tacy, którzy za wszelką cenę pragnęli świętego spokoju.

 

Zapewne również ci spośród katolików, którzy wybierają dziś hańbiący pokój z tęczową zarazą, nie potrafią wybrać wojny, gdyż ta źle komponuje się z sentymentalną duchowością posoborowego Kościoła. Ale wojnę i tak będą mieli. Bo taka jest logika ideologii elgiebetyzmu, która, podobnie jak komunizm, nie toleruje żadnej konkurencji. A tym bardziej konkurencji w postaci chrześcijaństwa, na którym oparta jest cywilizacja przezeń demolowana.

 

Piotr Doerre

 

Podpisz apel w obronie abp. Marka Jędraszewskiego

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie