21 września 2017

Czy wolno odmówić wynajmu mieszkania homoseksualiście?

(Fot. Daniel Dmitriew / FORUM)

Niegdyś ludzie uważali prawo własności za rzecz niemalże świętą. To gospodarz decydował kto może przebywać w jego domu, a kto jest niegodny i musi bezzwłocznie opuścić posiadłość. Niestety za sprawą bolszewickiego huraganu, jaki przeszedł także przez nasz kraj, doszło w ludzkich umysłach oraz w przepisach do prawdziwego spustoszenia. Dzisiaj prawo własności próbuje się podważać.

 

Na facebookowej stronie lewackiego Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych ukazał się fragment zamieszczonego w sieci ogłoszenia wynajmu mieszkania na krakowskim Ruczaju. Wynajmujący zastrzegł, że nie chce udostępniać lokalu przedstawicielom społeczności LGBT. Warunek wzburzył przedstawicieli OMZRiK – ich zdaniem to „dyskryminacja”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Instytucja zawodowo tropiąca przejawy „nietolerancji” wykazała się przy tym zupełnym brakiem tolerancji dla zasad katolickich. Na pytanie jednego z internautów dotyczące możliwości zgłoszenia Ośrodkowi ewentualnej odmowy wynajmu mieszkania parze żyjącej bez ślubu, OMZRiK odpisał: „To taka sama ciasnota rozumu, jak w przypadku przytoczonego przykładu”.

 

Lewackie poglądy lewaków nie mogą być żadnym zaskoczeniem. Czy jednak rzeczywiście powinniśmy traktować niczym dogmat twierdzenie, że publiczna oferta nie może nikogo wykluczać? Czy właściciel-katolik odmawiający jawnogrzesznikom wynajmu swojego mieszkania będzie musiał liczyć się z prawnymi konsekwencjami?

 

Omawiana sytuacja dotyczy konstytucyjnej wartości, która jest potwierdzona orzecznictwem Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego – to swoboda zawierania umów. W myśl tej elementarnej zasady kontrahent może wybrać z kim chce zawierać umowę, a z kim nie chce. Ta zasada funkcjonowała i nadal funkcjonuje, ale niedawno doszło do precedensowego rozstrzygnięcia, nieznanego wcześniej w polskim prawie. Była to głośna sprawa drukarza z Łodzi. Orzeczenie sądu II instancji, które potwierdziło orzeczenie sądu I instancji stanowi ewidentny wyłom w zasadzie swobody zawierania umów – wyjaśnia w rozmowie z PCh24.pl apl. adw. Maciej Kryczka z Ordo Iuris, który zajmował się sprawą „drukarza sumienia”. Jak dodaje, Instytutu „napisał skargę konstytucyjną na orzeczenie w sprawie drukarza, więc ów precedens nie jest jeszcze do końca rozstrzygnięty”. Wniesienie kasacji w sprawie drukarza zapowiedział niedawno również minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

 

Na chwilę obecną jednak „ogłoszenie w sprawie wynajmu mieszkania, zgodnie z precedensowym orzeczeniem w sprawie drukarza z Łodzi, może narażać osobę na zarzut wykroczenia z artykułu 138 KW” – zauważa mec. Kryczka.

 

W tym przypadku, jak rozumiem, odmowa jest usprawiedliwiana przywiązaniem do wartości chrześcijańskich – podobnie jak w sprawie drukarza, który również motywował działania swoją wiarą, a mimo to sąd uznał, że nie jest to przesłanka istotna do tego, aby uchylić się od  świadczenia usług homoseksualistom – mówi prawnik.

 

Moim zdaniem przywiązanie do zasad katolickich to okoliczność, która powinna uwolnić od odpowiedzialności karnej taką osobę, ale nie wiemy na jakiego sędziego trafimy – jeden sąd może uznać, że wartości chrześcijańskie i oczywista sprzeczność homoseksualnego lobby z owymi wartościami usprawiedliwia odmowę, ale może trafić się sędzia jak ten z Łodzi, który stwierdzi inaczej – dodaje.

 

Warto zauważyć, że w umowach dotyczących wynajmu mieszkania elementami niemal standardowymi są rozmaite formy „dyskryminacji”, od zakazu posiadania zwierząt (co jest pośrednio wykluczeniem ich miłośników) i palenia w lokalu papierosów (co wyklucza palaczy), po otwarte wykluczenia pewnych kategorii najemców, na przykład rodzin z małymi dziećmi. W takich sytuacjach jednak lewackie ośrodki nie podnoszą larum.

 

Niekiedy kontrahent odmawia wynajęcia mieszkania na przykład dużej rodzinie. Ale taka rodzina – zgodnie z zasadą swobody zawierania umów – szuka wtedy innego mieszkania. O ile mi wiadomo taka sprawa nigdy nie znalazła finału w sądzie. Nikt nie robi problemu w takiej sytuacji – zauważa apl. adw. Maciej Kryczka.

 

Swoiste „wykluczenie” nie stanowi zapory nie do ominięcia. Rodziny, które nie wynajęły mieszkania od jednego właściciela, szukają lokum gdzie indziej. Do skutku.

 

Swoboda zawierania umów nie jest więc społecznym problemem. Sztuczny problem powstał za sprawą ideologicznych postulatów homoseksualnego lobby. Postępowcy chcą wykorzystywać wszystkie możliwe okazje, by przekonywać społeczeństwo o rzekomej krzywdzie środowisk LGBT. Analogiczny problem innych grup zupełnie ich nie obchodzi, bowiem kto nie jest homoseksualistą lub cudzołożnikiem, ten nie może liczyć na wsparcie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Gdy natomiast prezentuje źle ukierunkowane skłonności seksualne lub grzeszy w inny sposób, wtedy instytucja staje w jego obronie (co jest z resztą postawą niespójną, gdyż w nazwie Ośrodka nie ma mowy o zachowaniach „homofobicznych” czy innej formie zdrowego sceptycyzmu wobec niemoralnych dróg życiowych).

 

Lewactwo próbuje stosować naciski, by właściciele obiektów rezygnowali ze swoich wymagań dotyczących najemców. Wymagań – co warto podkreślić – jedynie natury obyczajowej. Stosują przy tym medialne napiętnowanie, emocjonalny szantaż, swoisty terror. Po sprawie „drukarza sumienia” istnieje także obawa o konsekwencje natury prawnej. Kto woli mieć „święty spokój”, ten odpuści.

 

Ci, którzy wiele mówią o „tolerancji” i walce z „dyskryminacją” czy „wykluczeniem”, w swojej walce gotowi są sięgnąć po wszystkie metody. Z bolszewicką nienawiścią do własności prywatnej włącznie. „Drukarza sumienia” skazano wszak w oparciu o paragraf, który trafił do Kodeksu wykroczeń w samym środku istnienia komunistycznej „Polski Ludowej”, w latach 70. XX wieku, a służyć miał walce ze… spekulantami.

 

Co więcej, Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych stosuje na swoim Facebooku podobne co komuniści metody – cenzurę. „Od tej pory wszystkie wpisy, których autorzy nie wykonają najmniejszej pracy intelektualnej i/lub nie szanują praw człowieka będą kasowane, a ich autorzy banowani. Nasza cierpliwość się skończyła” – grzmią lewacy, zapewne obawiając się, niczym diabeł święconej wody, prawdziwej dyskusji.

 

Czasy więc mijają, ale lewicowe priorytety nie ulegają zmianie. Niegdyś walczono ze spekulantami w rzekomym interesie proletariuszy. Dzisiejszym proletariatem są homoseksualiści, a „kułakami” ludzie uważający, zgodnie z prawdą, że homoseksualizm nie jest zjawiskiem normalnym. Gdy idzie o interes aktualnie „wyklętego ludu ziemi”, odmienne poglądy nie są brane pod uwagę. W grę wchodzi więc cenzura, a nawet atak na własność prywatną.

 

 

Michał Wałach

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie