14 czerwca 2018

Rusza mundial w Rosji. Czas wielkiej piłki i putinowskiej hipokryzji

(By Msfive7 [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons)

Od rozpoczęcia XXI piłkarskich Mistrzostw Świata, które odbędą się w Rosji dzielą nas już tylko godziny. Po raz pierwszy Mundial rozegrany zostanie w Europie Wschodniej. Po raz pierwszy też mecze odbywać się będą na dwóch kontynentach: w Europie i Azji. Ale trwające ponad miesiąc rosyjskie finały z pewnością zapamiętane zostaną także z wielu innych powodów. Tak było w roku 1980, kiedy letnią Olimpiadę zorganizowała Moskwa. Tak też pod wieloma względami w roku 2014 po zimowych Igrzyskach w Soczi.

 

Od miesięcy światowe media zadają sobie pytanie, czy przyznanie Rosji organizacji tak prestiżowej – nie tylko ze sportowego punktu widzenia – imprezy było właściwe i racjonalne. Jak przekonuje szwajcarski „Tages Anzeiger”, dziś Rosji nie przyznano by prawa do organizacji mundialu. Tego zaszczytu nie mógłby doznać kraj, przeciwko któremu wprowadzono gigantyczne sankcje gospodarcze, który ma na sumieniu aneksję Krymu, rozpętanie wojny na wschodzie Ukrainy czy popieranie reżimu Baszara Al-Asada. A do tego wspieranie przez władze w Moskwie wszechobecnego dopingu w wielu dziedzinach sportu. Skutkującego tym, że rosyjscy sportowcy zamiast występować pod własną flagą, rywalizują pod barwami karykaturalnie brzmiących tworów językowych. Ale szwajcarski dziennik zwraca też uwagę, że kiedy 8 lat temu decydowały się losy przyznania organizacji finałów MŚ 2018, w ówczesnej Rosji nieco więcej niż dziś do powiedzenia miał „umiarkowanie prozachodni i pokojowo nastawiony” Dmitrij Miedwiediew, a wielu analityków zachodnich wieszczyło koniec epoki „putinizmu”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kolejnych osiem lat pokazało, jak bardzo się mylili. To co w tym czasie działo się w Rosji Putina w dużym stopniu wpłynie na charakter najważniejszej piłkarskiej imprezy świata. Imprezy, w której świat sportu miesza się ze światem polityki, gospodarki, a wielki futbol brutalnie wciska się w sprawy zwykłych ludzi. Tę mieszankę – choć w innym nieco geopolitycznym otoczeniu – poznaliśmy w roku 1980, kiedy to Związkowi Sowieckiemu przyznano organizację letniej Olimpiady. W zaczynających się za kilkanaście godzin imprezie oglądanej przez miliardy, jej organizator zapewne pokaże się jako „gościnny i otwarty gospodarz, któremu wszystko przyszło łatwo i przyjemnie”. Ale putinowskiej propagandzie nie przyjdzie to łatwo. Nie zliczone problemy organizacyjne, zatajanie niejasnych faktów czy dwuznaczne sytuacje na długo przed rosyjskim Mundialem, zajmowały wiele miejsca w zachodnich mediach.

 

Rosja A i Rosja B

Finałowe spotkania odbędą się na 12 stadionach w 11 miastach Rosji. Kiedy jesienią 2012 roku FIFA zdecydowała, które miasta będą areną zmagań piłkarzy, mieszkańcy rosyjskiego Dalekiego Wschodu nie kryli rozczarowania i rozgoryczenia. We Władywostoku, Jakucku czy Irkucku nie mogli zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo preferowane były miasta leżące na zachodzie czy bliżej centrum kraju. Mieszkańcy Dalekiego Wschodu czuli się obywatelami drugiej kategorii, którym nie dane będzie skorzystać z cywilizacyjnych – obok mundialowych – zdobyczy. Przynajmniej teoretycznie na organizacji spotkań skorzystać powinni mieszkańcy 11 miast. Warto pamiętać, że nowe stadiony i nowa – nie tylko sportowa – infrastruktura powstała w miastach, które z wielką piłką, z klubową tradycją nie miały wiele wspólnego. 

Przykładem niech będzie Sarańsk. Tamtejszy klub o nazwie Mordowija występuje w II lidze, na swoim koncie nie ma żadnych sukcesów, a tamtejsi kibice bardziej interesują się tym, co dzieje się w Moskwie czy St. Petersburgu.

 

Święto futbolu czy areszt domowy?

Może jednak mieszkańcy rosyjskiego Dalekiego Wschodu nie powinni aż tak bardzo narzekać i cieszyć się z zapomnienia przez moskiewskich możnych. W leżącym tuż przy granicy z Polską Kaliningradzie odbędą się cztery mundialowe mecze. Grać tam mają m.in. Anglicy. Nie jest tajemnicą, że kibice z Wysp – szczególnie za granicą – nie należą do najspokojniejszych. Jak podaje „The Daily Mail” mieszkańcy Kaliningradu w dniach rozgrywania spotkań w ich mieście zobowiązani zostali do nie robienia zdjęć i nagrywania filmów wideo. Zakazano im ponadto wychodzenia na własne balkony, by wypatrywać kolumn z autokarami wiozącymi poszczególne reprezentacje.

 

Z kolei w mieście Gelendżyk nad Morzem Czarnym (baza piłkarzy Islandii i Szwecji) mieszkańców zmuszono do podpisywania dokumentów notarialnie (!), zobowiązujących ich do nie wychodzenia na balkony, by oglądać kolumny z przejeżdżającymi piłkarzami. Nie stosującymi się do powyższych zasad ma zająć się samo FSB czyli Federalna Służba Bezpieczeństwa.

 

Okienna hipokryzja

W wielu rosyjskich miastach wciąż straszą pamiątki po sowieckiej industrializacji. Sporo budynków – najdelikatniej mówiąc – nie wygląda reprezentacyjnie. W Rostowie nad Donem na przykład rozpadające się i odrapane okna zostały zasłonięte wielkimi banerami, na których widnieją twarze modnie ubranych, uśmiechniętych i zadowolonych z życia Rosjan. Władze Rostowa postanowiły zakryć w ten sposób 250 na w pół zburzonych, rozpadających się budynków. Na prospekcie (ulicy) Szołochowa pojawiły się nowe okna. Nie były wymienione; zostały jedynie namalowane na płótnie i na początku lipca zapewne szybko znikną. W Niżnym Nowgorodzie z kolei władze postanowiły pozakrywać całe, nie prezentujące się najlepiej budynki i na zasłaniających je wielkich płótnach namalowano pospieszne piękne (nie mające nic wspólnego z zasłoniętymi) zarysy domów. Domów jakby żywcem wyjętych ze… słonecznej Prowansji.

 

Mundial w Rosji czyli gdzie ja mieszkam?

Przed i w czasie Mundialu łatwego życia nie mają mieszkańcy miasteczka Glebowskij koło Moskwy. Przed ich domami postawiono bowiem trzymetrowe, żelazne ogrodzenia i pomalowane je na jaskrawy zielony kolor. Wszystko po to, by przejeżdżający tamtędy reprezentanci Francji nie widzieli jak wyglądają prawdziwe domy. – Nikt nas u nic nie pytał. Tak zadecydowała administracja i koniec. Traktują nas jak nienormalnych – żaliła się w lokalnej  telewizji „Dożd” (deszcz) jedna z mieszkanek miasteczka. Starsza pani z Glebowskiego z kolei powiedziała, że – szczególnie po zmroku – ma poważny problem z trafieniem do własnego domu. Zielone ogrodzenia tak zmieniły topografię miasteczka, że pojawił się problem, o którym wcześniej nikomu nawet się nie śniło. Ale czegoż nie robi się dla wizerunku.

Liczy się przecież efekt końcowy…

 

Czy Putin zneutralizuje swoich kibiców?

Im bliżej finałów, tym gorliwiej władze w Moskwie i specłużby starają się zneutralizować agresywne, skrajnie nacjonalistyczne grupy kibiców. Jak pisze „The Guardian” problem z rosyjskimi kibicami to zjawisko nowe, na arenie międzynarodowej zapoczątkowane latem 2016 r., kiedy w Marsylii grupa 150 rosyjskich kiboli dosłownie wymiotła i zdruzgotała tysiące przestraszonych kibiców angielskich. Kreml początkowo reagował z umiarkowanym przyzwoleniem uważając, że ci nierzadko uzbrojeni i dobrze zbudowani młodzi Rosjanie mogą stanowić swoiste okno na świat. Przed Mundialem Putin zdecydował jednak, że tym oknem na świata raczej nie będą i zarządził ich neutralizację. Władimir Władimirowicz uznał, że świat ma zobaczyć tolerancyjnie odnoszących się do obcokrajowców i kulturalnych niczym widzowie w Teatrze Bolszoj fanów.

 

Kreml spanikował szczególnie po wyemitowaniu przez BBC programu „Rosyjska armia chuliganów”. W programie pokazano z ukrytej kamery jak lider „Gladiatorów” ogolony i mocno umięśniony Wasilij „Killer” Stiepanow ogłosił, że jego ludzie to „piechota Putina”. „ – Przez lata czuliśmy wsparcie władz. Ale po tym co stało się w 2016 w Marsylii, nie czujemy już żadnego poparcia” – powiedział Aleksandr Szprygin, który dwa lata temu wynajął prywatny samolot i zabrał kolegów-kiboli na uliczny boje do Marsylii.

 

Kolos na glinianych nogach?

Nigdy wcześniej w historii światowego futbolu kraj-organizator nie znajdował się tak nisko w rankingach FIFA. W ostatnim rankingu Rosja odnotowała niechlubny rekord i znalazła się na 70. miejscu! W dniach, gdy cały piłkarski świat patrzy z zainteresowaniem na Rosję i ich sborną (reprezentację), drużyna narodowa gospodarzy daleka jest od mistrzowskiej formy. Podobnie jak większość rosyjskich klubów, które mogą „poszczycić się” milionowymi długami i kompletnym krachem jeśli chodzi o przyciąganie gwiazd światowego pokroju. Także w porównaniu z naszym krajowym podwórkiem, któremu też daleko do czołowych lig Europy Zachodniej. 

 

Zdaniem „Financial Times”, jednym z powodów coraz większej stagnacji w rosyjskim futbolu jest niezrozumiałe na świecie ograniczenie gry w jednym klubie do sześciu zagranicznych piłkarzy. Jest też inny poważny powód upadku rosyjskiego futbolu. Niemal wszystkie (bez pięciu) profesjonalne kluby piłkarskie w Rosji podlegają albo lokalnej administracji albo państwowym spółkom, które w wyniku narastającego kryzysu (embargo) dokonują drastycznych cięć na sport. Możni rosyjskiej piłki mają nadzieję, że powstanie supernowoczesnych stadionów ożywi futbol i futbolistów. Ale jak ma to nastąpić, skoro aż na pięciu z jedenastu stadionów w przeszłym sezonie nie będzie meczów  na poziomie ekstraklasy.

 

Czeczenia otwiera się na muzułmanów

Jak już wspomnieliśmy, w zaczynającym się Mundialu nie zaplanowano żadnych spotkań na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Mieszkańcy Władywostoku mogą spokojnie spać zarówno w dosłownym, jak i w przenośnym znaczeniu tego słowa. Gdy w Moskwie czy St. Petersburgu mecze rozpoczynać się będą o godzinie 20, we Władywostoku będzie już 3 nad ranem. Na rosyjskim Mundialu skorzysta natomiast w żaden sposób nie związana z organizacją meczów Czeczenia. Czeczeński lider Ramzan Kadyrow chce stać się ważnym graczem na muzułmańskim (bliskowschodnim) globalnym rynku, a zarazem wysłannikiem prezydenta Putina. Gdy tylko wiadomo było, że finały MŚ 2018 odbędą się w Rosji, Kadyrow zaprosił do Czeczenii znaczących arabskich inwestorów, którzy rozpoczęli budowę supernowoczesnych hoteli zaopatrzonych w odpowiednie bazy sportowe. Jeden z takich hoteli jako swoją bazę treningową wybrała sobie reprezentacja Egiptu z gwiazdą Liverpoolu Mohammadem Salahem (czy będzie supersnajperem Mundialu?), a niewiele brakowało, by do Groznego trafili także Irańczycy i Saudyjczycy. Już teraz Kadyrow czyni starania, aby na nowoczesnym obiekcie w Groznym Rosjanie grali mecze towarzyskie z tymi właśnie muzułmańskimi krajami.

 

Modne słowo „bojkot”

Wiosną tego roku niewiele brakowało, by na Mundial nie polecieli zawodnicy. Zdecydowano się jednak nie karać reprezentacji i kibiców. Jak nietrudno się domyślić, wielu polityków bojkotuje za to rosyjski mundial. Jako pierwszy na świecie, swoją planowaną nieobecność na inauguracji 14 czerwca ogłosił prezydent Andrzej Duda. W Moskwie i innych miastach – co wydaje się oczywiste – nie zobaczymy polityków i dyplomatów z Wielkiej Brytanii. Na finały nie pojedzie premier Hiszpanii, nie pojawią się też najwyżsi przedstawiciele władz islandzkich (wyspa gejzerów debiutuje na Mundialu) oraz Szwecji. Do Rosji miał polecieć ktoś z brytyjskiej rodziny królewskiej, ale ostatecznie nikt nie przyjedzie na finały.

Nie pojawią się politycy, nie wiadomo do końca jak będzie z zagranicznymi kibicami. Władze brytyjskie i australijskie odradzają swoim fanom wyjazd do Rosji.

Wiadomo, że 46 proc. biletów na mundialowe mecze wykupili kibice z Rosji. Ale czy te proporcje zostaną zachowane – trudno jednoznacznie stwierdzić.

 

Tyle o Rosji, Rosjanach, ich znanych i mało znanych problemach, które towarzyszyć im będą co najmniej do 15 lipca, czyli finału Mundialu. Igrzyska putinowskiej hipokryzji  czas zatem zacząć!

 

My cieszymy się z faktu, że po 12 latach znów możemy oglądać biało-czerwonych w finałach mistrzostw świata. I po cichu możemy liczyć na podobny sukces, jaki polscy piłkarze wywalczyli w roku 1974 i 1982. To wówczas podopieczni, najpierw Kazimierza Gorskiego, a 8 lat później Antoniego Piechniczka wywalczyli 3. miejsce na świecie!

 

Chrystian Ślusarczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 126 904 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram