1 lutego 2013

Amerykańska debata o prawie do broni. Dobór słów ważniejszy niż argumenty

(fot. Pete Souza)

W Stanach Zjednoczonych toczy się wielka debata dotycząca prawa do broni. Nie jest to pierwsza taka dyskusja, ale tym razem jest wyjątkowo utrudniona przez różnice w rozumieniu poszczególnych sformułowań przez strony sporu. Terminy takie jak „broń szturmowa”, „kontrola broni” czy „prawo do broni” są rozumiane w zupełnie inny sposób.

 

Strony mówią różnymi językami – mówi Harry Wilson autor raportu „Guns, Gun Control, and Elections: The Politics and Policy of Firearms”. Jest to częste zjawisko w debacie publicznej w USA. Jej uczestnicy tak dobierają słowa, by ich wypowiedzi brzmiały w bardziej „pozytywny” sposób i zachęcały do poparcia ich stanowiska. Dlatego też, przeciwnicy aborcji mówią o poglądach pro-life (za życiem), a jej zwolennicy mówią o byciu „pro choice” („za wyborem”). Jeden i drugi termin brzmi w „pozytywny” sposób, chociaż oznacza krańcowo odmienną postawę. Analogicznie lewica mówi o „równości w kwestiach małżeńskich”, a prawica o „ochronie małżeństwa”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podobna dbałość marketingowa o słownictwo zaczęła przenikać do debaty o kontroli broni, która wzmogła się po masakrze w szkole w Newtown. Gdy prezydent Obama w połowie stycznia wezwał Kongres do podjęcia działań w celu ustanowienia prawa dotyczącego ograniczenia dostępu do broni, celowo unikał określenia „kontrola broni”. Zamiast tego wolał mówić o „potrzebie ograniczenia szerokiej epidemii przemocy zbrojnej w kraju”. – Byliśmy więc świadkami odejścia od mówienia o kontroli broni na rzecz mówienia o walce z przemocą zbrojną – mówi Wilson. – Zmiana ta wynika z tego, że nikt nie może przecież popierać przemocy zbrojnej – dodaje. Tego typu słowne sztuczki są obliczone na zdobycie poparcia Amerykanów. – Kluczem jest zestaw skojarzeń, jaki Amerykanie mają z danym słowem – mówi Deborah Tannen, profesor lingwistyki na Georgetown University. – Amerykanom nie podoba się zaś kontrolowanie ich decyzji przez rząd – dodaje.

 

Z taktyki tej korzysta także organizacja zrzeszająca posiadaczy broni National Rifle Association (Narodowe Towarzystwo Strzeleckie). Jej członkowie używają zawsze sformułowania „prawo do broni”. Wiedzą bowiem, że słowo prawo kojarzy się Amerykanom pozytywnie. – Takie skojarzenie nie musi być obecne we wszystkich kulturach, ale jest prawdziwe w przypadku Amerykanów – dodaje Tannen. Przykładem takiego doboru słów jest przemówienie Wayne LaPierre, wiceprezesa National Rifle Association, Wayne LaPierre’a przed Kongresem. – Wierzymy w naszą wolność – mówił w tym tygodniu LaPierre. – Jesteśmy wśród milionów Amerykanów z różnych środowisk, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo i ochronę, jako prawo podstawowe, ustanowione przez Boga – argumentował przeciwnik ograniczania dostępu do broni.

 

O tym, jak ważne są słowa w sporze politycznym, świadczy chociażby nazwa czołowej organizacji dążącej do wprowadzenia surowszego prawa dotyczącego posiadania broni. Organizacja ta w momencie powstania w 1974r. nazywała się National Council to Control Handguns (Narodowa Rada na Rzecz Kontroli Broni Ręcznej). Od 2001r. nosi jednak nazwę Brady Campaign to Prevent Gun Violence (Kampania na Rzecz Zapobiegania Przemocy z Użyciem Broni).

 

Deborah Tannen wzywa do używania słów bardziej neutralnych, w celu osiągnięcia konsensusu. Jednocześnie jednak przyznaje, że jest to zadanie niemal niewykonalne. Kluczowa w amerykańskiej debacie jest semantyka, twierdzi Tannen. – W amerykańskiej demokracji zwycięża osoba, której definicja problemu okaże się najbardziej powszechna – dodaje lingwista i autor książek. Nie koniecznie ta, która ma rację.

 

 

Źródła: edition.cnn.com / bradycampaign.org

Marcin Jendrzejczak

 

 Zobacz także:

 

Polonia Christiana 38. Prawo do obrony

 

Polonia Christiana 38. Prawo do broni

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram