W poniedziałek 20 lipca, tuż przed północą, wybuchł pożar w jednym z budynków należących do opactwa Saint-Martin w Liguge na zachodzie Francji. W akcji gaszenia wzięło udział 24 strażaków, którzy dzięki szybkiej interwencji nie dopuścili do doszczętnego zniszczenia budowli.
Na miejsce tragedii przybył mer, Bernard Mauzé, by wyrazić swoje współczucie i wsparcie dla 25 mieszkających w opactwie mnichów. Żyją oni według reguły ustanowionej przez św. Benedykta w VI wieku. W opactwie wypiekane jest znane, tradycyjne ciasto Scofa. Klasztor szczyci się też posiadaniem największego w Europie zbioru starych ksiąg religijnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Według policji podpalenie było aktem kryminalnym.
Tego typu podpaleń i napadów na katolickie obiekty i przedmioty kultu jest coraz więcej.
Okazuje się, że za tymi aktami coraz częściej stoją lewicowe, anarchistyczne bojówki. Pożar katedry w Nantes nie był przypadkowy, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że miasto stało się niemal stolicą aktywistów Antify i wszelkiej maści lewicowych anarchistów tolerowanych przez miejscowe władze. Są oni też bardzo mocno obecni w Grenoble, gdzie w ostatnich dwóch latach miało miejsce około dziesięciu podpaleń. Jeden z pożarów zniszczył kościół Świętego Jakuba. Podpalono tam kilkanaście budynków publicznych i prywatnych. Jak do tej pory nikt za to nie poniósł konsekwencji.
Również w Rennes w czerwcu próbowano podpalić katedrę. Dzięki szybkiej interwencji straży pożarnej udało się uniknąć tragedii. Ponadto w ostatnim czasie uszkodzono w tym mieście anteny radiowe. Według tygodnika „Nouvelle Observateur” w ciągu kilku tygodni miało tam miejsce co najmniej 20 operacji sabotażowych skierowanych przeciw antenom przekaźnikowym. Skrajni lewacy „usprawiedliwiają” swoje akcje twierdząc, że anteny służą do zwiększania „szumu reklamowego i komunikacji masowej”. Ponadto, ich zdaniem były symbolem „egzystencjalnej próżni epoki” i „zniekształcały krajobraz”.
„Obecna pandemia umożliwiła i nadal będzie umożliwiała Państwu umieszczenie nas, poprzez kwarantannę, w zamknięciu” – deklarują lewacy. W ich opinii „niektórzy ludzie swoimi sztuczkami w oknach (aluzja do solidaryzowania się ze służbą zdrowia – przyp.red) wybrali jego symulakrum, inni kontynuowali propagowanie buntu przez malowanie tagów, rozbijanie, przyklejanie odezw, sabotowanie, podpalanie… Bo jakie wybory pozostały na tym świecie?” – pytają zwolennicy lewackiej rewolucji.
Francuski wywiad policyjny mówi o powrocie „Akcji Bezpośredniej”. Jego zdaniem kryzys zdrowotny wywołał falę radykalizacji na ultralewicy, która dziś chciałaby wrócić do metod inspirowanych akcjami ugrupowań terrorystycznych z lat 80-tych XX wieku. Świadczy o tym m.in. znaleziony przez policję skład koktajli Mołotowa i moździerzy Antify w podparyskim Seine-Saint-Denis.
Franciszek L. Ćwik