21 kwietnia 2017

Co byśmy zrobili bez świętego Wojciecha?

(Aleksander Pavlovic / FORUM )

Papież Jan Paweł II nazywał świętego Wojciecha „patronem ładu hierarchicznego” w naszym państwie. Istotnie, postać biskupa Pragi i pierwszego patrona Królestwa Polskiego pozostawała w ścisłym związku z faktem ustanowienia na tutejszych ziemiach trwałej organizacji kościelnej.

 

Następstwo wydarzeń było jednoznaczne: męczeńska śmierć biskupa Wojciecha na terenach Prusów w 997 roku, wykupienie jego ciała przez księcia polskiego Bolesława i złożenie ich w Gnieźnie, podjęta w 999 roku decyzja papieża Sylwestra II o utworzeniu w Gnieźnie arcybiskupstwa i ogłoszenie tej decyzji rok później podczas słynnego zjazdu gnieźnieńskiego. Pierwszy arcybiskup-metropolita gnieźnieński Radzym Gaudenty nosił tytuł „arcybiskupa świętego Wojciecha” (archiepiscopus Sancti Adalberti), a cała metropolia nazywana jest w powołujących ją dokumentach papieskich „metropolią świętego Wojciecha”.

Wesprzyj nas już teraz!

Można powiedzieć, że nie byłoby gnieźnieńskiej metropolii, a więc hierarchicznego kośćca polskiego Kościoła bez życia i męczeńskiej śmierci świętego biskupa z Pragi. Skoro zaś nie byłoby arcybiskupstwa, nie byłoby również struktury, która gwarantowała samodzielność wobec ościennych (tj. niemieckich) metropolii, co w tamtych realiach, oznaczało również realną perspektywę suwerenności państwa polskiego. Bez własnego arcybiskupstwa Piastowie nie mieliby szans na koronę królewską, a jeśli już by ją otrzymali, to z łaski króla Niemiec i cesarza rzymskiego, jak to się zdarzało niektórym Przemyślidom. Droga do 1025 roku (koronacje Chrobrego i Mieszka II) zaczęła się w 997 roku.

Ścisły związek świętego Wojciecha z istnieniem gnieźnieńskiej metropolii, a tym samym z suwerennością Polski, był dostrzegany przez naszych wrogów, którzy czynili wszystko, by doprowadzić do rozerwania tej jedności. W tym świetle należy widzieć ekspedycję księcia czeskiego Brzetysława z 1039 roku do pogrążonej w chaosie Polski. Najcenniejszym łupem, który wywiozły stąd najeźdźcze wojska czeskie – o czym agresorzy sami byli przekonani – były relikwie św. Wojciecha zabrane z gnieźnieńskiej archikatedry. Dopiero później okazało się, że do Pragi przewieziono ciało Wojciechowego brata i pierwszego gnieźnieńskiego arcybiskupa, Radzyma Gaudentego. Zamysł Czechów był jednak czytelny: zabrać relikwie męczennika z Gniezna, a tym samym doprowadzić do destrukcji „metropolii świętego Wojciecha”, a w dalszej perspektywie trwale zdegradować polityczny status państwa piastowskiego.

Nawiązując do przypomnianego na początku tego tekstu określenia świętego Wojciecha jako „patrona ładu hierarchicznego”, zauważyć trzeba, że nie tylko chodziło tutaj o patronat biskupa-męczennika nad hierarchicznym ładem kościelnym w Polsce. Należy Go bowiem traktować jako szczególnego patrona Królestwa Polskiego. Nie tylko w znaczeniu odnoszącym się do wszystkich mieszkańców tego ostatniego, ale również do instytucji państwowej.

Była już mowa o ciągu dat: 997 – 1000 – 1025. Ale przecież należy wspomnieć o 1076 i 1295 roku – dwóch datach nierozerwalnie związanych z kolejnymi odnowieniami królestwa w piastowskiej monarchii. Po raz pierwszy poprzez koronację Bolesława Śmiałego „u świętego Wojciecha”, co było poprzedzone uroczystym odnowieniem w 1075 roku przez papieża Grzegorza VII świętowojciechowego arcybiskupstwa. Po raz drugi zaś poprzez koronację księcia Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego Przemysła II w Gnieźnie, którego to aktu dokonał wielki orędownik powrotu króla do Polski, arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka.

W ten sposób dochodzimy do kolejnego wymiaru zasług świętego Wojciecha. 1020-lecie jego męczeńskiej śmierci zbiega się bowiem z jubileuszem sześćsetlecia prymasostwa w Polsce. Pierwszym prymasem Polski został mianowany w 1417 roku przez papieża Marcina V arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba. Wielka, niepozbawiona heroicznych kart historia tej godności, która przecież jest również związana z posługą prymasów Polski jako interreksów wówczas, gdy nie było w Polsce króla (nie tylko w okresie bezkrólewi, ale również podczas niewoli narodowej), jak na dłoni pokazuje ścisły związek dziejów Kościoła i narodu w Polsce. Ale powtórzmy: nie byłoby prymasów Polski, gdyby nie męczeńska śmierć świętego Wojciecha.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie