25 lutego 2019

Za obecną falę antysemityzmu we Francji odpowiada…pisarz z okresu wojny. Absurdy liberalnych mediów

(Cliché anonyme, l'auteur du portrait n'a JAMAIS revendiqué la paternité de l'œuvre. [Public domain])

Francuska lewica znalazła winnego antysemityzmu we Francji. Zdaniem państwowej rozgłośni „France-Info” winowajcą nie jest coraz liczniejsza mniejszość muzułmańska, lecz Robert Brasillach – człowiek, który oglądał na własne oczy ofiary zbrodni w Katyniu.

Rober Brasillach urodził się w 1904 roku w Perpignan. W okresie międzywojennym był poetą, prozaikiem, krytykiem i publicystą. W latach 30. prowadził dział literacki w piśmie „L’Action française”. W 1934 roku po masakrze demonstrantów z opozycji monarchistyczno-narodowej dokonanej przez lewicowe rządy, Brasillach związał się z redakcją nacjonalistycznego tygodnika „Je suis part out”. Od 1937 roku był jego redaktorem naczelnym.

W czasie II wojny światowej dostał się po klęsce Francji w 1940 roku do niemieckiej niewoli i do wiosny 1941 roku jako jeniec przebywał w oflagu Neuf-Brisach. Później wróciło kraju i od kwietnia 1941 do lipca 1943 wznowił współpracę z „Je suis part out”. Jako ceniony intelektualista został zaproszony do międzynarodowej komisji, która pojechała do Katynia. Z tego wyjazdu powstał wstrząsający reportaż o sowieckiej zbrodni.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ten fakt łączy się później z jego śmiercią. Aresztowany po wyzwoleniu Paryża, został skazany dość szybko na karę śmierci „za kolaborację”. Proces był daleki od zasad sprawiedliwości i mówiło się, że na tak wysoki wyrok naciskają komuniści, którzy grali wtedy w ruchu oporu pierwsze skrzypce. Była to więc m.in. zemsta za Katyń. Wyrok wykonano przez rozstrzelanie w podparyskim Montrouge, pomimo apeli licznych intelektualistów jak Albert Camus, Paul Valery, czy Jean Cocteau. Brassillach, niezależnie od wszystkiego, był wybitnym myślicielem i Dzisna dość powszechnie uważa się nawet w środowiskach dalekich od nacjonalistów, że skazanie pisarza na karę śmierci wyłącznie za teksty, które pisał, nie jest specjalną chlubą Republiki Francuskiej.

 

Brasillach został pochowany w rodzinnym grobowcu na paryskim cmentarzu Charonne w XX dzielnicy. Warto tutaj dodać, że w Polsce nakładem wydawnictwa Templum Novum ukazała się biografia tego pisarza pióra Philippe’a d’Huguesa, która dokładnie wyjaśnia przypadki jego życia.
Tymczasem we Francji trwa poszukiwanie „odpowiedzialnych” za falę antysemityzmu, która dotyka ten kraj. Chociaż nikt nie ma wątpliwości, że za wzrostem o 74 proc. tego typu przypadków stoi przede niechęć wobec Izraela licznej nad Sekwaną mniejszości muzułmańskiej i pro palestyńskiej, to znacznie wygodniej jest szukać winnych na prawicy. Niektórzy idą tak daleko, że włączają do przyczyn fali antysemityzmu ruch „żółtych kamizelek”.

 

To czego dopuściła się jednak publiczna rozgłośnia France-Info bije już wszelkie rekordy. Doszła ona do wniosku, że „źródło” francuskiego antysemityzmu bije z grobu Roberta Brasillacha. Wysłani na cmentarz dziennikarze odnaleźli na grobowcu kwiaty i wiązanki z trójkolorową szarfą i poszli dalej tym tropem.

 

„Kto jeszcze składa kwiaty na grobie Brasillacha, ważnej postaci francuskiego antysemityzmu”? – pyta państwowa rozgłośnia i nie kryje swojego oburzenia. France-Info tropiąc „antysemitów”, zrobiło na ten temat duży reportaż. Twierdzi się w nim, że miejsce spoczynku pisarza jest „punktem zbiórek antysemitów”. Tu ma też wieść podstawowy trop do wyjaśnienia wzrostu o 74 proc. aktów antysemickich we Francji w 2018 roku, chociaż muzułmanie akurat na ten cmentarz zaglądają raczej rzadko.

 

Prawdy w tym tyle, że rzeczywiście pamięć tego pisarza jest kontynuowana w kilku środowiskach francuskiej narodowej prawicy. Pamiętają o nim nawet w Hiszpanii, w której popierał swoją publicystyką narodowe powstanie gen. Franco. Każdego 6 lutego, w rocznicę rozstrzelania Brasillacha, ale i daty masakry paryskiej z 1934 roku, zbiera się przy jego grobie grupa francuskich narodowców.

France-Info w swoim reportażu zbudowała jednak wokół tego grobu całą konstrukcję niedomówień i oskarżeń. W końcu powiązała nawet Brasillacha z ruchem „żółtych kamizelek”. Sugeruje się przy tym, że ruch protestu został zinfiltrowany właśnie przez skrajną prawicę.

 

France-Info dokonuje konkretnego szczucia już nie tylko na pamięć o pisarzu, ale i jego grób. Sugeruje się, że jest on dyskretnie pilnowany przez policję i służby specjalne, które obserwują, kto przy nim bywa. Na razie służby jeszcze nie zakazują oddawania hołdu przy grobie.

 

Dziennikarze zaalarmowali w tej sprawie także merostwo Paryża. Rządzone przez socjalistów miasto, które zarządza cmentarzem, obiecało już w „nadchodzących tygodniach” zmienić papierową wersję przewodnika po cmentarzu Charonne. Zniknie z niego podawana dotąd lokalizacja grobu Roberta Brasillacha. Miasto tłumaczy się nawet, dlaczego taka weryfikacja postaci historycznych na cmentarzach paryskich dokonywana jest tak późno. Dziennikarzom państwowej rozgłośni zresztą to nie wystarcza i szczują dalej twierdząc, że „samo wymazanie z przewodnika grobu antysemickiego nie wystarczy”. Może dać im od razu zamiast klawiatury – łopaty?

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram