10 października 2016

Siewca kąkolu – o trzech stadiach patologii sumienia

(fot.Daniel Pach / Forum)

Zły mówi niejako ustami siewców kąkolu, że „obrywają cięgi ci tylko, co obstają przy poglądach katolickich, wyrazistych i konkretnych, ale przeterminowanych, narzucających uwierające jarzmo i depczących wolną wolę człowieka, hamujących jego naturalną potrzebę samo-rozwoju i dynamizowania wewnętrznego kapitału” (cokolwiek to znaczy).

 

Stadium człowieka przestraszonego (zdrajca odrzucający Boże przebaczenie):

Wesprzyj nas już teraz!


Człowiek na tym etapie za wszelką cenę dąży do tzw. świętego spokoju. Każdy czasem się boi, tak samo jak każdemu zdarzy się popełnić błąd. Tkwić jednak w błędzie jest rzeczą diabelską. Podobnie jest ze strachem, gdy ten nas sparaliżuje na tyle, że zawstydzeni odwrócimy wzrok od Boga i wydamy Go na pohańbienie, nie broniąc tego co święte i nam powierzone. To etap judasza, który jeszcze nie zdradził, ale nosi się ze swoim zamiarem. W jego sercu przeważa zło, a choroba zaczyna toczyć resztę jego istoty: umysł, ciało… a nawet sięgając duszy. Gdyby tylko się zatrzymał i spojrzał na oblicze Boże – znalazłby w Nim przebaczenie.

 

Stadium człowieka spacyfikowanego (tchórz bez twarzy i bez imienia):

 

Na tym etapie wypaczone sumienie zaczyna się zasklepiać. Dzieje się tak na skutek stałego przyzwalania na zło, czyli notorycznego podpierania się różnymi ideologiami, bardziej lub mniej wiarygodnymi utopijnymi wizjami, w celu bronienia zła. Syn zatracenia, przy każdej sposobności, wycisza lub przytępia swoje sumienie. Mówi kiedy powinien milczeć i milczy kiedy powinien się odezwać, aby np. stanąć w obronie słabszych, prawdy, czy Boga. Ponadto człowiek spacyfikowany zaczyna używać sformułowań, które nic nie znaczą lub znaczą niewiele. Chodzi o pewne deklaracje bez pokrycia, które przychodzi mu składać z łatwością, bądź tak wieloznaczne wypowiedzi, że każdy, bez względu na światopogląd, może odczytać je na swój własny sposób. Potocznie powiedzielibyśmy, że „leje wodę” lub „pływa”.

 

Człowiek taki może poszukiwać taniej popularności. To zwykły tchórz bez twarzy i bez imienia. Mówi tak, żeby nie powiedzieć nic. Zwykle będzie przyjmował postawę dogodną dla siebie, tak aby nie musieć opowiedzieć się po żadnej ze stron. Jest coraz bardziej ślizgi. Człowiek spacyfikowany to po prostu człowiek letni. Bóg brzydzi się jednak takimi ludźmi, mówi bowiem: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Ap 3, 16-17).

 

Stadium człowieka propagatora fałszywych idei (siewca kąkolu):


Jest to stadium, w którym człowiek ma już wypaczone sumienie i pogodził się z takim stanem rzeczy, radząc z tym sobie lepiej lub gorzej. Rozterki pojawiają się coraz rzadziej, ale są przeżywane niezwykle intensywnie. One nie miną, choćby człowiek otoczył się najszczelniejszą skorupą strachu. Człowiek propagator fałszywych idei jest zdeterminowany, aby oddziaływać na innych, pogubionych i zastraszonych. Pragnie mieć swój udział w „kształtowaniu” u nich wątłego sumienia. Np. kobieta, która dokonała aborcji i ma krew na rękach pragnie nakłonić inne kobiety do tej samej zbrodni, aby nie być jedyną, która postąpiła tak okrutnie. To człowiek przewrotny, który chciałby wmówić światu, że najgorsze zło może być czynem szlachetnym, a nadto zasługującym na powszechne uznanie i tak też praktykowanym. Dąży więc do oddziaływania w jak najszerszym stopniu. Co więcej, syn zatracenia, chlubi się z tego, że jest nieuczciwy, przebiegły, że potrafi omamiać innych, czasami wręcz szczyci się tym, że jest na usługach Szatana. To człowiek, który zabrnął bardzo daleko – w najdalsze kręgi piekła. W jego ocenie opowiadanie się po stronie silniejszych, czy wręcz osobowego zła jest nie tylko wynikiem wyrachowanej kalkulacji i opłacalności, ale stawaniem pod sztandarem przyszłego zwycięzcy, a swojego tymczasowego protektora, bynajmniej w jego mniemaniu. Zbieżność celów diabła z jego własnymi interesami jest dostatecznym powodem trwania przy takim stanowisku. Jest to pewna forma zniekształconej lojalności. Dla niego liczy się wyłącznie sukces w dowodzeniu swoich racji, a nie to, czy głosi prawdę. Nie ważne jest też kto go wspomoże w odniesieniu tego sukcesu. Jego serce jest zatwardziałe i nie współczujące – brzydzi się oznakami słabości. Twierdzi, że siła i przemoc muszą odnieść zwycięstwo nad Objawieniem i katolicką nauką  – czymś co w jego ocenie jest staroświeckie, czyli „nie na dzisiejsze czasy” i słabe, czyli takie, które nie ma szans przetrwać, choć czego innego nas uczy historia. To człowiek krótkowzroczny, zgorzkniały i pozbawiony zasad. Nic dziwnego, że jest w stanie w to wierzyć przez długi czas. O sobie twierdzi, że jest jedynie pragmatyczny. Na ogół kieruje się etyką sytuacyjną w każdych okolicznościach, nawet wobec „swoich”, konsekwentnie optując na rzecz relatywizmu. Jest skrajnie wyrachowany i ufa tylko sobie.

 

Mechanizm rozprzestrzeniania się błędnej postawy na innych:


Motywacja u siewcy kąkolu (3 stadium) napędzana jest potrzebą znalezienia stałego źródła usprawiedliwienia swoich błędnych poglądów. Na tym etapie, już nie tylko w swoim własnym przypadku, godzi się na pozostawanie na błędnej drodze, ale także innych chce prowadzić do błędów, utwierdzając ich w tym, żeby nie słuchali sumienia, bo przecież czynią słusznie”. Ojcem kłamstwa jest Szatan. To on jest tym, który nakręca to jako pierwszy. On jest głównym sprawcą grzechu.

Natomiast siewca kąkolu jest jego „synem”, ponieważ podobnie jak on ma podwójny język i upodobał sobie kłamstwo. W innych wyrabia stałe i złe skłonności (wady) do zakłamywania rzeczywistości, np. niedostrzegania dobra, przemilczania świadectw i Tradycji, marginalizowania Magisterium, interpretowania Pisma Świętego na swój własny użytek, czy wreszcie unikania konfrontacji z Objawieniem. Siewca kąkolu żyje tak, jakby historia zaczęła się od jego narodzin i miała się skończyć zaraz po jego śmierci. Żyje chwilą, wyzyskując co i kogo się da. Wyobraża sobie, że los jego wrogów jest w jego rękach, że ma decydujące zdanie w ich sprawie. Lekceważy to, że do Boga należy pierwsze, ale i ostatnie słowo. To ślepy przewodnik ślepych, który posługuje się metodą kar i nagród. Z jednej strony nagradza wszelkie przejawy błędnej i zakłamanej postawy, zgodnej z jego własnymi oczekiwaniami, z drugiej zaś, karze za zachowania i poglądy zgodne z prawdą i nauką katolicką. W ten sposób, w osobie będącej pod wpływem takiego „formatora”, wyrabia przekonanie, że nie warto stawać po stronie dobra i bronić odwiecznej prawdy, bo przecież za to spotyka go nagana i przejawy ostracyzmu społecznego (pewnej izolacji od grup życia i funkcjonowania) oraz doznaje szeregu różnych innych uprzykrzeń i cierpień. Jednocześnie udziela się mu znacznie więcej akceptacji, czy pochwał za dokonywanie wyborów z gruntu złych, nikczemnych, diabelskich np. mieszczących się w ramach poprawności politycznej. Szatan za pośrednictwem ludzi, których zniewolił, usiłuje wpajać, że głoszenie poglądów nijakich i miałkich, a więc bezpiecznych i ugładzonych, staje się bardziej opłacalne przysparza liczniejszych korzyści, niż stawanie po stronie prawdy i że tej po prostu nie warto bronić, bo jest na straconej pozycji. A przecież prawda zwycięży! Zły mówi niejako ustami siewców kąkolu, że „obrywają cięgi ci tylko, co obstają przy poglądach katolickich, wyrazistych i konkretnych, ale przeterminowanych, narzucających uwierające jarzmo i depczących wolną wolę człowieka, hamujących jego naturalną potrzebę samo-rozwoju i dynamizowania wewnętrznego kapitału” (cokolwiek to znaczy). Tak jego słudzy usiłują wyrabiać, przekształcać i deformować sumienia. Powtarzają zatrute jadem słowa, niczym mantrę, że „święty spokój” jest czymś pożądanym, do czego należy dążyć za wszelką cenę, nie zwracając uwagi na wyrzuty sumienia, że sumienie należy podeptać. Masz prawo – sięgaj, bierz i używaj! Im dłużej słucha się tych syrenich śpiewów, tym trudniej o metanoię, czyli zmianę myślenia, autentyczne nawrócenie. Jednak jeśli ona nie nastąpi, a tchórz bez twarzy i imienia (2 stadium) dostatecznie utytła się w brudzie, rozpoczyna się w jego życiu trzeci etap – rozsiewanie błędów. Tak sam staje się siewcą kąkolu i dołącza do swoich braci z zatrutymi sumieniami, jak ząb, który ma nie boleć w momencie, gdy się w nim wierci. Tutaj koło się zamyka. Czerpanie ze złych postaw i bazowanie na fałszywych autorytetach formuje takie same, patologiczne postawy. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone (Mt 7, 16-19). Taki będzie ich koniec.

 

A zatem nie dajcie się omamić i bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu (1 P, 5, 8-9)!

Michał Murgrabia



  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 063 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram