21 grudnia 2012

W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia nastąpił prawdziwy wysyp ociekających zgrozą artykułów dotyczących… dziecięcych zabawek.

 

Oto pierwszy z brzegu przykład: Sklepy po prostu manipulują, ale to rodzice dają się złapać. To oni kupują zabawki i to oni ubierają dziewczynki całe na różowo od małego. I potem sobie i innym wmawiają, że to ‘naturalne’. A najgorzej mają jednak chłopcy, którzy by chcieli się pobawić ‘dziewczyńskimi’ zabawkami. Sam rzadko bywam w takich sklepach, a i tak kilka razy byłem świadkiem, jak ojcowie praktycznie krzyczeli na swoich synów, że ci wzięli do ręki lalkę. Nie zdziwiłbym się, gdyby potem te dzieciaki śmiały się z innych chłopców, którzy by się bawili lalkami, bo im tak tatuś sprał mózg – rozczula się czytelnik pod artykułem „Gazety Wyborczej”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wychodzi na to, że cała masa ludzi znajduje jakimś cudem w Polsce sklepy, gdzie w dziale dla dziewczynek wszystko jest na różowo i dotyczy opieki nad dziećmi, sprzątania i gotowania, a wszystkie zabawki wymagające choćby minimum myślenia znajdują się w dziale dla chłopców, pomalowane w militarne wzory. Cóż, jakoś tego nie zaobserwowałam, a jako mama czwórki dzieci (mających do tego mnóstwo przyjaciół)  często w sklepach zabawkarskich bywam w celu zakupu prezentów na kolejne urodziny. Widzę zwykle dział „dla chłopców” z autkami, pistoletami itp., dział dla dziewczynek z lalkami i osobne działy z puzzlami, układankami, zabawkami kreatywnymi… I te ostatnie działy są najbogatsze. Nieważne, może gdzieś te mityczne narzucające negatywne stereotypy sklepy istnieją.

 

Problem polega na tym, że obserwuję zjawisko odwrotne, czyli mamusie na siłę kupujące dzieciom zabawki przeznaczone zdecydowanie dla płci przeciwnej. A zatem – lalki dla chłopca, autka i czołgi dla dziewczynek… Panie omdlewające z przerażenia, gdy syn z zaciekawieniem ujmie zabawkowy karabin maszynowy i zdecydowanie wydzierające córce z rąk różową lalę… Swoją drogą, na razie nie widziałam zachowujących się tak ojców. Niezbadane zjawisko.

 

Mam wrażenie, że wśród pań panuje wręcz jakaś moda na narzucanie dzieciom ról niezgodnych z płcią biologiczną. Zastanawiam się – po co?

 

Po pierwsze, różnice między chłopcami i dziewczynkami to nie tylko kwestia odmiennych szczegółów cielesnych. To różna – od urodzenia – psychika.

 

Ciekawe informacje o biologicznych uwarunkowaniach zabaw dają nam też badania nad małpami naczelnymi. Np. Hassett i zespół w roku 2008 odkryli, że u rezusów młode samice wolą zabawę zabawkami pluszowymi, a młode samce – zabawkami mechanicznymi (najchętniej z kółkami). Bardzo podobne wyniki uzyskały wcześniej (w 2002 r.) G. Alexander i M. Hines: młode samiczki małp wolą lalki i misie, zaś młode samczyki wolą samochodziki. Trudno podejrzewać, że to presja społeczna powoduje, iż samce małp wolą samochody od lalek! Tak samo trudno podejrzewać, że już niemowlakom narzucamy sposób zabawy. A jednak w pewnym badaniu okazało się, że niemowlęta płci męskiej wolą oglądać ruchy mechaniczne (jadące samochody), natomiast dziewczynki – poruszające się twarze.

 

Dużo informacji daje nam też prosta obserwacja sposobu, w jaki bawią się dzieci. Jeżeli damy chłopcu dinozaury, najczęściej urządzi on walkę. Dziewczynka – odegra scenkę rodzajową, weźmie dinozaura na spacer, lub potraktuje jak zwierzątko domowe – pieska czy kotka. Rozczuliło mnie krążące do internecie zdjęcie dwóch samochodzików ułożonych spać w łóżeczkach dla lalek, z podpisem trzeźwo myślącej mamy: Nie chciałam narzucać córce z góry ról społecznych, więc kupiłam jej autka, oto co zrobiła.

Drugi problem związany jest z dziećmi cierpiącymi na zaburzenie tożsamości płciowej. W okolicach 2. roku życia dzieci odkrywają swoją przynależność do płci – żeńskiej lub męskiej. Jeśli z jakiś względów (np. zaborcza, nadopiekuńcza matka, wycofany lub agresywny ojciec) nie nastąpi przyjęcie prawidłowej tożsamości płciowej, zaczynają się kłopoty. Takie dziecko ma problem z określeniem, jakiej tak naprawdę jest płci. Zachęcając je do zabaw zabawkami przeznaczonymi dla płci przeciwnej jeszcze to zagubienie pogłębiamy. A to już ma poważne konsekwencje dla rozwoju dziecka.

Nie oznacza to, że mamy koniecznie kupować córkom różowe lale, a synom karabiny. Osobiście bardzo polecam zabawki kreatywne, puzzle, gry planszowe, klocki, gry logiczne – te zabawki, które rozwijają inteligencję, zdolność logicznego myślenia i kreatywność. Nie miejmy jednak poczucia winy, jeśli kupimy córce wymarzoną kuchenkę, a synkowi figurkę bohatera z chłopięcej kreskówki!

 

Bogna Białecka – psycholog

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram