W miarę jak poszerza się lista miast, gmin i powiatów przyjmujących Samorządową Kartę Praw Rodzin, coraz bardziej nabrzmiewa dezinformacja wokół tej inicjatywy. Ta ostatnia jest coraz częściej przedstawiana jako oręż do zwalczania osób cierpiących na zaburzenia tożsamości płciowej. Społeczny odruch samoobrony wobec nachalnego wtłaczania w przestrzeń publiczną ideologii LGBT zrównuje się nawet z piętnowaniem rasowych czy etnicznych wrogów przez niemieckich nazistów podczas II wojny światowej.
Wybitnym przejawem zupełnego wypaczenia idei Karty jest fragment wtorkowego programu stacji Polsat News „Polityka na ostro” z udziałem lewicowego kandydata na prezydenta, Roberta Biedronia. Prowadząca program proponując kolejny wątek rozmowy, poinformowała o następnym samorządzie, który przyjął SKPR.
Wesprzyj nas już teraz!
– Czytam dzisiaj w social mediach, że radni łódzkiego sejmiku właśnie przegłosowali Samorządową Kartę Praw Rodziny. To jest promowane przez Ordo Iuris, to jest taka mutacja dotychczasowych „stref wolnych od LGBT” – mówiła Agnieszka Gozdyra. – I w tej chwili, jak się oblicza – istnieje taka mapa: 31 procent Polaków żyje w takich strefach, które mają być uznane za strefy wolne od LGBT. Aktywista Bartosz Staszewski jest też krytykowany za to, że przy wjazdach do miast mocuje takie stworzone przez siebie tabliczki [z napisem: „strefa wolna…” itd. – red.] – kontynuowała.
– Tabliczek nie ma, ale są deklaracje, jest prawo przyjmowane przez poszczególne władze samorządowe i 31 procent terytorium Polski już jest objęte takimi strefami. Proszę sobie wyobrazić: gdyby w Wielkiej Brytanii albo Niemczech przyjmowano strefy wolne od Polaków… – fantazjował Biedroń.
– Ale ktoś panu powie: orientacja seksualna to nie jest narodowość – próbowała polemizować gospodyni audycji.
– A co to jest? To znaczy, że tę cechę możemy piętnować a innych nie możemy? Proszę sobie wyobrazić strefy wolne od Żydów w Polsce, od katolików. Do czego to doprowadzi? Marian Turski wczoraj o tym mówił [ocalony z Auschwitz – red.]. Zaczyna się od języka, od piętnowania mniejszości, czasami od większości. Zaczyna się od pogardy – brnął kandydat Lewicy.
– Wiele władz samorządowych chce się przypodobać obecnej władzy, ponieważ za tym często idą odpowiednie środki – to, zdaniem Roberta Biedronia powody, dla których kolejne miasta, gminy i powiaty dołączają do listy sygnatariuszy Samorządowej Karty Praw Rodzin (mogą być to także sejmiki).
Inicjatywa, którą tak nieudolnie stara się zdyskredytować lewica, powstała by chronić rodziny przed skutkami indoktrynacji ze strony lobby LGBT. Dąży ono do wprowadzenia – niejednokrotnie bez wiedzy rodziców – edukacji promującej m.in. wczesną inicjację seksualną, antykoncepcję, środki wczesnoporonne, a także związki jednopłciowe.
Karta popierana przez szeroką koalicję organizacji społecznych nie służy do piętnowania osób dotkniętych homoseksualizmem, lecz obronie praw rodziców i dobra dziecka w szkole oraz przedszkolu, praw rodzin w polityce społecznej gmin, promocji dobrych praktyk dotyczących praw rodzin w biznesie. Dołączyło do niej już 30 samorządów w Polsce.
Wczoraj @RobertBiedron w #PolityceNaOstro u @AGozdyra wbrew faktom nazywa samorządy przyjmujące Samorządową Kartę Praw Rodzin „strefami wolnymi od LGBT”!
Karta nie zawiera w ogóle takich deklaracji!
Szczególnie od dziennikarzy oczekujemy weryfikacji oczywistych#FakeNews pic.twitter.com/jfmC20N363
— Jerzy Kwaśniewski (@jerzKwasniewski) January 29, 2020
Źródło: Polsat News, Twitter
RoM
O co chodzi w Samorządowej Karcie Praw Rodzin