7 września 2020

Skutki lockdownu, czyli teraz rząd NAPRAWDĘ łamie konstytucję!

(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Adam Chelstowski/ Forum)

Tak źle jeszcze nie było nigdy. Według oficjalnych danych rządowych, zadłużenie publiczne Polski w ciągu dwóch lat zwiększy się o ok. pół biliona złotych z ok. 1 bln złotych na koniec 2019 roku do ponad 1,5 bln złotych na koniec 2021 roku, czyli aż o 50 proc.!

 

To po części efekt liczenia zadłużenia publicznego według unijnej definicji, ale także skutek rozpasania wydatków w ramach „ratowania gospodarki” kolejnymi tarczami antykryzysowymi, choć nie tylko. Z finansami publicznymi dzieje się coś naprawdę bardzo złego. Według szacunków Ministerstwa Finansów zadłużenie publiczne Polski, które na koniec 2019 roku wynosiło 46 proc. PKB, na koniec 2020 roku skoczy do 62,2 proc. PKB (według unijnej definicji długu publicznego). Tymczasem zgodnie z artykułem 216 punkt 5 obowiązującej konstytucji „nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto”. A dokładnie to robi rząd, planując tak drastyczny wzrost długu!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jawne łamanie konstytucji

Co powinien w takiej sytuacji zrobić rząd? Sprawę tę precyzuje ustawa o finansach publicznych. Otóż w przypadku, gdy wartość relacji kwoty państwowego długu publicznego do PKB jest większa od 60 proc., na kolejny rok Rada Ministrów uchwala projekt ustawy budżetowej, w którym nie przewiduje się deficytu budżetu państwa lub przyjmuje się taki deficyt, że na koniec roku budżetowego zadłużenie w relacji do PKB będzie niższe niż 60 proc.. Dodatkowo Rada Ministrów ma przedstawiać Sejmowi program sanacyjny mający na celu ograniczenie tego długu do poziomu poniżej 60 proc. PKB. Czy rząd podjął te działania? Nie! Idzie w dokładnie przeciwnym kierunku! 27 sierpnia br. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej na rok 2021, w którym deficyt wesoło zaplanowano na poziomie 82,3 mld złotych! M.in. z tego powodu na koniec 2021 roku zadłużenie publiczne WZROŚNIE do 64,7 proc. PKB! To jawne łamanie konstytucji i ustawy o finansach publicznych.

 

I nie usprawiedliwia tego fakt, że ten poziom zadłużenia nie osiągnie nawet średniego poziomu zadłużenia publicznego w Unii Europejskiej na koniec 2019 roku (niemal 80 proc. PKB), a większość państw Europy Zachodniej, jak Francja (98,1 proc. PKB), Włochy (134,8 proc. PKB), Belgia (98,6 proc. PKB), Portugalia (117,7 proc. PKB) czy Grecja (176,6 proc. PKB), już przed koronawirusową histerią zadłużona była znacznie bardziej i teraz te długi jeszcze wzrosną. Bo to, że sąsiad robi głupie rzeczy, nie znaczy, że mamy go naśladować. Lepiej brać przykład z krajów, którym po kryzysie finansowym sprzed 12 lat udało się znacznie ograniczać zadłużenie w relacji do PKB. Np. długi Niemiec zmniejszono z ponad 82 proc. do poniżej 60 proc., Irlandii ze 120 proc. też do poniżej 60 proc., a Węgier z ponad 80 proc. do 66 proc. PKB.

 

Dług publiczny na jednego mieszkańca wzrośnie z ok. 28,1 tys. złotych na koniec 2019 roku do ponad 34,5 tys. złotych na koniec 2020 roku. Niestety, poza tym jawnym jest jeszcze ukryty dług publiczny Polski, który szacuje się, że przekracza 4,8 biliona złotych, na co składają się głównie przyszłe emerytury. To by oznaczało, że już teraz każdy Polak (wraz z niemowlakami i staruszkami) ma do spłacenia ponad 126 tys. złotych!

 

Czy w związku z tym, by ratować finanse publiczne, nastąpi likwidacja Programu Rodzina 500 Plus, czternastych emerytur i innych nadmiernie nadmuchanych wydatków socjalnych? Nie. Na razie rząd nie zamierza się opamiętywać i na sam program 500 Plus w przyszłym roku zaplanowano 41 mld złotych, a minister finansów Tadeusz Kościński zapewnia, że ma środki na kontynuację programów społecznych. Ale ZUS-owi już teraz brakuje pieniędzy i spóźnia się z wypłatą zasiłków, tłumacząc się koniecznością wypłaty pieniędzy z tarczy antykryzysowej. Do końca czerwca na świadczenia czekało ponad 166 tys. osób. Jak podaje Onet, problem dotyka osób, którym należą się przelewy z tytułu zasiłku chorobowego i macierzyńskiego, zasiłku opiekuńczego i świadczeń rehabilitacyjnych, a także samotnych matek. Niektórzy świadczeniobiorcy nie otrzymują należnych im pieniędzy od maja. – ZUS jest bankrutem już od dawna. Ściga matki za pobrane zasiłki. Rząd obcina matkom na etacie zasiłki przez tarczę antykryzysową. W sądzie sędzia powołuje się na sytuację polityczną i przyznaje rację ZUS-owi, aby odzyskać od matki wypłacony zasiłek, renciści zdrowieją… Przykłady można mnożyć – wylicza Katarzyna Nabożna-Motała, adwokat z Zielonej Góry.

 

Państwo obniża standard życia

ZUS nie wypłaca NALEŻNYCH świadczeń, a rząd – dla odmiany – nie wstrzymuje nawet wydatków, które nie są podstawowe, jeśli chodzi o zadania państwa, jak finansowanie zadań w obszarze mieszkalnictwa czy realizację świadczenia „Dobry Start”. Co więcej, planuje się waloryzację rent i emerytur od 1 marca 2021 roku na poziomie 3,84 proc. (co będzie kosztowało ok. 9,6 mld złotych), mimo że zgodnie z ustawą o finansach publicznych w sytuacji tak wysokiego zadłużenia waloryzacja rent i emerytur nie może przekroczyć poziomu wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku budżetowym, a w tym roku inflacja CPI szacowana jest na 3,3 proc.. Co więcej, zamiast oszczędzać, rząd w przyszłym roku chce rozbuchać inwestycje publiczne! A przecież jak pisze prof. Murray Rothbard w „Ekonomii wolnego rynku”, „celem inwestycji państwowych jest zadowolenie urzędników, a nie konsumentów. Dlatego wydatków państwa nie można uważać za autentyczne „inwestycje”, a posiadanych przez państwo aktywów – za kapitał”. Ponadto ekonomista dodaje, że produktywność państwa jest ujemna, a efektem rosnących wydatków państwa są coraz większe zakłócenia na rynku i tym samym obniża się, a nie podnosi, produkcja i standard życia.

 

Jedyny pozytyw to plany zmniejszenia administracji państwowej o 15-20 proc. i zamrożenie płac niezwolnionym urzędnikom. To by było coś. Ale trudno wierzyć, że dojdzie to do skutku. Nie pozwolą na to związki zawodowe (które już się burzą), a i w samym PiS-ie będzie głęboki sprzeciw, bo przecież niejednokrotnie ci urzędnicy zostali zatrudnieni z klucza partyjnego.

Tymczasem po nowelizacji deficyt tegorocznego budżetu zwiększono z zera do 109,3 mld złotych (4,89 proc. PKB). 36,7 mld złotych to skutek obniżenia przewidywanych dochodów, a 72,7 mld złotych efekt podwyższenia planu wydatków. Mniejsze wpływy to m.in. skutek większej luku w podatku VAT, która według szacunków ekspertów Pracodawców RP w tym roku wzrośnie do niemal 36 mld złotych. Będzie to oznaczać wzrost z 12 do ponad 17 proc. i powrót do poziomu z przełomu lat 2016 i 2017. Nie wiadomo natomiast, jaka jest przyczyna zwiększenia wydatków tegorocznego budżetu, bo przecież wydatki tracz antykryzysowych w niewielkim tylko stopniu są finansowane z budżetu, a głównie z innych źródeł, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, Polski Fundusz Rozwoju czy ZUS. „Komunikat o nowelizacji budżetu nie zawiera żadnych istotnych informacji o tym, jakie wydatki budżetu państwa mają rosnąć, natomiast zawiera puste stwierdzenie o tym, jak nowelizacja budżetu państwa ma być źródłem impulsu rozwojowego. Stwarza to błędne wrażenie, że nieważne, na co, a ważne, że państwo wydaje więcej, a zatem będzie dobrze. W rzeczywistości finansowany długiem wzrost nieproduktywnych wydatków zapewne będzie miał efekt odwrotny, negatywnie wpływając na wzrost gospodarczy” – potwierdza rozumowanie Rothbarda dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.

 

Ale generujący zadłużenie publiczne deficyt całych finansów publicznych ma być niemal dwa razy wyższy i sięgnąć 8,4 proc. PKB. Bo lockdown zdemolował nie tylko budżet, ale także przecież finanse Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz samorządowe. Na przykład w pierwszym półroczu w Lublinie wpływy do budżetu są niższe o niemal 20 proc. od planowanych. A do tego należy doliczyć wydatki tracz antykryzysowych z Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju. – Ma to bardzo negatywny wpływ nie tylko na przyszłe pokolenia, które te długi będą musiały spłacać, ale przede wszystkim na inflację. To, że NBP drukuje pieniądze na potęgę po to, żeby skupować te obligacje wydawane przez instytucje pozabudżetowe doprowadza do jednej z najwyższych w Europie galopującej inflacji, która wpływa na ceny, na to, za co płacimy w sklepach jako zwykli obywatele. Rząd doprowadza do sytuacji, że rządowym lockdownem wprowadza ryzyko zwiększenia bezrobocia, a dodrukiem pieniądza zwiększa inflację. Doprowadza do stagflacji, czyli bardzo niekorzystnej dla obywateli sytuacji gospodarczej – mówił podczas konferencji prasowej poseł Konfederacji Jakub Kulesza.

Trzymajmy się za kieszenie

Kompletnie nieprzemyślany lockdown spowodował, że w drugim kwartale br. PKB spadł o 8,2 proc.. To najgorszy wynik od czasów… stanu wojennego, czyli od 40 lat! Za cały rok 2020 spadek PKB przewiduje się na poziomie 4,6 proc.. Tymczasem rząd, zamiast uspokoić rynki i przedsiębiorców poprzez zapewnienie, że drugiego lockdownu nie będzie, znowu robi coś dokładnie przeciwnego! – Wiceminister finansów Piotr Patkowski mówi, że on nie może wykluczyć drugiego lockdownu, że być może jesienią będzie drugi lockdown. To jest całkowicie nieodpowiedzialne stwierdzenie. W sytuacji, kiedy przedsiębiorcy liżą rany po pierwszym lockdownie, który doprowadził do całkowitej zapaści polskiej gospodarki, wszyscy przedsiębiorcy oczekują jasnej deklaracji, że drugiego lockdownu nie będzie. Bez tego nie da się pobudzić polskich inwestycji, bez tego nie da się przywrócić nadziei przedsiębiorcom, bez tego nie da się ustabilizować gospodarki, ponieważ nikt nie będzie inwestował w sytuacji, kiedy rząd grozi, że znowu pozamyka firmy z powodu koronawirusa – komentuje dr Sławomir Mentzen, doradca Konfederacji. – Oczekuję bardzo jasnej deklaracji ze strony Ministerstwa Finansów, że nie dopuszczą do drugiego lockdownu, że nie dopuszczą do ponownego zniszczenia polskich przedsiębiorstw rodzinnych, do zniszczenia polskiej gospodarki – dodaje dr Mentzen.

 

To, że politycy PiS mają odmienne zapatrywania niż politycy Konfederacji, wiemy nie od dziś, ale dlaczego rząd nie realizuje recept własnych działaczy i to z tytułem akademickim? Otóż nieżyjąca już prof. Zyta Gilowska, wicepremier oraz minister finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego w latach 2006-2007, sprzeciwiając się zadłużeniu państwa, kilkanaście lat temu słusznie w „Gazecie Polskiej” zauważyła, że „po pierwsze, im więcej kredytów zaciąga państwo, tym mniejsze szanse na ich uzyskanie mają prywatni przedsiębiorcy – wiadomo przecież, że państwo jest dla banków bardziej wiarygodnym i wygodnym klientem. Z drugiej strony – państwo musi obsługiwać zaciągnięty dług. (…) Poza tym, im więcej emituje się obligacji, tym bardziej kumuluje się dług publiczny, który obciąża przyszłe pokolenia. Łatwość, z jaką instytucje finansowe angażują wolne środki w papiery wartościowe skarbu państwa, sprawia, że utrzymują się wysokie ceny kredytów dla przedsiębiorców i osób fizycznych, a to hamuje rozwój gospodarki”.

 

Czy pieniądze na dodatkowe wydatki publiczne będą bezpośrednio z podatków, czy też z kredytów, które później przecież trzeba spłacić wraz z odsetkami, to i tak ostatecznie zapłacą podatnicy. Dlatego trzymajmy się za kieszenie, bo można przewidywać, że w tej sytuacji przyjdzie lawina nowych podatków i podwyżek starych, czego przykładem jest opłata mocowa, która podniesie rachunki za energię elektryczną, nowy podatek od cukru, nowy podatek od tzw. „małpek”, wzrost abonamentu radiowo-telewizyjnego czy znaczne rozszerzenie podatku od deszczu. Przyszłość rysuje się w czarnych barwach również dlatego, że w czasie koniunktury gospodarczej nie generowano nadwyżek budżetowych ani nie spłacano nominalnego zadłużenia publicznego, by mieć korzystniejszą sytuację w latach kryzysu. To się teraz mści.

 

Tomasz Cukiernik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie