15 maja 2012

Skala wsparcia TV Trwam przeszła wszelkie oczekiwania

(fot. pam)

Rozmowa z prof. Januszem Kaweckim, przewodniczącym Zespołu Wspierania Radia Maryja.


Wiele razy w ciągu kilkunastu lat bronił Pan Radia Maryja i Telewizji Trwam przed różnymi atakami. Jak Pan myśli, dlaczego te media i ich twórca o. dr Tadeusz Rydzyk jest dziś tak atakowany we współczesnej, wydawałoby się wolnej, Polsce?

Wesprzyj nas już teraz!

 

O Radiu Maryja i Telewizji Trwam mówimy i czujemy, iż są to nasze środki społecznego komunikowania się, a nie jakieś tam media. Odróżniam je w ten sposób od innych które, pozostają dla mnie tylko mediami. Wielu z nas, którzy pamiętamy czasy minione nie dziwi, że środki społecznego komunikowania się wywołują negatywną reakcję tych, którzy chcieliby zawładnąć przekazem informacji, być w tym zakresie monopolistą wobec społeczeństwa. To z tego, z chęci zawładnięcia przez obecnie rządzących i wspierające ich media wynikają systematycznie pojawiające się nad Radiem Maryja, Telewizją Trwam i Naszym Dziennikiem „czarne chmury”. Podejmowane są medialne ataki, rozpowszechnia się kłamstwa, używa się różnych manipulacji, prowadzi się wręcz nagonkę na wymienione przeze mnie środki społecznego komunikowania się. Do tej akcji zwalczania Radia Maryja włączają się też struktury międzynarodowe. A wszystko to w celu przejęcia panowania nad przekazem informacji kierowanej do społeczeństwa. Aby ten cel osiągnąć trzeba najpierw zniechęcić potencjalnych słuchaczy i czytelników do korzystania ze środków społecznego komunikowania się.

 

Wiele osób uwierzyło rozpowszechnianym kłamstwom. Niewielu było takich, którzy sami woleli sprawdzić…

 

Mam w archiwum Zespołu Wspierania Radia Maryja wiele listów od tych, którzy już sprawdzili i stali się odbiorcami programów Radia Maryja, Telewizji Trwam oraz czytelnikami Naszego Dziennika. Piszą o tym również młodzi. Już prawie na początku działalności Radia Maryja przeciwnicy rozgłośni zauważyli, iż nie da się jej służby prawdzie zneutralizować bez odsunięcia od wpływu na działalność rozgłośni ojca Tadeusza Rydzyka. Od tamtego czasu podejmowany jest coraz ostrzejszy, wręcz zmasowany atak na założyciela i Dyrektora Radia Maryja. Kiedyś nawet porównałem ten wściekły atak przeciwników do podjęcia próby kamieniowania kapłana. Przed wielu laty przeczytałem w jednej z publikacji zalecenie sformułowane przez pewnego autora napastliwych artykułów. W przystępie szczerości określił on zadania stawiane przed zwalczającymi Radio Maryja, aby systematycznie uderzali w o. Tadeusza Rydzyka i jeśli nawet nie dojdzie przez to do zniszczenia tej rozgłośni, to chociaż o. Rydzyk będzie odsunięty od wpływu na Radio Maryja i dalsze kroki niszczycielskie wobec naszej rozgłośni będą już dla nich znacząco łatwiejsze.

 

Kiedy KRRiT nie przyznała Telewizji Trwam miejsca na pierwszym multipleksie, to chyba nie spodziewała się tak masowych protestów Polaków… Jak Pan to widzi?

 

Zapewne nie tylko członkowie KRRiT nie spodziewali się, że protesty obejmą całą Polskę i że włączy się do protestowania również Polonia. Ale czyż można było pozostać obojętnym na tę decyzję KRRiT i przez to tak rażące dyskryminowanie katolików przy kształtowaniu nowego ładu medialnego w Polsce, który ma obowiązywać w kolejnych dziesięcioleciach? Pamiętaliśmy również o wcześniejszych działaniach różnych urzędów i instytucji państwowych wobec Radia Maryja. Wtedy też występowaliśmy z protestami. Mam wiele takich wystąpień samego Zespołu Wspierania Radia Maryja i liczącej ponad 1200 osób Grupy Wspomagającej nasz Zespół. Jednak w ostatnich latach rządzący przestali liczyć się ze społecznym sprzeciwem. A po opanowaniu – po nagłej śmierci Prezydenta i 95 osób towarzyszących mu w podróży do Katynia w dniu 10 kwietnia 2010 r. – prawie wszystkich urzędów i mediów stali się do tego stopnia hardzi, że nawet na takie głosy sprzeciwu nie odpowiadają albo powielają bez opamiętania kłamstwa. Decyzja KRRiT w sprawie dostępu do multipleksu była – tak to widzę – kroplą przelewającą wszystko, czym dotychczas rządzący zawinili wobec społeczeństwa. Już w połowie ubiegłego roku dostrzegaliśmy, że przy okazji wprowadzania w Polsce nowej technologii emisji sygnałów telewizyjnych podjęto próbę wyeliminowania Polaków z prostego i bezpłatnego dostępu do jedynego, katolickiego programu telewizyjnego, w całości kształtowanego na nauczaniu Kościoła katolickiego. Pisząc pierwsze protesty mieliśmy nadzieję, że podczas rozpatrywania odwołania Fundacji Lux Veritatis od wcześniejszej decyzji KRRiT, dyskryminującej Telewizję Trwam, zechce ten konstytucyjny organ naprawić swój błąd. Wydawało się nam bowiem, że wyeliminowanie Telewizji Trwam z dostępu do multipleksu było tylko błędem popełnionym przez KRRiT i przy rozpatrywaniu odwołania zechce ona ten błąd naprawić. Kolejne etapy postępowania KRRiT świadczyły jednak dobitnie, że oni tego nie chcą, a brak dostępu Telewizji Trwam do multipleksu jest celowym działaniem grup, które przejęły władzę w Polsce. Nie mogliśmy pozostać obojętnymi na taką decyzję KRRiT. Bardzo szybko rosła liczba protestujących wobec decyzji KRRiT w sprawie pozbawienia Telewizji Trwam dostępu do pierwszego multipleksu. Dzisiaj, gdy o tym rozmawiamy KRRiT otrzymała prawie 2 miliony 200 tysięcy imiennych protestów. Ponadto przesyłano do niej uchwały z takim protestem podejmowane przez władze wielu organizacji i samorządów lokalnych różnych szczebli w imieniu społeczności, które są przez nie reprezentowane. Już w styczniu 2012 r. zostało też jednoznacznie wyrażone oczekiwanie Rady Stałej Episkopatu Polski w sprawie dostępu Telewizji Trwam do pierwszego multipleksu.

KRRiT nawet nie liczy nadsyłanych do niej protestów…


Szczęśliwie protestujący wysyłali kopie swych wystąpień do Radia Maryja. Tam można było to wszystko zliczyć, bo w KRRiT najpierw udawali, że protestów nie ma, a potem manipulowali danymi. Postawa członków KRRiT oraz posłów z koalicji medialnej (PO+PSL+SLD) wspieranych przez Ruch Palikota podczas posiedzeń sejmowych komisji uniemożliwiła również sprawdzenie prawidłowości postępowania KRRiT w procesie koncesyjnym przez odrzucenie projektu uchwały o skierowanie do Najwyższej Izby Kontroli zadania polegającego na zbadaniu procesu koncesyjnego. Warto tu przypomnieć, że w 1999 r. ówczesny Sejm podobną uchwałę przyjął i zlecił badanie działania KRRiT przy przyznawaniu częstotliwości w ramach ogólnopolskiej koncesji, którą otrzymało Radio Maryja oraz dwie inne stacje komercyjne. Wyniki badania przez NIK były druzgocące dla KRRiT. Wykazały, iż Radio Maryja było dyskryminowane w tym procesie. Sejm w konsekwencji tego badania przyjął (w 2000 r.) uchwałę o konieczności naprawienia krzywd wyrządzonych Radiu Maryja przez dyskryminowanie tej rozgłośni w porównaniu z pozostałymi komercyjnymi nadawcami radiowymi. Zapewne dlatego obecnie członkowie KRRiT oraz wspierający ten organ posłowie tak zdecydowanie sprzeciwili się włączeniu NIK, jako niezależnego i dopuszczonego ustawowo eksperta w procedurę sprawdzającą postępowanie KRRiT. Obawiają się bowiem powtórzenia podobnie krytycznej oceny ze strony NIK w odniesieniu do obecnie krytykowanych rezultatów procedury koncesyjnej. Uważam, że tak gremialny sprzeciw wobec badania procedury przez NIK jest dowodem na to, iż wiedzą oni jak wiele jest nieprawidłowości w przeprowadzonym przez KRRiT postępowaniu koncesyjnym.

Wydaje się, że rządzący nie zauważyli, ani 120 tys. uczestników ostatniego marszu w Warszawie, ani tysięcy biorących udział w kilkudziesięciu innych, jakie przeszły przez Polskę.

 

Wobec manipulacji, braku możliwości poddania kontroli przez niezależny organ procedury koncesyjnej prowadzonej przez KRRiT oraz wobec braku prawdziwych informacji o zasięgu protestu, uczestniczący w nim musieli wyjść na ulice miast, aby w spokoju, ale jednoznacznie i zdecydowanie pokazać, że jest dużo tych, którzy sprzeciwiają się dyskryminowaniu środków społecznego komunikowania się w dostępie do multipleksu oraz dyskryminowaniu tych, którzy chcą mieć równoprawny dostęp do tych środków. Jak Polska długa i szeroka, dziesiątki tysięcy Polaków uczestniczyło w marszach protestacyjnych przeciwko marginalizacji Telewizji Trwam i rozpętaniu antykościelnej kampanii w mediach. Protestowała też Polonia. Coraz powszechniejsze staje się oburzenie na decyzję samowładczych urzędów. Protestujący swoją postawą jednoznacznie przypominają rozzuchwalonej władzy, że to Naród jest suwerenem w Ojczyźnie, a decydenci mają służyć Narodowi. Okazało się jednak, że media przyjazne rządzącym oraz te publiczne, przejęte przez koalicję medialną starały się marsze przemilczeć, zbagatelizować. A jeśli przemilczenie stawało się niemożliwe, bo ludzie te marsze i ich uczestników widzieli i mogli zliczyć, to owe media stosowały różne metody manipulacji. Dlatego musieliśmy przybyć do stolicy, aby przed urzędami reprezentantów władzy wyrazić sprzeciw. Przybyliśmy reprezentując olbrzymią rzeszę uczestników marszów w całym kraju oraz miliony wysyłających protesty do KRRiT. Ufaliśmy, że nasza obecność w stolicy uzmysłowi decydentom, iż ich decyzje nie tylko dyskryminują katolików, ale są w sprzeczności z wolą wielomilionowej rzeszy obywateli. Łączy nas w tym proteście obrona wolności słowa, obrona Telewizji Trwam, obrona prawdy.

 

W imię tej prawdy trzeba tu przypomnieć o ocenie działalności naszej rozgłośni przez bł. Jana Pawła II i jej udziale w realizacji zadania nowej ewangelizacji. Codziennie modlimy się słowami, które przekazał Rodzinie Radia Maryja bł. Jan Paweł II, gdy przybyliśmy do Watykanu w 1994 r. : „Maryjo, Gwiazdo Ewangelizacji, prowadź nas, prowadź Radio Maryja i bądź jego Opiekunką”. Niedawno Benedykt XVI tę wysoką ocenę Radia Maryja i Telewizji Trwam zawarł w liście przesłanym przez ks. kard. T. Bertone – sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej do Prowincjała Redemptorystów w Polsce. To wszystko powoduje, iż tych darów nie możemy zmarnować. Nie mogą nam ich odebrać rozzuchwaleni bezkarnością decydenci.

 

Imponuje liczba ponad dwóch milionów podpisów Polaków, którzy sprzeciwiają się dyskryminacji Telewizji Trwam w procesie tworzenia multipleksu telewizji cyfrowej. Jeszcze żadna sprawa, nie wywołała w Polsce tak zmasowanej reakcji…

 

To prawda są to liczby imponujące. Zarówno te z przesłanymi protestami, jak i liczby biorących udział w marszach w obronie Telewizji Trwam. Trzeba też pamiętać, że pomimo prób zatrzymania protestu przez KRRiT on rozwija się i obejmuje coraz szersze gremia. Nie ma już zebrań, podczas których nie pojawiłby się temat dyskryminowania katolików przez KRRiT. Nawet na różnych konferencjach prasowych i to poświęconych różnym tematom, ten związany z dyskryminacją Telewizji Trwam zawsze się pojawia w pytaniach. Nawet w wielu spotkaniach rodzinnych ich uczestnicy dzielą się informacjami na ten temat. Są również organizowane tzw. wysłuchania w Parlamencie Europejskim, są pikiety przed konsulatami i ambasadami Polski w różnych krajach. Widziałem niedawno dokumentację z przebiegu takich protestów w Kanadzie. Trzeba naszym rodakom tam mieszkającym pogratulować inicjatywy i jej realizacji.

 

Czego – Pana zdaniem – tak boją się rządzący, że wciąż atakują środki społecznego komunikowania się związane z Ojcem Dyrektorem?

 

Boją się prawdy. Boją się też tego, że Polacy w coraz większym stopniu dostrzegają, że te media „zaprzyjaźnione z rządzącymi” i publiczne, przejęte przez rządzących mówią i pokazują to samo i jakże często w sposób odbiegający od prawdy. Zauważenie tego przez obywateli może skierować ich uwagę właśnie na środki społecznego komunikowania się, z których usłyszą, zobaczą i przeczytają informacje prawdziwe opisujące rzeczywistość. A dotychczasowe doświadczenie dowodzi, iż kto raz zakosztuje prawdy nie będzie chciał poddawać się ogłupianiu. Warto, aby oceniający przypomnieli ostatni okres i porównali relacje z przebiegu posiedzeń sejmowych i senackich komisji ds. kultury, podczas których debatowano nad wdrażaniem cyfryzacji w Polsce. W Telewizji Trwam i w Radiu Maryja posiedzenia te były transmitowane na żywo, w mediach przekazywano odbiorcom krótkie migawki i komentarze-opisy. Dzięki temu, kto chciał mógł się dowiedzieć prawdy, kto zaś dalej tkwi w przekonaniu, że to KRRiT ma monopol na głoszenie prawdy pozostaje w nieświadomości. Można takich przykładów przywołać tutaj wiele. Uważam, że każdego myślącego obywatela stać na odszukanie takich przykładów samodzielnie. Tego właśnie boją się rządzący. Stąd taki niesamowity atak, stąd decyzje dyskryminujące katolików i katolickie środki społecznego komunikowania się.

 

“Wolne media w wolnym kraju” to jeden z okrzyków, jakie skandują dziś Polacy. Panie Profesorze, czy doczekamy się takich czasów, że w wolnym kraju, będziemy mieć całkowicie wolne media?

 

Wiele okrzyków wznosimy podczas naszych marszów, wiele haseł zamieszczamy na transparentach niesionych podczas tego wspólnotowego protestu. Wołamy też, że nie oddamy im Telewizji Trwam i Radia Maryja. Nie damy im zniszczyć naszych wolnych środków społecznego komunikowania się. Tą naszą obecnością w marszach, tych następnych również, bo one nadal trwają, tymi przesyłanymi nadal protestami świadczymy, że wytrwamy w walce o prawdę. Wytrwamy. Chcemy żyć w Polsce wolnej, w której będziemy mieli wolne środki społecznego komunikowania się. Chcemy, aby one budowały w nas miłość do Pana Boga i do naszej Ojczyzny. A czy doczekamy takich czasów? To przede wszystkim od nas zależy. Na pytanie jakiej chcemy Polski odpowiadamy przede wszystkim podczas wyborów. Żeby odpowiedzialnie na to pytanie odpowiedzieć trzeba, abyśmy znali prawdę i zgodnie z nią postępowali. A jak to osiągnąć w wymiarze Narodu? To już oddzielny temat do rozmowy. Na pewno w tym wydatną pomoc udzielają nam środki społecznego komunikowania się. W mediach z manipulowanym przekazem tego nie znajdziemy.

 

Dziękuję za rozmowę
pam

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie