W zakończonych w środę przedterminowych wyborach parlamentarnych zwycięstwo odniosła koalicja socjaldemokratyczna SDSM byłego premiera Zorana Zoeva. Na ugrupowanie to zagłosowało 36 proc. Macedończyków. Tuż za nią z 34-procentowanym poparciem znalazła się prawicowa, nacjonalistyczna koalicja VMRO-DPMNE Christiana Mickoskiego.
Wybory potwierdziły też coraz silniejszą pozycję partii pro albańskich. DUI, największa w Macedonii Północnej partia mniejszości albańskiej oraz Stowarzyszenie Albańczyków otrzymały razem ponad 20 proc. głosów.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak odczytać wynik macedońskich wyborów? Bardzo nieznaczną większość będzie mieć w parlamencie proeuropejska koalicja socjaldemokratów, która zapewne kontynuować będzie rozmowy akcesyjne z Brukselą nt. wejścia Macedonii Północnej do UE. Sporo do powiedzenia będą mieć nacjonaliści z VMRO-DPMNE, którzy ostro krytykują zarówno porozumienie w Grecją zmieniające nazwę państwa, wpływy będącej w UE sąsiedniej Bułgarii oraz walczą z albanizacją (coraz liczniejsza mniejszość albańska wyznaje umiarkowany islam). W końcu nie można także lekceważyć silnej pozycji samych Albańczyków (trzy partie zdobyły około 20 proc. głosów).
Początkowo pierwsze po zmianie nazwy kraju wybory parlamentarne miały odbyć się 12 kwietnia. Jednak podobnie jak w wielu krajach, pandemia koronawirusa spowodowała ich przełożenie. W Macedonii Północnej, kraju liczącym niewiele ponad 2 mln ludności, odnotowano 3500 przypadków zakażenia Covid-19. Kilka tysięcy osób przebywa w samo izolacji. To z tego powodu macedońskie wybory znacząco różniły się od poprzednich. Ich formuła była wyjątkowo nowatorska. Tak naprawdę wybory trwały aż trzy dni.
W pierwszym dniu głosowały osoby, które przebywają na kwarantannie i te z dodatnim wynikiem testów na Covid-19. W drugim – osoby starsze oraz inwalidzi i przewlekle chorzy. W środę natomiast, która ogłoszona została dniem wolnym, do urn poszła pozostała część Macedończyków. Władze mają nadzieję, że taki, bezprecedensowy przebieg wyborów, nie przyniesie gwałtownego wzrostu zakażeń koronawirusem.
Chrystian Ślusarczyk