Pod wywiadem ze mną w portalu Polonia Christiana na temat św. Andrzeja Boboli, pojawił się komentarz, którego autor zarzuca mi spłycanie historii i misji św. Andrzeja. To nie jest zarzut błahy moim zdaniem i ja się do niego postanowiłem dziś odnieść, bo kwestionuje on cały mój pomysł na opowiadanie historii poprzez losy świętych – pisze Gabriel Maciejewski na swoim blogu „Baśń jak Niedźwiedź”.
W portalu Polonia Christiana ukazał się niedawno wywiad ze mną na temat św. Andrzeja Boboli. Ci którzy kupili ostatni numer „Szkoły Nawigatorów” i przeczytali tekst o św. Andrzeju wiedzą o co chodzi. O to, że do zamordowania Andrzeja Boboli doszło nie dlatego, że kilku Kozaków się upiło i chciało podokazywać z katolickim księdzem, ale z powodów całkiem innych. Pod tekstem, sami możecie to sprawdzić http://www.pch24.pl/-obdarty-ze-skory-na-rzeznickim-stole,22962,i.html pojawił się komentarz, którego autor zarzuca mi spłycanie historii i misji św. Andrzeja. To nie jest zarzut błahy moim zdaniem i ja się do niego postanowiłem dziś odnieść, bo kwestionuje on cały mój pomysł na opowiadanie historii poprzez losy świętych.
Wesprzyj nas już teraz!
Chodzi o to, czy my możemy pisać o świętych w kontekstach politycznych i analizować okoliczności towarzyszące im za życia i w czasie śmierci nierzadko męczeńskiej? To ważne pytanie, myślę, że kluczowe. Odpowiedź tego komentatora brzmi – nie można tak robić, bo to jest spłycanie misji i sprowadzanie jej do gier politycznych. Ja bardzo przepraszam, ale gdyby nie uczestnictwo w owych grach politycznych całej rodziny Bobolów o żadnej misji nie mogłoby być mowy. I możemy sobie do skończenia świata wmawiać, że św. Andrzej wszystko zawdzięczał osobistej pobożności i ćwiczeniom charakteru, ale nie przybliży nas to ani o milimetr do poznania prawdy o jego śmierci. A do tego przecież zmierzamy, do poznania prawdy…
Całość komentarza Gabriela Maciejewskiego czytaj na coryllus.pl