10 października 2017

Roberto de Mattei w odpowiedzi na zarzuty wobec Correctio filialis: nie można iść na kompromis ze złem

(fot. flickr / Cristian Bortes www.eyeem.com/bortescristian)

Nie milkną echa będącego synowskim napomnieniem w sprawie szerzenia herezji listu Correctio filialis zaadresowanego do Ojca Świętego Franciszka. Na jego temat wypowiedział się – w lekceważący sposób – Greg Burke, rzecznik Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Polemikę z nim podjął profesor Roberto de Mattei.

 

25 września, dzień po publikacji dokumentu Correctio filialis skierowanego do papieża Franciszka, Greg Burke, rzecznik watykańskiego Biura Prasowego, z protekcjonalną ironią zakwestionował wiadomość rozpowszechnianą przez włoską agencję prasową Ansa, która donosiła, że dostęp do strony internetowej Correctio został zablokowany przez Stolicę Apostolską: „Czy naprawdę państwo myślą, że zrobilibyśmy to dla listu podpisanego 60 nazwiskami?”. Dyrektora biura prasowego, który ocenia inicjatywy na podstawie liczby „wyznawców”, może zainteresuje, że www.correctiofilialis.org osiem dni po umieszczeniu w sieci odnotowała ponad 180 tysięcy indywidualnych wejść oraz 330 tysięcy odsłon strony.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Odwiedzający pochodzą z 200 różnych krajów na pięciu kontynentach. Włochy i Stany Zjednoczone wiodą prym, jeśli chodzi o liczbę wejść. Ponadto do listu z napomnieniem skierowanym do papieża Franciszka przez 62 uczonych dołączyło 3 października 216 teologów, księży, profesorów i uczonych wszystkich narodowości, których podpisy są widoczne na stronie. Oprócz tego są tysiące zwolenników umieszczających swoje podpisy na oficjalnej stronie albo innych stronach katolickich czynnie wspierających inicjatywę: onepeterfive.com, lifesitenews.com, katholisches.info. Guido Mocellin na łamach „Avvenire” z 27 września musiał przyznać, że w „kościelnej blogosferze”, dzięki „nowoczesnej stronie w sześciu językach”wpisy na temat synowskiego napomnienia”, skierowanego do papieża Franciszka „z powodu propagowania herezji”, były najbardziej widoczne w ciągu ostatnich kilku dni: stanowiły one 30% wszystkich tych, które byłem w stanie uwzględnić pomiędzy sobotą (24 września) a poniedziałkiem (26 września).

 

Jeśli chcemy pozostać przy liczbach, to liczba kardynałów, biskupów i teologów, którzy przeciwstawili się Correctio, broniąc Amoris laetitia, jest marginalna. Nawet kardynał i zarazem sekretarz stanu, Pietro Parolin, najbliżej związany z papieżem Franciszkiem, zajął stanowisko równego dystansu, ogłaszając, że „ludzie, którzy się nie zgadzają, wyrażają głośno swoją różnicę zdań, ale należy ją przedyskutować, aby spróbować się nawzajem zrozumieć”.

 

To, czego najbardziej brakuje, poza liczbami, to istotnych argumentów w próbach odpowiedzi na Correctio. Najpoważniejszą taką próbę, która bliska jest niemal ekwilibrystyce sofistów, podejmuje 3 października członek parlamentu i filozof Rocco Buttiglione na stronie Vaticaninsider. Główny passus Amoris laetitia, krytykowany przez sygnatariuszy Correctio, według Buttiglionego jest „czymś zdecydowanie tradycyjnym, czego wszyscy uczyliśmy się w dzieciństwie z Katechizmu Kościoła Katolickiego i to nie tylko nowego katechizmu św. Jana Pawła II, ale także starego katechizmu Piusa X”. To prawda – przyznaje Buttiglione, że jest „zupełnie niemożliwe udzielanie Komunii św. tym, którzy znajdują się w stanie grzechu śmiertelnego (a jest to reguła prawa Bożego, a zatem niepodważalna), ale jeśli z powodu braku wykształcenia czy celowej zgody nie ma grzechu śmiertelnego, z punktu widzenia teologii moralnej Komunia może być udzielona nawet osobom rozwiedzionym i znajdującym się w ponownych związkach”.

 

Dla Buttiglionego, podobnie jak dla zaufanego teologa papieża Bergoglio – Jego Eminencji Victora Manuela Fernàndeza – podstawowym problemem będzie problem „poczytalności” uczynków. Poczytalności, która będzie nieobecna w olbrzymiej większości kohabitacji more uxorio, gdyż konkretne sytuacje, w jakich takie pary żyją, osłabiają ich świadomość i nade wszystko sprawiają, że w ich przypadku przestrzeganie prawa Pana staje się praktycznie niemożliwe. Z tym Sobór Trydencki, nie ulegając żadnej ckliwości, się nie zgadza, a jest to ten sam sobór, który rzuca anatemę na twierdzących, „że przykazania Boże są dla człowieka usprawiedliwionego niemożliwe do zachowania. (…) Bóg bowiem nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując napomina, abyś czynił to, co możesz, prosił o to, czego nie możesz, i pomaga, abyś mógł“ (Sesja 6, rozdz. 11).

 

Z drugiej strony biskupi, stosujący nauczanie papieża Franciszka, nie inspirują się ani katechizmem Piusa X, ani nowym katechizmem Jana Pawła II. W ich diecezjach rozwiedzeni żyjący w ponownych związkach, doskonale świadomi swojej sytuacji domagają się Komunii, a zgodnie z Amoris laetitia dopuszcza się Komunię dla nich jako uzasadnione prawo.

 

Aby usprawiedliwić tę niemoralną praktykę, doszliśmy do zafałszowania myśli św. Tomasza z Akwinu. Jednakże odważny włoski moralista, który podpisał Correctio, Alfredo Morselli, wykazał 3 października na blogu Messainlatino niemożliwość pogodzenia adhortacji papieża Franciszka z doktryną św. Tomasza. Morselli nawiązuje do niedwuznacznych fragmentów Doktora Anielskiego, które stwierdzają coś przeciwnego do § 301 Amoris laetitia: „Dobra intencja nie jest wystarczająca, by określić dobro czynu: ponieważ dany czyn może sam w sobie być zły i w żaden sposób nie może stać się dobry” (Super Sent., lib. 2 d. 40 q. 1 a. 2 co.). „Istnieją pewne (ludzkie działania), które zawierają deformację nieodłącznie z nimi związaną, jak cudzołóstwo i inne rzeczy tego typu, których w żaden sposób nie można uważać za moralnie dobre” (Quodlibet IX, q. 7 a. 2 co.).

 

W zgodzie z autentycznym tomizmem, Jego Eminencja Fernando Ocáriz, obecnie prałat Opus Dei, na konwencji poświęconej dwudziestej rocznicy Humanae vitae, przypomniał, że „istnienie konkretnych naturalnych zasad moralnych, posiadających powszechną i bezwarunkową wartość, należy do doktryny katolickiej i w rzeczywistości jest prawdą wiary” (Humanae vitae 20 anni dopo, Edizioni Ares, Milano 1989, s. 129.) Dotyczy to zakazu antykoncepcji i cudzołóstwa. Czy nauczanie Uniwersytetów Santa Croce i Nawarry (promotora tej konwencji wraz z Instytutem Jana Pawła II) zmieniło się albo się zmieni? Można się nad tym zastanawiać po wywiadzie z 30 września, zamieszczonym na Infovaticana.com, w którym obecny duszpasterz Opus Dei, Mariano Fazio, potępia innych członków prałatury podpisanych pod Correctio, oskarżając ich o „gorszenie całego Kościoła”.

 

Wypowiedź ta jest zadziwiająca: ani biskupi argentyńscy, ani biskup Malty, którzy zezwalają na cudzołóstwo w swoich diecezjach, nie są winni zgorszenia w Kościele, ale ci, którzy protestują przeciwko tym zgorszeniom – tak. Papież, według Fazio, może być krytykowany, ale w prywatnych kręgach, nigdy publicznie. W lawinie sprzecznych komentarzy, które zasypały blog Infovaticana, jest jeden, który trafia w sedno: „A co ze św. Pawłem?” Czy to nie właśnie św. Paweł napomniał św. Piotra publicznie? (Ga 2,7-14). Apostolska szczerość św. Pawła i pokora księcia apostołów pozostały od tamtego czasu wzorem prawidłowej relacji pomiędzy tymi, którzy sprawują władzę, a tymi, którzy są im z synowskim szacunkiem posłuszni, ale nie bez rozeznania.

 

Jeden z najbardziej wpływowych sygnatariuszy Correctio, teolog i filozof nauki, Alberto Strumia, woli rozeznanie. W wywiadzie z 30 września, jakiego udzielił dziennikowi „Il Giornale” wyjaśnił: „Doktryna Kościoła nie została wymyślona przez teologów ani nawet przez papieży, ale jest ugruntowana w Piśmie Świętym i zakorzeniona w tradycji Kościoła. Papież jest na jej służbie, jako strażnik i gwarant tej ciągłości i nie może jej złamać nawet potajemnie, sugerując przy pomocy niejednoznacznych sformułowań, że dzisiaj można myśleć o robieniu czegoś przeciwnego do tego, czego nauczało do tej pory Magisterium, jeśli chodzi o zasadnicze kwestie, takie jak doktryna sakramentów i moralności rodzinnej, opierając się na motywacji, że czasy się zmieniły i że świat wymaga pewnego dopasowania się. Z tego powodu powinnością miłości – której celem jest „zbawienie dusz”, jak mawiano w przeszłości, oraz obrona samej godności tronu św. Piotra i tego, który na nim zasiada – jest naświetlenie z wielkim szacunkiem tych dwuznaczności. (…) Można odważyć się na doktrynalne napomnienie papieża i należy to zrobić tylko wówczas, kiedy w niebezpieczeństwie jest prawda wiary, a tym samym i zbawienie członków ludu Bożego”.

 

W czasach, kiedy sumienia są pogrążone w mroku, Correctio filalis wyraża sensus fidei dziesiątków tysięcy katolików, którzy z synowskim szacunkiem napominają swojego papieża, że zbawienie dusz jest największym dobrem i że nie ma na świecie żadnego powodu, dla którego ktoś mógłby czynić zło albo iść z nim na kompromisy.

 

 

 

 

Roberto de Mattei

Źródło: Rorate Caeli

Tłum. z j. angielskiego: Jan J. Franczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 105 665 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram