Laboratorium podległe brytyjskiemu ministerstwu obrony wykryło trotyl na zdecydowanej większości z 200 próbek pochodzących z wraku TU-154M, który rozbił się w Smoleńsku – informuje tygodnik „Sieci”.
Próbki te w 2017 roku zostały przekazane brytyjskiemu laboratorium przez Prokuraturę Krajową, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Wesprzyj nas już teraz!
„To informacja skrywana przez śledczych. Dowiedzieliśmy się jednak, że przed kilkoma tygodniami do polskiej prokuratury nadeszło pismo informujące o cząstkowych wynikach badań prowadzonych w Forensic Explosives Laboratory (FEL), podległej brytyjskiemu ministerstwu obrony jednostce specjalizującej się w badaniach kryminalistycznych związanych z materiałami wybuchowymi” – czytamy w nowym numerze tygodnika.
Na próbkach brytyjscy badacze mieli znaleźć ślady substancji używanych do produkcji materiałów wybuchowych. Jak podaje tygodnik, chodzi nie tylko o trotyl, ale też inne substancje składowe.
„Przed laty w tej sprawie kuszono się o definitywne rozstrzygnięcia, mimo że materiał dowodowy mocno je podważał. Dlatego warto się wstrzymać z jednoznacznymi opiniami do momentu przeprowadzenia wszystkich analiz. Podkreślają, że gdy spłyną wszystkie wyniki, prokuratorzy zajmą się ich interpretacją. Być może tylko w tym celu powołają kolejnych specjalistów z zagranicy. To standardowa praktyka” – podsumowują dziennikarze „Sieci” Marcin Wikło i Marek Pyza.
Źródło: wpolityce.pl
ged