Salonowi dziennikarze i „celebryci” zachwycający się filmem „Kler” reprezentują tak naprawdę poglądy uosabiane przez ohydną propagandę Jerzego Urbana. Różnica jest zaledwie jedna: komunistyczny aparatczyk mówi wprost, że nienawidzi religii, zaś postępowcy udają, że chcą pomyjami „oczyścić” Kościół. Przyznał to nawet Urban, który widzi z filmie efekt swojego wieloletniego opluwania Wiary.
Komunistyczny propagandzista w rozmowie opublikowanej na YouTubowym kanale przeAmbitniPL stwierdził, że film „Kler” wywołuje u niego… mieszane uczucia. Powód z jednej strony poraża, z drugiej zaś odkrywa przed opinią publiczną prawdę o „dziele” Wojciecha Smarzowskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ja redaguję pismo silnie antyklerykalne i taki film i jego wielka popularność i wzięcie banalizuje temat i jakby odbiera mi dotychczasową niemal wyłączność na atakowanie kleru, a więc ja tracę jakby silnik swojego biznesu – stwierdził rzecznik prasowy rządów PRL, w tym rządu Wojciecha Jaruzelskiego.
– To jest bardzo ciekawe zjawisko, że jest taki aplauz do tego filmu. Ja w tym dostrzegam kawał swojej roboty też bo to się nie wzięło z niczego. Ja tylko mam inne podejście do tej kwestii niż antyklerykałowie, bo ja nie jestem antyklerykalny tylko antyreligijny. A wszyscy udają, że dla dobra Kościoła go krytykują i marzą o tym, żeby w Kościele katolickim działo się lepiej. Ja odwrotnie. Chcę żeby działo się jak najgorzej – dodał wydawca rynsztokowych gazet antyklerykalnych.
„Film Kler wydaje się fabularyzacją publicystyki takich czasopism jak Fakty i Mity oraz Nie” – celnie zauważył w „Idziemy” ks. Dariusz Kowalczyk SJ.
W ten sposób przyklaskujący Smarzowskiemu prezenterzy i celebryci swoimi zachwytami nad „Klerem” sprawili, że plugawe poglądy Urbana weszły do głównego nurtu debaty publicznej i mogą zacząć zbierać potworne żniwo w ludzkich duszach.
Źródło: YouTube
MWł