29 listopada 2016

Siódme: Nie kradnij! Kiedy państwo staje się złodziejem?

Ilekroć banda złodziei uchwyci władzę, potrafią oni zagrabić całe państwa, nie ­obawiając się wcale represji prawa, ponieważ czują się silniejsi od prawa. Są to jednostki o skłonnościach oligarchicznych, spragnione tyranii i panowania, a dokonując potwornych ­kradzieży, osłaniają je dostojną nazwą majestatu legalnej władzy i rządu, które są w istocie dziełem rabunku.

 

Gdyby nie lekko archaiczny język, można by uznać powyższe zdania za fragment aktualnego felietonu. Tymczasem jest to urywek z komentarza do Dekalogu, autorstwa Filona z Aleksandrii, filozofa żydowskiego z I wieku po Chrystusie. Tak skomentował on przykazanie Nie kradnij!. Z nowszych czasów przypominają się słowa z piosenki Jacka Kleyffa: Gwatemala nie dostrzega, że elita władzy kradnie.

Wesprzyj nas już teraz!

W tych i innych wypowiedziach, a także w potocznej opinii panującej w naszej własnej „Gwatemali”, kryje się jednak pewna nieścisłość. Kradzież ze strony władzy kojarzy się z nadużyciami jednostkowymi: z łapówkarstwem, ustawianiem przetargów, synekurami, manipulowaniem prawodawstwem. Tymczasem, choć korupcja ma w Polsce duży zasięg, nie w niej leży istota problemu.

Lew ryczący, zgłodniały niedźwiedź

Państwo jako instytucja skłonne jest bowiem wyzyskiwać i gnębić obywateli, a wynikła stąd kasa przyciąga do koryta złodziei i łapówkarzy. I znowu obserwację tę można wywieść ze starożytności. Miarodajności przydaje jej potwierdzenie biblijne. Oto Izraelici zapragnęli powołania króla i stworzenia państwa. Chodziło im o to, by mieć wodza i sędziego, ale prorok Samuel ostrzegł ich tak (1 Księga Samuela 8, 11-18):

Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. […] Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze, i zatrudni pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami.


Wyliczenie świadczeń wobec władzy ma charakter wyraźnie satyryczny i brzmi nader aktualnie. Powszechnym zjawiskiem w dziejach świata jest bowiem nadmierne opodatkowanie w wielu uciążliwych formach. Powszechne jest też bogacenie się rządzących i ich popleczników kosztem poddanych. Formy są oczywiście historycznie zmienne, dziś mielibyśmy na tej liście PIT, CIT, VAT, akcyzę, podatek od nieruchomości, pobór do wojska itd. W każdym jednak razie nadmierne podatki i chciwa biurokracja to cechy współczesnych państw.

Mamy i dalsze teksty biblijne na temat wyzysku przez władzę. Na przykład: Lwem ryczącym, zgłodniałym niedźwiedziem jest władca występny nad biednym ludem. Książę ubogi w rozsądek bogaty jest w zdzierstwo, kto zysków nieprawych nie znosi, dni swe przedłuża (Księga Przysłów 28, 15-16 – wyzysk podatkowy to rozbój i głupota). Złoto bowiem zgubiło wielu i serca królów uwiodło (Mądrość Syracha 8, 2). Król umacnia kraj sprawiedliwością, niszczy je ten, kto podatkami uciska (Księga Przysłów 29, 4).

Wysokie opodatkowanie

Zjawiska takie występują powszechnie i dzisiaj, państwa okradają bowiem obywateli. Założeniem wszelkiego socjalizmu jest zabór majątku i dochodów obywateli przez państwo i dysponowanie nimi. Dziś zasadniczą formą tej kradzieży stało się wysokie opodatkowanie.

Podatki są rzeczą słuszną, gdy służą koniecznym celom państwa, jak zapewnienie potrzebnego wszystkim bezpieczeństwa i ładu prawnego. W tym przypadku wystarczy wymagać, by wysokość podatków była uzasadniona, ich podział sprawiedliwy, a sposób ściągania – prosty. Można też podatki usprawiedliwić, gdy w zamian za nie obywatel otrzymuje świadczenia w należytej jakości i ilości. Gdyby na przykład stosować system bonu (czeku) oświatowego, wypłacanego rodzicom, koszty administracyjne byłyby małe, a istniałaby równość w dostępie do szkoły.

 

Jasne jest jednak, że obecnie tę połowę, czy nawet więcej, środków całego kraju, jaką dysponuje sektor publiczny, wydaje się marnotrawnie. Wynika to ze złych praw, z ogromnych kosztów utrzymania kasty biurokratycznej, z jej nieudolności i z nadużyć. Efekt jest nieproporcjonalny do kosztów. Od strony ekonomicznej jest to złe wykorzystanie zasobów, a od strony moralnej – kradzież i wyzysk.

 

Oszustwo podatków pośrednich

Obywatele państw zwanych propagandowo „opiekuńczymi” myślą, że coś od nich ekstra dostają. W rzeczywistości za pieniądze oddawane w podatkach i składkach mogliby sami sobie kupić to samo, i jeszcze im by sporo zostało. Na takim systemie korzystają tylko otrzymujący specjalną pomoc od państwa: przedwcześni emeryci, fałszywi renciści, nieopłacalne gałęzie przemysłu i rozmaici naciągacze.

Istotnym sposobem okradania obywateli jest powodowanie inflacji, czyli psucie pieniądza. Inflacja powoduje spadek wartości oszczędności, głównym zaś jej źródłem jest zbytnia emisja pieniądza, wynikająca z deficytu budżetowego i z tolerowania walorów bez pokrycia z sektora bankowego. Kradną więc państwa i po części banki oraz kredytobiorcy.

 

Wróćmy jednak do Polski. W krajach komunistycznych państwo kradło wprost, konfiskując majątek: fabryki­, domy, ziemię. W części krajów je zwrócono, w Polsce nie. Komuniści zrabowali, a obecne rządy, jak paserzy, obracają tym majątkiem i tolerują jego rozdrapywanie. Tymczasem nawet dzisiaj możliwy byłby zwrot takiego zabranego majątku w naturze, choćby w formie zastępczej. Zamiast tego proponuje się niewielką rekompensatę pieniężną. Znaczy to, że władza zatrzyma pochodzący z kradzieży majątek, a przy tym okradnie ogół obywateli, zmuszając ich do zrzutki na odszkodowanie.

 

Szczególne znaczenie i ogromny zasięg ma okradanie przez system emerytalny, który polega na tym, że w zamian za wysokie podatki i składki służące finansowaniu emerytur i innych świadczeń, obiecuje się pracującym, że w dalekiej przyszłości inny rząd im z kolei zapłaci. Ponieważ dużą część pieniędzy zabierają inflacja, biurokracja i wsparcie dla wybranych, dlatego nikt, kto pracuje do osiągnięcia wieku emerytalnego, nie dostanie tyle, ile wpłacił w ciągu całego życia. Dużo lepiej by wypadł na oszczędzaniu w banku albo na zakupieniu złota. Dalszy zgubny skutek wysokich podatków i składek to zniechęcanie do posiadania dzieci i w konsekwencji kryzys demograficzny. Przyszłych emerytur nie będzie miał kto płacić.

 

Władza wmawia nam, że oszczędzamy na swoje emerytury. W niektórych krajach tak jest, ale nie w Polsce. Pieniądze z pierwszego filara są wydawane, a z drugiego – wchłaniane przez prywatne instytucje emerytalne, które je w części przejmują, w części trwonią przez złe inwestycje, a najczęściej „inwestują” w obligacje państwowe, co oznacza, że przyszli podatnicy zapłacą te sumy z procentem.

 

Nie wszyscy kradną tak samo

Czy da się z tym cokolwiek zrobić? Wiele razy słyszałem zdanie, że biurokracja jest wszędzie, że tak być musi, że jest z niej pewien pożytek. Mówili to zwłaszcza urzędnicy i politycy. Przypomina się bajka Ezopowa: jeż proponuje lisowi, że go oczyści z kleszczy, a lis na to, że nie warto, bo przyjdą nowe, jeszcze nie napite. Portretuje ona argumentację skorumpowanych biurokratów: inni też będą was okradać.

Tymczasem tak być nie musi, bo istnieją i istniały kraje z małym obciążeniem fiskalnym. Rekord to zapewne USA końca XIX wieku, kiedy wydatki władzy wynosiły 7 procent produktu narodowego (wydatki federalne i stanowe, bez samorządów). Kilkanaście procent wynosiło opodatkowanie we wczesnym cesarstwie rzymskim. Obecnie, mimo zbrojeń, tego typu krajami są Tajwan i Singapur.

Jak widać, taka sytuacja charakteryzuje kraje silne ekonomicznie i praworządne, nieinterweniujące w gospodarkę i niepodejmujące większych zadań socjalnych. Ale nawet w przypadku państw „opiekuńczych” występują znaczne różnice. Wydatki władzy oscylują między jedną trzecią a dwoma trzecimi. W Europie najniższe podatki miała w momencie wchodzenia do UE Hiszpania (spadek po Franco), najwyższe nakłada socjaldemokratyczna i tradycyjnie niechętna wolności Szwecja.

Co dalej?

Zahamowanie wzrostu krajów rozwiniętych przez ostatnie kilkadziesiąt lat oraz obecny kryzys wskazują, że poskromienie biurokratycznych rządów jest konieczne. Inaczej cała cywilizacja europejska może się załamać i zniknąć, ulegając Azji gospodarczo i demograficznie, a potem i militarnie. Nie jest to perspektywa bliska, ale realna.

Nie da się bez końca wydawać więcej, niż się zarabia, przerzucając spłatę długów na następne, coraz mniej liczne pokolenia. Nie da się też bez końca mniej pracować, żądając większych świadczeń. Przypomnijmy zdanie Margaret Thatcher: Problem z socjalizmem polega na tym, że w końcu zabraknie wam cudzych pieniędzy. Jedynym ratunkiem jest więc walka z pazernym układem biurokratycznym. O tyle trudna, że należą do niego w Europie główne partie: i rządzące, i opozycyjne. Z drugiej jednak strony, skoro większa część obywateli na tym systemie traci, mogą oni zrozumieć konieczność walki z nim. Większość ludzi uznaje też przykazanie Nie kradnij!, dlatego odrzucą oni ustrój biurokratyczny jako oparty na kradzieży, jeśli tylko zedrzeć z niego maskę troski o obywatela. Potrzebny jest tu wyraźny głos Kościoła jako obrońcy Dekalogu w życiu społecznym.

Michał Wojciechowski

 

 

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W NR. 8 MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA MAJ/CZERWIEC 2009 R.





Czytaj również: Etyczne aspekty obywatelskiego obowiązku płacenia podatków

 

 

 





Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie