17 listopada 2017

Szokujące słowa podczas watykańskiego sympozjum. Noblista zalecił zmniejszenie liczby ludności

(EFE/Marcelo Sayao )

Tajwański chemik, laureat Nagrody Nobla od wielu lat związany z amerykańskimi uczelniami Berkley i Harvard zalecił – podczas seminarium Papieskiej Akademii Nauk – zmniejszenie liczby ludności, by ułatwić przejście światowej gospodarki na energię odnawialną. Prof. Yuan Tseh Lee mówił, że ograniczenie liczby ludności o połowę do 2050 r., to „trochę ambitny” cel, ale bez jej zmniejszenia, nie ma co mówić o zrównoważonym rozwoju.

 

Podczas seminarium „Zdrowie ludzi, zdrowie planety i nasza odpowiedzialność: zmiana klimatu, zanieczyszczenie powietrza i zdrowie” na Papieskiej Akademii Nauk, które odbywało się w dniach 2-4 listopada w prestiżowym Casina Pio IV w Ogrodach Watykańskich, prof. Yuan T. Lee był jednym z kluczowych mówców.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Odpowiadając na pytanie kanclerza Akademii, biskupa Marcelo Sancheza Sorondo, czy powinna istnieć „hierarchia” rozwiązań, które mogłyby pomóc w uporaniu się z „kryzysem” zmian klimatycznych (globalnego ocieplenia), tajwański profesor z zadowoleniem oznajmił, że liczba dzieci uczęszczających do szkoły podstawowej w jego ojczyźnie spadła z 400 tys. do 200 tys. od 1994 roku.

 

Dalej dopytywany przez bp. Sorondo, czy wprowadzenie energii odnawialnej nie powinno być kluczowe dla walki z klimatem, profesor stanowczo oznajmił, że kluczowe dla walki z klimatem jest zmniejszenie liczby ludności na świecie o połowę do 2050 r. Zmniejszy się wówczas konsumpcja. „Wtedy możemy mówić o energii odnawialnej” – powiedział, co mogłoby być „łatwo” osiągalne. – Ale jeśli nadal będziemy mówić, że populacja powinna wzrastać, konsumpcja i zapotrzebowanie na energię będzie również rosnąć, sądzę wiec, że nie mamy rozwiązania – tłumaczył laureat Nagrody Nobla.

 

Tak naprawdę musimy uświadomić sobie, że przeciążamy Ziemię […]. Nie wierzę, by samochody bezołowiowe, elektryczne jeżdżące po całym świecie można było nazywać postępem. Myślę, że musimy zrobić coś mądrzejszego – odpowiadał biskupowi Sorondo.

 

Uwagi prof. Lee spotkały się z milczeniem. Portal LifeSite rozmawiał później z tajwańskim naukowcem, który został powołany na członka Akademii podczas pontyfikatu Benedykta XVI. Prof. Lee bez ogródek wyjaśnił swoje stanowisko, przypominając że rząd Tajwanu próbował zachęcić pary do posiadania większej liczby dzieci. – Ale myślę, że to nie jest właściwa polityka. Myślę, że powinniśmy pozwolić zmniejszyć się liczbie ludności na Tajwanie – tłumaczył. I dalej: – Mamy zbyt wielu ludzi na świecie, obecnie 7,3 miliarda. Przy tak dużej populacji, która konsumuje tak dużo, potrzeba 1,7 Ziemi lub dwóch Ziemi, aby zaspokoić te potrzeby. Tak więc udajemy, że dzięki zrównoważonemu rozwojowi możemy ograniczyć zużycie energii i możemy osiągnąć zamierzony cel, ale nie jest to właściwe myślenie, chyba że ograniczy się konsumpcję – konstatował.

 

Zapytany wprost, czy jego zdaniem ograniczenie liczby ludności na całej planecie jest ważne, emerytowany profesor University of California-Berkeley powiedział: „Tak, zgadza się. Tak”.

 

Organizator konferencji bp Sorondo poproszony  przez portal o komentarz zaprzeczył jakoby prof. Lee propagował kontrolę populacji. Stwierdził, że chemik mówił o „edukacji w zakresie odpowiedzialności”. – Powiedział wam, że trzeba inteligentnie regulować poczęcia. To nie to samo co stwierdzenie, że potrzeba kontroli urodzeń. Na tym polega różnica – wyjaśniał kanclerz. – Najlepszym sposobem na utrzymanie niskiej liczby ludności jest chrześcijańska rodzina. Oto co mówi – dodał.

Prof. Lee dopytywany przez LifeSite, co jest „najlepszym sposobem” na „zmniejszeni populacji” odparł, że „to oznacza, iż ​​naprawdę musimy zmobilizować się i pomóc Afryce”, poprzez poprawę jakości życia jej mieszkańców, „zapewnienie planowania rodziny poprzez edukację i [przez] powszechne udostępnianie środków antykoncepcyjnych”.

 

– Z pięciu urodzonych dzieci (w Afryce) troje jest nieplanowanych, więc musimy to zmienić – powiedział uczony, ubolewając, że „żadne działanie nie jest [podejmowane] przez ONZ w celu naprawienia tego.”

„Lepsze planowanie wymaga zapewnienia bezpieczeństwa, zatrudnienia, lepszej edukacji i infrastruktury oraz szerszego udostępnienia środków antykoncepcyjnych” – tłumaczył dalej. Prof. Lee przyznał także, że „byłoby wielkim wyzwaniem dla katolików, gdyby papież Franciszek powiedział, że powinni brać środki antykoncepcyjne”.

 

Długoletni członek Papieskiej Akademii Nauk wyraził nadzieję, że Franciszek zmieni nauczanie Kościoła w sprawie antykoncepcji. Dodał, że nie wie jednak, czy tak się stanie i czy Ojciec święty będzie na to otwarty.

 

„Aborcja to zupełnie inna sprawa” – mówił uczony, który uważa , że akceptacja przez Kościół antykoncepcji byłaby „wielką zmianą” bardzo pożądaną.

 

Bp Sorondo komentując te słowa zauważył, że profesor Lee nie wypowiedział ich na konferencji, więc są one bez znaczenia. Kanclerz Akademii przekonywał nawet, że „Katechizm Kościoła Katolickiego wskazuje, iż musimy regulować liczbę urodzeń […] To część doktryny społecznej. […] I dlatego mówię, że rodzina chrześcijańska jest najlepszym sposobem kontrolowania populacji […], ponieważ nie chodzi jedynie o posiadanie dzieci, ale o ich wykształcenie”. 

 

Katechizm stwierdza, że ​​regulacja urodzeń jest jednym z aspektów odpowiedzialnego rodzicielstwa, ale wyklucza uciekanie się do moralnie niedopuszczalnych środków np. sterylizacji czy sztucznej antykoncepcji. Małżonkowie, kiedy z jakichś ważnych powodów muszą odłożyć poczęcie, muszą się upewnić, by nie wynikało to z „samolubstwa”.

 

W seminarium brał udział także prof. Jeffrey Sachs, dyrektor Instytutu Ziemi na Columbia University, a z ramienia ONZ – szef SDSN (Sustainable Development Solutions Network), która przygotowuje szczegółowe plany wdrażania Agendy 2030. Ten bliski współpracownik George’a Sorosa i guru „globalnego ocieplenia” w rozmowie z LifeSite – jeszcze przed wystąpieniem prof. Lee – zaprzeczył, jakoby ​​seminarium miało coś wspólnego z „kontrolą populacji.” Notabene stwierdził, że termin ten trudno nawet „zdefiniować.” – Jeśli masz na myśli kontrolę dostępu do środków antykoncepcyjnych, zauważ, że większość ludzi spoza Kościoła i wielu w jego środku, popiera to – stwierdził.

 

Prof. Sachs w 2015 roku pisał, że dobrowolne zmniejszanie współczynnika dzietności jest niezbędne dla zrównoważonego rozwoju. Wskaźniki płodności muszą spaść z obecnego poziomu, albo „Ziemia nie będzie w stanie tego wytrzymać”.

 

Ograniczenie populacji świata poniżej obecnego poziomu do końca obecnego wieku byłoby „preferowanym” rezultatem, dodał Sachs, ponieważ „ułatwiłoby to zaspokojenie społecznych, gospodarczych i środowiskowych potrzeb oraz celów ludzkości”.

 

Prof. Sachs ubolewał, że „jedynym miejscem”, w którym wzrost liczby ludności wciąż jest wysoki, jest Afryka Subsaharyjska, region, w którym propagował „edukację dziewcząt o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym oraz o możliwościach antykoncepcji”.

 

Profesor jest przekonany, że Kościół cieszy się, z obniżenia współczynników dzietności. – Kościół już dawno to zrozumiał, że jest to bardzo istotna i możliwa do przyjęcia kwestia.[…] Każdy może przeczytać Humanae Vitae i przekonać się, że Kościół uznaje zarówno znaczenie, jak i prawo odpowiedzialnego rodzicielstwa. Kwestią pozostaje jedynie jakaś metoda antykoncepcji – tłumaczył ostatnio reporterowi LifeSite. Gdy ten zwrócił uwagę, że Kościół sprzeciwia się „mentalności antykoncepcyjnej niezależnie od zastosowanych metod,” Sachs odparł: – To może być pańska interpretacja. To niekoniecznie interpretacja wielu ludzi tutaj.

 

Propagator Agendy 2030 zaprzeczył też, jakoby był zwolennikiem aborcji i by miała ona coś wspólnego ze zrównoważonym rozwojem. – Nie jestem zwolennikiem wszystkiego, co wymuszone – podkreślił Sachs.  Proszony o komentarz bp Sorondo, bronił prof. Sachsa.

 

W seminarium brał udział również prof. Peter Raven, botanik z kalifornijskiej uczelni Berkley. Zaznaczył on w rozmowie z LifeSite, że „wzrost populacji jest bardzo trudnym problemem dla Kościoła.” – [Wzrost liczby ludności ] oczywiście ma duży wpływ na środowisko. Z drugiej strony Kościół katolicki, podobnie jak wiele innych chrześcijańskich religii, nie akceptuje antykoncepcji (…) To oznacza, że ​​musi to być kwestia wyboru, kwestia wyboru kobiet. W rzeczywistości katolickie kraje świata są teraz najwolniej rozwijającymi się państwami na świecie – mówił.

 

Raven, który jest członkiem Akademii od 1990 r. stwierdził, że to od kobiet będzie zależeć spadek liczby dzieci, bo „mają większą władzę i dokonują wyborów, ile dzieci chcą mieć i jak prowadzić swoje życie.” Długoletni członek Akademii dodał, że „musi istnieć stabilna i zrównoważona liczba ludzi na świecie,” a Kościół „znajdzie sposób, by zrobić to bez kompromitowania się.”

 

Dodał, że Kościół może się zmienić i że trzeba „znaleźć nasze własne drogi moralne”. Przypomniał, że Franciszek powiedział, iż „nie trzeba mieć dużej liczby dzieci, aby być chrześcijaninem” i „nie trzeba rozmnażać się jak króliki”.

 

 

Źródło: lifesitenews.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram