21 czerwca 2017

A na imię będzie miał Jan!

Opis wydarzeń towarzyszących zapowiedzi pojawienia się oraz narodzin św. Jana Chrzciciela są niemal gotowym materiałem na całkiem nieźle zapowiadający się thriller. Na szczęcie mają one swój happy end. Nie mogło być jednak inaczej, dotyczą bowiem człowieka o którym powiedziano, że jest „największy spośród narodzonych z niewiast”.

 

Strach i zdumienie jakie zapanowały pośród śledzących niepospolite znaki towarzyszące pojawieniu nie na świecie Jana Chrzciela musiały być z pewnością niemałe. Już sam fakt, iż posunięci w latach Zachariasz i będąca niepłodną Elżbieta, mieli zostać rodzicami wskazywał, że bez wątpienia coś się szykuje…

Wesprzyj nas już teraz!

 

Cóż zatem dopiero powiedzieć o nagłej utracie mowy przez pełniącego godność kapłańską Zachariasza? W jaką konfuzję wprawiła krewnych i znajomych również sprawa wyboru imienia dla nowonarodzonego dziecięcia? Przecież jak mówi Pismo nie było w rodzie Zachariasza nikogo, kto nosił imię Jan!

 

Dobrze, że śledzący z uwagą te wydarzenia nie byli świadkami rozmowy Zachariasza ze stojącym przed Bogiem aniołem Gabrielem, który został posłany aby obwieścić nowinę o narodzinach Jana. Można się spodziewać, jak zareagowaliby na fakt, iż Zachariasz związany język kapłana był karą, za to „nie uwierzył słowom, które się spełnią w swoim czasie”.

 

Warto przypomnieć, że w równie spektakularny sposób mowa została przywrócona Zachariaszowi. Wówczas to dopiero „padł strach na wszystkich ich sąsiadów”. Te wydarzenia już wkrótce stały się głośne w Judei, a jak mówi Pismo „wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim”.

 

Przytoczony opis – zawarty na kartach Łukaszowej Ewangelii – stanowi dla wielu ze współczesnych poważne wyzwanie. Dlaczego? Bowiem ukazuje świat biegunowo im daleki. Świat, w którym ingerencja Boga w losy poszczególnych ludzi i całych społeczności jest faktem powszechnie akceptowanym, a jej realności jest oczywista! Tymczasem współcześni żyją tak jakby Boga nie było! Niestety także wielu spośród uważających się za chrześcijan, z trudem lub wcale nie przyjmuje tej oczywistej dla Elżbiety i Zachariasza prawdy, według której Bóg-Stworzyciel świata nie ukrywa swego oblicza za chmurą, i nie ogranicza swej mocy tylko do kościelnych zabudowań.

 

Układanie swego życia niejako obok Bożych Praw stało się dziś rozpowszechnionym modelem przeżywania codzienności. Różnego autoramentu kuglarzom i koryfeuszom pseudonauk udało się wmówić ludziom, że historia wolna jest od Bożej obecności. Dlatego też tak ważnym jest, aby katolicy umieli pójść pod prąd temu trendowi. Realizacji tego niełatwego zadania niech towarzyszy orędownictwo świętego Jana Chrzciela oraz wypowiadane przez kapłana w Wielką Sobotę słowa:

 

Chrystus wczoraj i dziś:

Początek i koniec,

Alfa i Omega.

Do Niego należy czas i wieczność.

Jemu chwała i panowanie

przez wszystkie wieki wieków.

 

 

Łukasz Karpiel

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie