Stolica Podkarpacia była w sobotę miejscem przemarszu zwolenników prawnego zrównania związków jednopłciowych z małżeństwami, a także szkolnej seksedukacji i pozostałych postulatów rewolucyjnej lewicy. W II Marszu Równości wzięło udział, według lokalnych mediów, około 400 osób.
Hasłem parady było: „Ze wszystkimi jest nam po drodze”. – Jego [marszu] motywami przewodnimi są trudny szkolny okres oraz coming-out – próbowali wyjaśniać organizatorzy, cokolwiek miałyby znaczyć te słowa.
Wesprzyj nas już teraz!
„Szału nie ma, bo wg lokalnych mediów tylko 400! osób #LGBT idzie w #ParadaRówności w #RZESZÓW. Z tego zwykłych rzeszowian to pewnie kilkanaście osób, a reszta to przywiezieni aktywiści oraz partyjni działacze Razem, Wiosna, SLD, Zieloni KOD. Przeciwników jest więcej” – relacjonował na Twitterze dziennikarz Artur Stelmasiak.
Homoseksualiści i ich zwolennicy prowokowali między innymi „wypożyczonym” od obrońców rodziny hasłem „Ręce precz od naszych dzieci” oraz flagą Polski sprofanowaną tęczowym herbem.
Niedawno można było żywić nadzieję, że Rzeszów uniknie gorszącego widowiska propagatorów tolerancjonizmu. Prezydent miasta Tadeusz Ferenc zakazał bowiem przeprowadzenia Marszu Równości, jednak skapitulował po uchyleniu tej decyzji przez Sąd Okręgowy i zaniechał składania apelacji.
Po zakończeniu parady homoseksualistów rzeszowska policja gorliwie izolowała przeciwników lobby LGBT, przez dłuższy czas blokując im możliwość wyjazdu z okolic marszu. Starszy mężczyzna, który próbował ominąć kordon funkcjonariuszy, mimo, że nie stawiał oporu ani nie zachowywał się agresywnie, został obalony na ziemię przez funkcjonariuszy, a następnie wywieziony z miejsca zdarzenia policyjnym autem.
Źródło: wPolityce.pl/radiorzeszow.pl, nowiny24.pl; Twitter
RoM
