11 marca 2019

Protesty w Algierii: obawy o sukcesję władzy i konsekwencje dla Europy oraz USA

(Prezydent Algierii Abdelaziz Bouteflik. źródło: wikimedia.org)

Od kilku tygodni przez Algierię przetacza się fala demonstracji, które stale przybierają na sile. Protesty są wynikiem sprzeciwu znacznej części obywateli wobec kandydatury ciężko chorego, ale mimo to ubiegającego się o piątą kadencję w wyborach prezydenckich – Abdelaziza Bouteflika. Głosowanie zaplanowano na kwiecień.

 

Antyrządowe protesty są największym przejawem gniewu publicznego w kraju Afryki Północnej od czasu Arabskiej Wiosny i największym zagrożeniem dla 20-letnich rządów Boutefliki, a właściwie elity stojącej za nim.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dziesiątki tysięcy demonstrantów wyruszyło w piątek na ulice stolicy i innych miast w Algierii trzeci tydzień z rzędu. Wielu zaczęło maszerować jeszcze przed końcem cotygodniowych modlitw. Protesty – jak podaje „The New York Times” – zorganizowano w dużej mierze za pośrednictwem mediów społecznościowych.

 

Demonstracje były raczej spokojne, chociaż policja użyła gazu łzawiącego, aby rozpędzić uczestników marszy. Aresztowano prawie 200 osób.

 

Niektórzy długoletni sojusznicy prezydenta Boutefliki wyrazili poparcie dla demonstracji, „ujawniając pęknięcie wśród rządzącej elity długo uważanej za niepokonaną” – twierdzi agencja Reutera.

 

Zintensyfikowanie demonstracji miała wywołać decyzja 82-letniego prezydenta, który sześć lat temu doznał poważnego wylewu, o ponownym udziale w wyborach zaplanowanych na 18 kwietnia.

 

Bouteflika „jest praktycznie nieobecny w oczach opinii publicznej”. Zdaniem licznych analityków, jest on wykorzystywany od 2013 r. jako „marionetka” de facto rządzącej zakulisowo grupy cywili i wojskowych.

 

Protesty początkowo rozpoczęły się jako demonstracje prowadzone przez studentów. Z czasem dołączyły do nich osoby w różnym wieku i wykonujące różne zawody, które nigdy wcześniej nie były politycznie aktywne np. prawnicy czy lekarze – sugerowała stacja CNN.

 

Niektórzy już snują wizję wybuchu kolejnej arabskiej wiosny, nawiązując do zdarzeń z 2011 r., które doprowadziły do obalenia przywódców sąsiedniego Egiptu, Tunezji i Libii.

 

Wówczas władze algierskie „zareagowały aktywnie na demonstracje prowadzone głównie przez zawiedzioną bezrobotną młodzież” – komentuje „Financial Times”. Jednak – jak dodaje gazeta – „dzisiejsze protesty przybrały znacznie bardziej narodowy charakter, łącząc młodych i starych, bogatych i biednych, mieszkańców wielkich miast i mniejszych miasteczek”.

 

Abdelaziz Bouteflika jest wspierany przez Zachód i oligarchię wojskową. By zapobiec eskalacji demonstracji, rząd tymczasowo zamknął uniwersytety.

 

Algieria odzyskała niepodległość w 1962 r. po długotrwałej wojnie z Francją,  która kosztowała życie ponad milion osób. Jednak kraj zawsze musiał się liczyć z interwencja zagraniczną. Algieria posiada ogromne zasoby mineralne i ma ważne znaczenie geopolityczne.

 

W rzeczywistości były kolonizator wciąż decyduje o losach kraju, narzucając z góry wcześniej wyznaczone władze. Francuzi korzystają z bogatych zasobów ropy i gazu.

 

Algierczycy – jak sami wskazują – wyszli na ulice, aby odsunąć od władzy marionetkowego prezydenta i wybrać prawdziwego przywódcę. Miałby on przeprowadzić kraj przez trudne czasy i zainicjować ważne reformy. Sprzeciwia się temu Paryż.

 

Algieria po krwawej i brutalnej wojnie o niepodległość pozostała ściśle związana gospodarczo z Francją. To Algierczycy stanowili główne źródło „tymczasowych” pracowników francuskich fabryk. Gdy zapotrzebowanie na silę roboczą zmniejszyło się, Francja przyjęła przepisy zezwalające na łączenie rodzin. Obecnie w kraju nad Sekwaną mieszka około trzech milionów Algierczyków z francuskim lub podwójnym obywatelstwem.

 

Stosunki Francji z rządem Algierii są uprzywilejowane. Każdy prezydent Francji składa państwową wizytę w Algierii już w pierwszym roku urzędowania. Handel jest ważny dla obu stron. Algieria odgrywa też kluczową rolę we francuskiej polityce afrykańskiej, ponieważ graniczy m.in. z Mali, Nigrem i Libią. Francuzi obawiają się destabilizacji kraju.

 

Abdelaziz Bouteflika, który obecnie rzadko pojawia się publicznie, jeśli wcześniej nie zostanie obalony, najpewniej wygrałby wybory, ponieważ partia rządząca ma pełną kontrolę nad dostępem do głosowania i liczeniem głosów.  

 

Przeciwko temu protestują Algierczycy. Ostatnio także wśród elity rządzącej pojawiło się pęknięcie. W kraju istnieje potężny aparat państwowy powiązany z armią, ale nie ma silnych partii politycznych.  

 

Islamiści wygrali pierwszą rundę wyborów parlamentarnych w 1991 r., która sprowokowała armię do przeprowadzenia zamachu stanu, inicjując brutalną wojnę domową. Sześć lat później partia związana z armią wygrała wybory parlamentarne, a w 1999 r. Bouteflika wygrał wybory prezydenckie i ogłosił amnestię w celu zjednoczenia wszystkich sił.

 

Bouteflika związany z awangardą ruchu wyzwoleńczego Algierii z lat 60., który odegrał pojednawczą rolę po wojnie domowej w latach 90., a obecnie służy jako marionetka reżimu powszechnie postrzeganego jako skorumpowany, znajduje się na szczycie struktury władzy. Nikt nie wie, co się stanie, jeśli zostanie on usunięty.

 

Rząd prezydenta Emmanuela Macrona w zeszłym tygodniu wezwał swojego ambasadora na konsultacje. Regionalni analitycy wskazują, że chociaż islamiści nie są tak popularni, jak w latach 90., to jednak nie wiadomo jaki jest ich faktyczny wpływ.

 

Ich zdaniem, Arabska Wiosna, która doprowadziła ostatecznie do wojskowej dyktatury w Egipcie i wyniszczającej wojny domowej w Syrii, nie wydaje się grozić Algierii. Podobnie, jak rozpad kraju na wzór Libii po obaleniu Mohamara Kaddafiego. Jednak Algieria nie ma dobrych wzorców, z których mogłaby czerpać.

 

Francusko-algierski pisarz Boualem Sansal w niedawnym wywiadzie dla „Le Figaro” chwalił masowe demonstracje. Zauważył, że Algieria jest bogatym krajem z dużą liczbą wykształconych i utalentowanych ludzi. Ale pytał: „jak przejść do następnego etapu, organizowania wolnych wyborów, naprawiania szkód wyrządzonych przez 57 lat dyktatury i korupcji, mobilizując kraj do pracy, dostarczając wzorców społecznych do naśladowania? Kto to poprowadzi? Kolejny Bouteflika wyprodukowany w laboratorium służb bezpieczeństwa? Komitet bezpieczeństwa publicznego? Pomocny prorok?”.

 

Sansal ostrzegał, że w Algierii jest sporo liczba islamistów, którzy zawsze czekają na dogodny moment, by przejąć władzę. Są liczni, zorganizowani i zdeterminowani, a Algieria jest konserwatywnym krajem muzułmańskim.

 

Rząd wydał miliardy, próbując przeciwstawić się rozwojowi „prawdziwego” islamu, budując niezliczone klimatyzowane meczety, by rywalizować z ekstremistami.  Ogromne rzesze społeczności poświęcają czas na różne codzienne rytuały  modlitewne i nie „uwspółcześniają się”.

 

Sansal przewiduje, że w razie, gdyby islamiści próbowali przejąć kontrolę nad krajem, armia nie zawiedzie, bo jest zdecydowana stawić opór wszelkim islamistycznym wyzwaniom. Jednak, jak przyznaje, armia nie wygrała wojny domowej w latach 90 i islamiści nigdy nie zostali pokonani politycznie.

 

Gdyby Algieria pogrążyła się w chaosie, odczułaby to bardzo Francja, a wraz z nią także inne kraje europejskie, zwłaszcza te położone na południu kraju. Nie bez znaczenia byłoby to dla relacji krajów Europy Wschodniej z Rosją.

 

Wojna domowa spowodowałaby ogromny wzrost migracji. Wśród migrantów byłaby duża liczba islamistów, a nielegalna imigracja oznaczałaby, że Francuzi nie byliby w stanie kontrolować wszystkich, którzy przedostaliby się do ich kraju. Obecnie już niektóre dzielnice są swoistymi republikami islamskimi.

 

Prezydent Macron przyznaje, że Algieria może stać się górą lodową, która pogrąży jego prezydenturę, wywołując obawy o dalszą islamizację Francji. Oficjalnie Paryż powtarza swoje poparcie dla algierskiego samostanowienia, obawiając się, że Algierczycy dokonają wyboru, który pozbawi Francję cennego partnera strategicznego i uwolni falę migracji, której nie sposób sobie wyobrazić.

 

Gospodarka Algierii znajduje się w stanie stagnacji. Analitycy przewidują dalszy wzrost bezrobocia w tym roku. W sytuacji braku klarownej sukcesji władzy i utrzymującej się stagnacji gospodarczej, może dojść do dalszej niestabilności, która będzie miała znaczące konsekwencje także dla amerykańskich interesów antyterrorystycznych i stabilności regionalnej.

 

Brutalne ekstremistyczne organizacje zalały Afrykę Północną oraz Saharę w ostatniej dekadzie, Algieria była regionalną fortecą antyterrorystyczną. Jednakże problemy wewnętrzne mogą odwrócić uwagę rządzących od działań antyterrorystycznych i otworzyć szeroki obszar geograficzny, pozwalając dżihadystom na swobodne operowanie w terenie i potencjalne przemieszczanie się bez przeszkód do Europy.

 

Bez względu na to, czy elity wymienią następcę, pierwszy prezydent Boutefliki spotka się z kryzysem legitymizacji. Przez ostatnie pięćdziesiąt lat algierscy przywódcy wykorzystywali wojnę Algierii przeciwko Francuzom jako legitymizującą opowieść i nie stworzono żadnej alternatywy, aby ją zastąpić. Bouteflika jest ostatnim przywódcą mudżahedinów, weteranów wojny o niepodległość w Algierii. Zwolennicy jego rządu starają się stworzyć nową opowieść o spuściźnie Boutefliki. Jednak „bouteflikalizm” jest niewyraźną mieszanką nacjonalizmu, protekcjonizmu, socjalizmu i etatyzmu. Nie jest tak pociągający, jak historia bojowników o wolność.

 

Tymczasem partie opozycyjne przyjmują różnorodne narracje: berberyjską, islamistyczną, trockistowską i nie zdobyły wielu wyborców.

 

To mudżahedini wciąż cieszą się dużym poparciem i sentymentem. W rzeczywistości punktem zwrotnym w ostatnich protestach było dołączenie do nich Djamila Bouhireda, sławnego bojownika o niepodległość.

 

Wobec braku legitymizującej narracji, następny prezydent Algierii raczej nie będzie cieszył się szerokim poparciem.

 

Z powodu chaosu w Algierii ucierpi sektor naftowy i gazowniczy, który odpowiada za około 30 procent produktu krajowego brutto (PKB), 60 procent dochodów budżetowych i 95 procent dochodów z eksportu. Przychody w państwowej firmie energetycznej Sonatrach spadły z 76 mld dol. w 2008 r. do 33,2 mld dol. w 2017 r. Z powodu spadku cen energii – w następstwie katastrofy cenowej w 2014 r. – i wzrostu krajowego zużycia energii, co również doprowadziło do zmniejszenia wolumenów dostępnych na eksport, rząd, by zrekompensować spadek dochodów wykorzystał aż 50 proc. rezerw walutowych.

 

Państwo jest niewydolne. Inflacja i towarzyszący jej wzrost kosztów życia irytuje mieszkańców. Protesty w całym kraju dotyczą braku podstawowych usług, takich jak edukacja, elektryczność, opieka zdrowotna, mieszkania, emerytury i zaopatrzenie w wodę.

 

Wojsko i organy ścigania stosują przemoc wobec obywateli, Amerykanie obawiają się, że przemoc przeciwko protestującym może zjednoczyć Algierczyków przeciwko rządowi, rozpoczynając nową erę niestabilności. Wpłynie to z kolei nie tylko na zwalczanie ekstremistów w Afryce, ale także na dostawy ropy i gazu do Europy, głownie do Francji i Włoch.

 

Konflikt w Algierii może również spowodować epizodyczne zakłócenia w sektorze naftowym i gazowym, zarówno z powodu złego zarządzania, jak i ataków terrorystycznych, co będzie miało poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. W pierwszej połowie 2018 r. 10,7 proc.  całkowitego importu gazu spoza UE pochodziło z Algierii. Zakłócenia w tej podaży mogłyby skłonić kraje UE do większego uzależnienia od rosyjskich dostaw gazu – i tak jak w 2014 r. – Moskwa nie wahałaby się upolitycznić europejskiego eksportu. Zwiększona zależność Europy od rosyjskich dostaw gazu dałaby Moskwie większy wpływ na europejskich sojuszników Stanów Zjednoczonych.

 

Kryzys przywództwa w Algierii może również dotknąć kraje Zatoki Perskiej, komplikując politykę amerykańską na linie Bahrajn, Egipt, Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie z jednej strony a Katarem i Algierią z drugiej. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie mogą próbować finansować grupy Madkhali Salafi w Algierii, tak jak obecnie robią to w Libii, a Katar mógłby kierować wsparcie dla grup Ikhwani. Zaangażowanie „dobroczyńców” z Zatoki wzmocniłoby napięcia między zwalczającymi się frakcjami w Algierii, które do tej pory były „uśpionymi aktorami politycznymi”. A to przedłużyłoby kryzys przywództwa.

 

Rządy europejskie wyraziły również obawy, że algierski kryzys przywództwa doprowadzi do szerszych niepokojów społecznych i potencjalnych aktów przemocy w całym regionie. Spowoduje wzrost migracji nie tylko z samej Algierii, ale także z innych części Sahelu i Sahary.

 

Źródło: yenisafak.com / cfr.org / theweek.co.uk / al.-momitor.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram