25 listopada 2016

Julian Klaczko: pisarz i patriota

Nazwisko Juliana Klaczki, wybitnego pisarza i publicysty politycznego XIX wieku, związanego ze środowiskiem Hotelu Lambert i krakowskimi stańczykami, wytrawnego znawcy kultury włoskiego renesansu, nie jest dziś niestety szerzej znane. A przecież swego czasu artykuły jego autorstwa czytane były z uwagą na terenie całej Europy. Sięgali po nie zarówno przywódcy państw, jak i kawiarniani politykierzy, intelektualiści i zwykli prenumeratorzy. 110 rocznica śmierci zasłużonego pisarza i patrioty polskiego żydowskiego pochodzenia to dobry pretekst by przypomnieć jego działalność. 

 

Urodzony 6 listopada 1825 roku w Wilnie, w zamożnej rodzinie kupieckiej, szerszej publiczności dał się poznać w wieku kilkunastu lat jako poeta. W lutym 1841 roku Stefan Witwicki pisał z Paryża w liście adresowanym do Bohdana Zaleskiego: „W Wilnie zjawił się jakiś młody poeta, zowie się Klaczko… Ma mieć prawdziwy talent, a młody jeszcze bachurek, bo podobno ma dopiero kilkanaście lat. Bardzo go chwalą w „Tygodniku petersburskim” i w jakimś dzienniku czeskim, gdzie o nim czytał Adam Mickiewicz”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dość szybko okazało się, że nie w poezji szukać będzie Klaczko sukcesów i sławy. Wrażliwego i drażliwego młodzieńca zniechęciła mocna krytyka jego twórczości w jednej z gazet. Postanowił więc zamknąć ostatecznie ten rozdział życia.  

 

Żywy umysł, świetna pamięć predestynowały Juliana Klaczkę do podjęcia studiów akademickich. Zapisał się na wydział filozoficzny uniwersytetu w Królewcu. Ze stolicy Prus Wschodnich wywiózł dyplom doktorski, a pozostawił żywą pamięć o sobie jako zdolnym akademiku. Zwabiony naukową sławą Georga G. Gervinusa postanowił wyjechać do Heidelbergu, by słuchać wykładów tego historyka i działacza politycznego. Wkrótce rozpoczął współpracę publicystyczną z wydawaną przez Gervinusa liberalną gazetą „Deutsche Zeitung”. Poruszał w niej tematy dotyczące Polski i Rosji.

 

Po wybuchu w 1848 roku powstania w Wielkopolsce udał się do Poznania. Mimo młodego wieku powierzono mu redagowanie pism kierowanych przez Komitet Narodowy do władz niemieckich. W tym czasie zetknął się ze środowiskiem wielkopolskich konserwatystów. Po stłumieniu przez Prusaków polskiego zrywu niepodległościowego przez pewien czas korzystał z gościny u gen. Dezyderego Chłapowskiego w Turwi. Więzy przyjaźni połączyły go z zięciem generała, Janem Koźmianem, późniejszym księdzem. Pod ich wpływem Klaczko przeszedł ewolucję światopoglądową w kierunku zachowawczym. Owocem pobytu w poznańskim było także porzucenie judaizmu. Tylko gwałtowna reakcja ojca, do którego Julian był bardzo przywiązany, wstrzymała go na pewien czas od oficjalnej konwersji na katolicyzm. Ostatecznie Chrzest św. przyjął w kwietniu 1856 roku, po śmierci rodziciela.

 

Zmiana nastawienia niemieckich liberałów do Polski z przychylnego na niechętne, skłoniła Juliana Klaczkę do wydania broszury pt. „Die deutschen Hegemonen”, w której skrytykował to środowisko za nagłą woltę. Porzucił Niemcy i wyjechał do Francji, w nadziei, że znajdzie tam warunki sprzyjające pracy intelektualnej.

 

Przez pewien czas pracował w prowadzonej przez Seweryna Gałęzowskiego szkole polskiej w Batignolles. Poznał tam Adama Mickiewicza, którego poezję bardzo sobie cenił. Często gościł w domu wieszcza.

 

W tym czasie współpracował z prasą krajową. Zabierał głos w ważnych sprawach narodowych, krytykując m.in. środowisko krakowskiego „Czasu” za opublikowanie artykułu hołdowniczego wobec cesarza Franciszka Józefa I, w związku wizytą monarchy w Małopolsce w 1851 roku. Opanowawszy niezwykle szybko język Bossueta rozpoczął Klaczko także współpracę z gazetami francuskimi. Początkowo na ich łamach omawiał nowe książki ukazujące się w Niemczech. W recenzjach silnie zaznaczał własne zdanie na tematy w nich podejmowane.    

 

Pod koniec lat pięćdziesiątych zbliżył się do środowiska konserwatystów zgrupowanych wokół ks. Adama Czartoryskiego. Od 1857 roku wraz z Walerianem Kalinką i Feliksem Wrotnowskim wydawał tygodnik „Wiadomości Polskie” – organ prasowy Hotelu Lambert. Na łamach czasopisma zajmował się polityką i kulturą. Dużym echem wśród emigrantów odbiły się artykuły, w których zwalczał agitację rewolucyjną Ludwika Mierosławskiego. Z pozycji patriotycznych ostro zaatakował także powieść Józefa Korzeniowskiego pt. „Krewni”. Do dziś w publikacjach z zakresu historii sztuki przypominana jest teza Klaczki, którą postawił w opublikowanym w „Wiadomościach” artykule „O sztuce polskiej”. Autor stwierdził, że Polacy nie są zdolni do tworzenia wielkich dzieł w dziedzinie malarstwa i rzeźby, powinni więc skoncentrować na literaturze. Gwałtowny rozkwit malarstwa polskiego, który nastąpił pod koniec XIX wieku sfalsyfikował tę opinię publicysty.

 

Klaczko zafascynowany był polską poezją romantyczną. Przede wszystkim wielbił talent Mickiewicza. W 1859 roku wygłosił cykl prelekcji o twórczości wieszcza, które cieszyły się dużym zainteresowaniem młodzieży kształcącej się na paryskich wyższych zakładach naukowych oraz emigracji polskiej. Od młodych lat wysoko cenił także Zygmunta Krasińskiego. Nie zmieniło tego nawet nieporozumienie jakie wynikło między nim a autorem „Nie-Boskiej komedii” na początku ich znajomości, która notabene przekształciła się w przyjaźń. Mniej trafiała w gust Klaczki poezja Juliusza Słowackiego.   

 

Po wybuchu powstania styczniowego Julian Klaczko włączył się w działalność dyplomatyczną ks. Adama Czartoryskiego. Wraz z Władysławem Zamoyskim i Władysławem Czartoryskim wyjechał nawet z misją do Londynu. Niestety, wszystko na próżno. Mocarstwa zachodnie nie wsparły krwawiącej Polski.

 

Wyciągnięcie przez Prusy i Austrię rąk po należące do Danii ziemie Szlezwiku i Holsztynu skłoniło polskiego publicystę do zajęcia się i tą kwestią. Sama narzucała się pewna analogia między gwałtem zadanym Polsce przez mocarstwa rozbiorowe a brutalnym pozbawieniem małego państwa skandynawskiego części terytorium. Trud został doceniony przez rząd Danii, który z wdzięczności za wsparcie ze strony głośnego pisarza politycznego przyznał mu order Dannebroga. W publikacjach ogłoszonych w kolejnych latach demaskował Klaczko przed światową opinią publiczną agresywną politykę Bismarcka, zapowiedział wybuch wojny austriacko-pruskiej i zjednoczenie Niemiec. W związku ze Zjazdem Słowiańskim, który w 1867 roku odbył się w Moskwie, negliżował demagogię rosyjskiego panslawizmu.   

 

Rozczarowanie postawą mocarstw Zachodnich wobec sprawy polskiej skłoniło Juliana Klaczkę do szukania porozumienia z przechodzącą transformację ustrojową Austrią. W 1870 roku otrzymał nominację na radcę dworu przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Austro-Węgier. Został także wybrany posłem do Sejmu Krajowego i jego delegatem do Rady Państwa w Wiedniu. Po wybuchu wojny francusko-pruskiej, najpierw we Lwowie a potem w Wiedniu, wygłosił mowę w obronie Francji. Wywołała ona poruszenie w świecie polityki. W nowych warunkach Klaczko nie widząc sensu dalszego czynnego angażowania się w politykę, poprosił o dymisję.

 

W 1871 roku wyjechał do stolicy Francji. Na łamach „Przeglądu Polskiego” opisał potem ekscesy Komuny Paryskiej. Potępił także Polaków, którzy walczyli w szeregach komunardów. W 1875 roku ukazało się głośne studium polityczne Klaczki pt. Dwóch kanclerzy. Książę Gorczakow – Książę Bismarck. Wskazał w nim, jak opłakane dla pozycji Rosji w Europie Środkowej, były skutki jej współpracy politycznej z Prusami Bismarcka.

 

Lata 70. to jednak czas powolnego odchodzenia pisarza od publicystyki politycznej. Coraz bardziej pochłaniały go studia nad kulturą i sztuką renesansu włoskiego. Pierwszym owocem pracy na tej niwie stały się szkice historyczno-literackie Wieczory florenckie, ogłoszone najpierw w paryskim czasopiśmie Revue de deux mondes, a potem w wydaniu książkowym. W dziele tym powrócił m.in. do tematu pojawiającego się w jego publicystyce już wcześniej, czyli twórczości Dantego. Z kolei w 1893 roku, na łamach tego samego francuskiego czasopisma ukazywały się fragmenty kolejnej pracy pt. Juliusz II. Obie książki, napisane w języku francuskim, cieszyły się wielką popularnością. Na język polski przełożył je prof. Stanisław Tarnowski, profesor literatury Uniwersytetu Jagiellońskiego i konserwatywny polityk.

 

Ostatnie lata życia spędził Julian Klaczko w Krakowie. Pragnął tam kontynuować dzieło o historii renesansowych Włoch rozpoczęte Juliuszem II. Niestety, pogłębiająca się choroba nie pozwoliła mu na zrealizowanie tego zamiaru. Jedyną pociechą w tym czasie były dla starego pisarza Msze św. regularnie odprawiane w jego mieszkaniu i spotkania z przyjaciółmi. Zmarł 26 listopada 1906 roku.

 

Pozostał po nim szereg prac na tematy polityczne, literackie i kulturalne, częściowo wydanych w postaci książek, a częścią porozpraszanych po gazetach i czasopismach europejskich. Należy podkreślić, że osnową myślenia Klaczki, zwłaszcza o polityce, było chrześcijaństwo. Na fundamencie katolickiej moralności budował swoje analizy, w oparciu o nią formułował oceny. Obcy był mu wyrachowany pragmatyzm. Mimo sympatii żywionej do kultury renesansowych Włoch nie przejął się myślą Makiawela. Nawet żarliwa miłość do Ojczyzny, jaką się odznaczał, nie wepchnęła go w skrajność szowinizmu czy choćby tylko egoizmu narodowego. Uniwersalizm chrześcijaństwa pozwalał mu zachować zdrowy rozsądek.

 

Adam Kowalik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie